Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Forum dyskusyjne

1  2    >
Forum dyskusyjne » Tottenham Hotspur » Atmosfera na White Hart Lane
27 października 2013, 20:01 [cytuj]
Macierewicz!!!


A tak poważnie: to o czym pisałeś - przedewszystkim roszczeniowość. Widać to w komentarzach przed każdym meczem. Myśle też, że duże transfery, które zawsze ściągają "niezdecydowanych". Sukecesy - napływ przypadkowych kibiców, i takich którzy pojawiają się na WHL, tylko gdy Spurs są na falii.
Macierewicz!!! A tak poważnie: to o czym pisałeś - przedewszystkim roszczeniowość. Widać to w komentarzach przed każdym meczem. Myśle też, że duże transfery, które zawsze ściągają "niezdecydowanych". Sukecesy - napływ przypadkowych kibiców, i takich którzy pojawiają się na WHL, tylko gdy Spurs są na falii
27 października 2013, 21:43 [cytuj]
Bedziemy tam na NU - zmienimy to!
Bedziemy tam na NU - zmienimy to!
be three times in London and not see Big Ben - I'm Yido!
28 października 2013, 12:20 [cytuj]
Spokojnie, od przyszłego roku przeprowadzam się do Londynu, rozbujam doping na WHL :)
Spokojnie, od przyszłego roku przeprowadzam się do Londynu, rozbujam doping na WHL :)
28 października 2013, 15:01 [cytuj]
Nie da się ukryć że zachowanie kibiców jest zależne od postawy piłkarzy na boisku. A we wczorajszym meczu piłkarze po prostu przynudzali. Za Jola czy nawet Harrego graliśmy bardziej otwarte mecze gdzie padało sporo bramek a kibice cały czas byli "pod napięciem". Doping siadał już w ostatnim sezonie Harrego a od przyjscia AVB jest jeszcze gorzej. Mam wrażenie że jest to właśnie efekt nudnej gry którą ostatnimi czasy prezentujemy. Gdy przychodzą do was znajomi na mecz który okazuje się mało ciekawy to zaczynacie rozmawiać na inne tematy. Dobrze że temat został poruszony, nie wiem czy dobrze że przez AVB bo uważam że nasz coach powinien poszukać przyczyn słabego dopingu we własnym podwórku a konkretnie stylu naszej gry.

Kibice muszą mieć czym żyć. Za Jola były nieprzewidywalne mecze z kosmicznymi czasami wynikami. Za Harrego sporo polotu i przede wszystkim Liga Mistrzów która chyba w seoznie 11/12 napędzała widzów. Np. spotkanie z Interem na WHL to była miazaga w wykonaniu drużyny ale chyba przede wszystkim kibiców. Ja z tego meczu pamiętam chyba własnie najbardziej doping. Takie spotkanie potrafi naładować baterie na kilka kolejnych.

A za AVB mamy co? Ligę Europy z ogórami z mołdawi. Mecze z drużynami z góry tabeli może są całkiem żywe i ciekawe ale więcej mamy spotkań z dołem tabeli gdzie po prostu przynudzamy. Większość spotkań kończy się 1:0 lub 2:0, nawet te w których mamy ogromna przewagę (vs. Norwich chociażby).

Ciężko mieć pretensje do AVB bo przecież wyniki osiąga naprawde bardzo dobre ale nasz styl ostatnimi czasy jest nudny. A kibice po prostu się dostosowali.
Nie da się ukryć że zachowanie kibiców jest zależne od postawy piłkarzy na boisku. A we wczorajszym meczu piłkarze po prostu przynudzali. Za Jola czy nawet Harrego graliśmy bardziej otwarte mecze gdzie padało sporo bramek a kibice cały czas byli "pod napięciem". Doping siadał już w ostatnim sezonie Harrego a od przyjscia AVB jest jeszcze gorzej. Mam wrażenie że jest to właśnie efekt nudnej gry którą ostatnimi czasy prezentujemy. Gdy przychodzą do was znajomi na mecz który okazuje się mało ciekawy to zaczynacie rozmawiać na inne tematy. Dobrze że temat został poruszony, nie wiem czy dobrze że przez AVB bo uważam że nasz coach powinien poszukać przyczyn słabego dopingu we własnym podwórku a konkretnie stylu naszej gry. Kibice muszą mieć czym żyć. Za Jola były nieprzewidywalne mecze z kosmicznymi czasami wynikami. Za Harrego sporo polotu i przede wszystkim Liga Mistrzów która chyba w seoznie 11/12 napędzała widzów. Np. spotkanie z Interem na WHL to była miazaga w wykonaniu drużyny ale chyba przede wszystkim kibiców. Ja z tego meczu pamiętam chyba własnie najbardziej doping. Takie spotkanie potrafi naładować baterie na kilka kolejnych. A za AVB mamy co? Ligę Europy z ogórami z mołdawi. Mecze z drużynami z góry tabeli może są całkiem żywe i ciekawe ale więcej mamy spotkań z dołem tabeli gdzie po prostu przynudzamy. Większość spotkań kończy się 1:0 lub 2:0, nawet te w których mamy ogromna przewagę (vs. Norwich chociażby). Ciężko mieć pretensje do AVB bo przecież wyniki osiąga naprawde bardzo dobre ale nasz styl ostatnimi czasy jest nudny. A kibice po prostu się dostosowali
29 października 2013, 00:29 [cytuj]
Pewnie wielu z Was regularnie czyta blog Okońskiego, ale ja się rękami i nogami podpisuję pod ostatnim wpisem, chociaz sam bym pewnie na to nie wpadł :P . Wrzucę tutaj interesującą nas część:

Owszem, obejrzałem w końcu Chelsea-MC i napiszę o tym meczu parę zdań, ale najpierw chciałbym załatwić sprawy bliższe sercu. Andre Villas-Boas ma przecież rację, krytykując wczorajszą atmosferę na stadionie Tottenhamu i zwracając uwagę, że bijąca z trybun aura negatywności ma wpływ na drużynę. Nie dość na tym: myślę, że AVB wie, co robi, mówiąc to właśnie w tym momencie. Zgodnie z najlepszymi naukami swojego mentora, Jose Mourinho, zdejmuje presję z zawodników i kieruje ją na siebie. Narzuca mediom temat do dyskusji, a kibicom daje – miejmy nadzieję – do myślenia. Drużyna ma przecież najlepszy start w historii występów w Premier League, jest czwarta w tabeli, wyjąwszy feralny mecz z WHU w zasadzie nie traci bramek (12 czystych kont w 15 spotkaniach!), bez większych problemów wygrywa mecze wyjazdowe, a że ma kłopot z kolejnymi przyjeżdżającymi na White Hart Lane i murującymi bramkę rywalami, nie jest w końcu aż tak dziwne. West Ham grał tu w ustawieniu 4-6-0, Hull zaproponowało 5-4-1, innymi słowy: każdy kolejny zespół buduje tu zasieki, pozwala Tottenhamowi rozgrywać piłkę na trzydziestym metrze i… czyha na kontrę. W każdym z meczów tego typu kluczem do sukcesu jest cierpliwość – choćby podań przed polem karnym trzeba było wymienić dziesiątki, choćby nie wiem jak wydawały się jałowe, trzeba czekać na moment dekoncentracji, błąd w ustawieniu, okazję do nieoczekiwanie szybszego rozegrania itd.

Villas-Boas przebudowuje drużynę nie tylko pod kątem obsady personalnej – przede wszystkim zmienia styl jej gry. To już nie jest zespół bazujący na szybkim ataku, napędzanym przez Garetha Bale’a – zamiast jednego, działającego błyskawicznie sposobu, musi wymyślić kilka nowych. Przy czym oczywiście jego kłopoty widać jak na dłoni: „odwróceni skrzydłowi”, grający po prawej stronie lewonożny Townsend i prawonożny Lennon po lewej, schodzą do środka, pogłębiając jeszcze tłok, a boczni obrońcy nie zawsze (Walker z Hull akurat tak) zdążą ich obiec i poszerzyć pole gry. Skądinąd: White Hart Lane ma najmniejszą, obok Upton Park, powierzchnię boiska – co rozmachowi akcji raczej nie sprzyja. Inna rzecz, że środkowi pomocnicy holują piłkę zbyt długo, a zawodnicy ustawiani jako „dziesiątka” – Holtby lub Eriksen – cofają się po nią zbyt głęboko, zostawiając Soldado kompletnie odizolowanego. Próby przyspieszenia gry, rozegrania akcji z pierwszej piłki, w trójkącie, czasem owocują pięknymi golami – jak Sigurdssona z Chelsea, zwykle jednak prowadzą do strat. Kibice się frustrują, cichną, przy stanie 0:0 w 45. minucie zaczynają buczeć – koło się zamyka, bo od tego drużyna nie nabiera pewności siebie.

Zresztą: w podobnym, co AVB tonie wypowiadali się Brad Friedel i Michael Dawson, a powody frustracji kibiców są pewnie bardziej uniwersalne i niezależne od stylu gry (choć rzecz jasna są i tacy fani Tottenhamu, którzy od brzydkiej wygranej 1:0, woleliby epicką porażkę 5:4; nie zaliczam się do nich). Drogie bilety powodują, że nie wszystkich stać na wejście, średnia wieku posiadaczy karnetów rośnie, debata wokół „słowa na »ż«” pewnie też zwiększyła dystans między stronami. Według mnie jednak jest to jeszcze jeden powód, dla którego wypada wesprzeć portugalskiego trenera w jego filipice. Nazywa się zamiana kibiców w klientów.
Pewnie wielu z Was regularnie czyta blog Okońskiego, ale ja się rękami i nogami podpisuję pod ostatnim wpisem, chociaz sam bym pewnie na to nie wpadł :P . Wrzucę tutaj interesującą nas część: Owszem, obejrzałem w końcu Chelsea-MC i napiszę o tym meczu parę zdań, ale najpierw chciałbym załatwić sprawy bliższe sercu. Andre Villas-Boas ma przecież rację, krytykując wczorajszą atmosferę na stadionie Tottenhamu i zwracając uwagę, że bijąca z trybun aura negatywności ma wpływ na drużynę. Nie dość na tym: myślę, że AVB wie, co robi, mówiąc to właśnie w tym momencie. Zgodnie z najlepszymi naukami swojego mentora, Jose Mourinho, zdejmuje presję z zawodników i kieruje ją na siebie. Narzuca mediom temat do dyskusji, a kibicom daje – miejmy nadzieję – do myślenia. Drużyna ma przecież najlepszy start w historii występów w Premier League, jest czwarta w tabeli, wyjąwszy feralny mecz z WHU w zasadzie nie traci bramek (12 czystych kont w 15 spotkaniach!), bez większych problemów wygrywa mecze wyjazdowe, a że ma kłopot z kolejnymi przyjeżdżającymi na White Hart Lane i murującymi bramkę rywalami, nie jest w końcu aż tak dziwne. West Ham grał tu w ustawieniu 4-6-0, Hull zaproponowało 5-4-1, innymi słowy: każdy kolejny zespół buduje tu zasieki, pozwala Tottenhamowi rozgrywać piłkę na trzydziestym metrze i… czyha na kontrę. W każdym z meczów tego typu kluczem do sukcesu jest cierpliwość – choćby podań przed polem karnym trzeba było wymienić dziesiątki, choćby nie wiem jak wydawały się jałowe, trzeba czekać na moment dekoncentracji, błąd w ustawieniu, okazję do nieoczekiwanie szybszego rozegrania itd. Villas-Boas przebudowuje drużynę nie tylko pod kątem obsady personalnej – przede wszystkim zmienia styl jej gry. To już nie jest zespół bazujący na szybkim ataku, napędzanym przez Garetha Bale’a – zamiast jednego, działającego błyskawicznie sposobu, musi wymyślić kilka nowych. Przy czym oczywiście jego kłopoty widać jak na dłoni: „odwróceni skrzydłowi”, grający po prawej stronie lewonożny Townsend i prawonożny Lennon po lewej, schodzą do środka, pogłębiając jeszcze tłok, a boczni obrońcy nie zawsze (Walker z Hull akurat tak) zdążą ich obiec i poszerzyć pole gry. Skądinąd: White Hart Lane ma najmniejszą, obok Upton Park, powierzchnię boiska – co rozmachowi akcji raczej nie sprzyja. Inna rzecz, że środkowi pomocnicy holują piłkę zbyt długo, a zawodnicy ustawiani jako „dziesiątka” – Holtby lub Eriksen – cofają się po nią zbyt głęboko, zostawiając Soldado kompletnie odizolowanego. Próby przyspieszenia gry, rozegrania akcji z pierwszej piłki, w trójkącie, czasem owocują pięknymi golami – jak Sigurdssona z Chelsea, zwykle jednak prowadzą do strat. Kibice się frustrują, cichną, przy stanie 0:0 w 45. minucie zaczynają buczeć – koło się zamyka, bo od tego drużyna nie nabiera pewności siebie. Zresztą: w podobnym, co AVB tonie wypowiadali się Brad Friedel i Michael Dawson, a powody frustracji kibiców są pewnie bardziej uniwersalne i niezależne od stylu gry (choć rzecz jasna są i tacy fani Tottenhamu, którzy od brzydkiej wygranej 1:0, woleliby epicką porażkę 5:4; nie zaliczam się do nich). Drogie bilety powodują, że nie wszystkich stać na wejście, średnia wieku posiadaczy karnetów rośnie, debata wokół „słowa na »ż«” pewnie też zwiększyła dystans między stronami. Według mnie jednak jest to jeszcze jeden powód, dla którego wypada wesprzeć portugalskiego trenera w jego filipice. Nazywa się zamiana kibiców w klientów
29 października 2013, 01:03 [cytuj]
Faktycznie kibice momentami mogą być po prostu znudzeni nasza grą. To co rzuca mi się w oczy to fakt, że rzeczywiście cierpliwie budujemy swoje ataki, ale jaki to ma sens skoro w naszej grze nie ma żadnego przyspieszenia akcji? zawodnicy są za daleko od siebie przez co nie mogą "poklepać" i muszą trochę piłkę poholować... nasze granie byłoby fajne gdybyśmy to robili przy korzystnym wyniku, kontrolowalibyśmy wydarzenia na boisku. A u nas często wygląda to tak, że człapiemy 70 minut, potem coś wpada z karnego, albo z dystansu i zostajemy zepchnięci do defensywy. Nie pamiętam już naszego meczu ligowego, gdzie byśmy rozgromili rywala (mówię o szybkim nokaucie, 2-3 gole do przerwy). My się po prostu z każdym męczymy, choć mimo wszystko zdobywamy punkty
Faktycznie kibice momentami mogą być po prostu znudzeni nasza grą. To co rzuca mi się w oczy to fakt, że rzeczywiście cierpliwie budujemy swoje ataki, ale jaki to ma sens skoro w naszej grze nie ma żadnego przyspieszenia akcji? zawodnicy są za daleko od siebie przez co nie mogą "poklepać" i muszą trochę piłkę poholować... nasze granie byłoby fajne gdybyśmy to robili przy korzystnym wyniku, kontrolowalibyśmy wydarzenia na boisku. A u nas często wygląda to tak, że człapiemy 70 minut, potem coś wpada z karnego, albo z dystansu i zostajemy zepchnięci do defensywy. Nie pamiętam już naszego meczu ligowego, gdzie byśmy rozgromili rywala (mówię o szybkim nokaucie, 2-3 gole do przerwy). My się po prostu z każdym męczymy, choć mimo wszystko zdobywamy punkty
29 października 2013, 13:52 [cytuj]
Dembele narzeka na zbyt małe boisko... Kurwa, dlaczego Modricowi czy Rafie to nie przeszkadzało? Potrafiliśmy grać efektownie bez narzekań na rozmiar płyty.
Lubię i szanuję Okońskiego, ale... powiada on, że AVB przebudowuje drużynę. Ok. Ale nasze mizernej jakości występy na WHL zaczęły się już w poprzednim sezonie. Jeśli mam być szczery, to poza meczem z City nie widziałem żadnego EFEKTOWNEGO meczu w domu. No więc każdego seszonu będzie przebudowa drużyny, czy po prostu AVB nie potrafi grać w północnym Londynie?
Dembele narzeka na zbyt małe boisko... Kurwa, dlaczego Modricowi czy Rafie to nie przeszkadzało? Potrafiliśmy grać efektownie bez narzekań na rozmiar płyty. Lubię i szanuję Okońskiego, ale... powiada on, że AVB przebudowuje drużynę. Ok. Ale nasze mizernej jakości występy na WHL zaczęły się już w poprzednim sezonie. Jeśli mam być szczery, to poza meczem z City nie widziałem żadnego EFEKTOWNEGO meczu w domu. No więc każdego seszonu będzie przebudowa drużyny, czy po prostu AVB nie potrafi grać w północnym Londynie?
Can't Smile Without You!!!
29 października 2013, 20:50 [cytuj]
tuczi pewnie to i to;p

ale nie rozumiem do konca, każda drużyna gra tak że bunkrują środek, a my gramy cały czas Townsendem który schodzi do środka i wcześniej Sigim, a teraz lenonem na lewej, Sigurdson to już w ogóle, jak by mógł to by biegał w środku cały czas.
Mi brakuje wrzutek nawet na awanture w polu karnym
tuczi pewnie to i to;p ale nie rozumiem do konca, każda drużyna gra tak że bunkrują środek, a my gramy cały czas Townsendem który schodzi do środka i wcześniej Sigim, a teraz lenonem na lewej, Sigurdson to już w ogóle, jak by mógł to by biegał w środku cały czas. Mi brakuje wrzutek nawet na awanture w polu karnym
30 października 2013, 12:24 [cytuj]
Przypominam, że kibice wyrazili swoje zdanie dopiero po tym, gdy AVB zaczął narzekać na atmosferę. Nikt mu z japy tych słów nie wyjął, więc nie wrzucaj wszystkiego do ogródka kibiców.
Przypominam, że kibice wyrazili swoje zdanie dopiero po tym, gdy AVB zaczął narzekać na atmosferę. Nikt mu z japy tych słów nie wyjął, więc nie wrzucaj wszystkiego do ogródka kibiców
Can't Smile Without You!!!
30 października 2013, 16:07 [cytuj]
Problem tkwi w tym, że z taką grą o wspominanym wyżej gdzieś mistrzostwie nie ma nawet mowy. Całe szczęście, ze los jest dla nas łaskawy i daje nam w tym roku mnóstwo karnych (przypomnijmy, że rok temu nie mieliśmy ani jednego). Trzy mecze z raczej średniej klasy rywalami (Crystal Palace, Swansea, Hull City) wygraliśmy własnie w ten sposób. I tak widać postęp, bo kiedyś potrafiliśmy takie mecze przegrywać i to też przeważnie 1-0. Jednak mecz z Arsenalem chyba dobitnie pokazał, że dużo nam jeszcze brakuje do czołówki. Z transferów nikt nie spisuje się wybitnie, Eriksen po niezłym starcie teraz zaczął zawodzić, Paulinho fajne mecze przeplata beznadziejnymi, o Chadlim chyba nie trzeba nic mówić, Soldado jest totalnie odizolowany od podań, co powoduje że bramki zdobywa jedynie z karnych, Capoue pewnie długo nie zobaczymy, najdroższy transfer w historii klubu (Lamela) siedzi na ławce... Jedynie Chiriches zaliczył całkiem ciekawe wejście i póki co można o nim powiedzieć, że jest wzmocnieniem bloku obronnego. Niech mi tylko ktoś wytłumaczy sens decyzji AVB o wypożyczeniu Ekotto do QPR, skoro jedynym naszym lewym obrońcą jest w tej chwili połamany Rose. Obawiam się niestety powtórki z sezonu 2008/2009, kiedy to dużo czasu zajęło zgranie zespołu, a przy zajebistej formie Arsenalu i Liverpoolu, z którymi walczyliśmy ostatnio o top4 jest się o co martwić.

Miejmy nadzieję, że chłopaki odnajdą formę i pokażą, że potrafią grać w piłkę, tak jak obserwowaliśmy to chociażby w pierwszej połowie meczu z Chelsea, czy Norwich i uda nam się przeżyć jeszcze wiele uniesień związanych z epickimi wygranymi. Dobrze by też było znaleźć się w czwórce. Dobrym sprawdzianem będzie mecz z Evertonem, który jest w konkretnym gazie.
Problem tkwi w tym, że z taką grą o wspominanym wyżej gdzieś mistrzostwie nie ma nawet mowy. Całe szczęście, ze los jest dla nas łaskawy i daje nam w tym roku mnóstwo karnych (przypomnijmy, że rok temu nie mieliśmy ani jednego). Trzy mecze z raczej średniej klasy rywalami (Crystal Palace, Swansea, Hull City) wygraliśmy własnie w ten sposób. I tak widać postęp, bo kiedyś potrafiliśmy takie mecze przegrywać i to też przeważnie 1-0. Jednak mecz z Arsenalem chyba dobitnie pokazał, że dużo nam jeszcze brakuje do czołówki. Z transferów nikt nie spisuje się wybitnie, Eriksen po niezłym starcie teraz zaczął zawodzić, Paulinho fajne mecze przeplata beznadziejnymi, o Chadlim chyba nie trzeba nic mówić, Soldado jest totalnie odizolowany od podań, co powoduje że bramki zdobywa jedynie z karnych, Capoue pewnie długo nie zobaczymy, najdroższy transfer w historii klubu (Lamela) siedzi na ławce... Jedynie Chiriches zaliczył całkiem ciekawe wejście i póki co można o nim powiedzieć, że jest wzmocnieniem bloku obronnego. Niech mi tylko ktoś wytłumaczy sens decyzji AVB o wypożyczeniu Ekotto do QPR, skoro jedynym naszym lewym obrońcą jest w tej chwili połamany Rose. Obawiam się niestety powtórki z sezonu 2008/2009, kiedy to dużo czasu zajęło zgranie zespołu, a przy zajebistej formie Arsenalu i Liverpoolu, z którymi walczyliśmy ostatnio o top4 jest się o co martwić. Miejmy nadzieję, że chłopaki odnajdą formę i pokażą, że potrafią grać w piłkę, tak jak obserwowaliśmy to chociażby w pierwszej połowie meczu z Chelsea, czy Norwich i uda nam się przeżyć jeszcze wiele uniesień związanych z epickimi wygranymi. Dobrze by też było znaleźć się w czwórce. Dobrym sprawdzianem będzie mecz z Evertonem, który jest w konkretnym gazie
30 października 2013, 16:26 [cytuj]
Ron13, w tej chwili już wiem, że nie wiesz o czym gadasz... Od lat jest lipa(???) ze względu na wymagania kibiców? Nie bądź śmieszny. W Anglii nasz stadion od LAT jest wymieniany jako jeden z najgłośniejszych i wiesz kiedy to się zmieniło? Gdy swą tradycyjną, piękną dla oka i ofensywną grę zamieniliśmy na dziesiątki tysięcy podań pomiędzy obrońcami. Nasi środkowi obrońcy, już w zeszłym sezonie, mieli największą liczbę podań pomiędzy sobą w całej lidze. W tym sezonie jest podobnie. A jeśli gra się do tyłu, to zapomina się o grze do przodu, co najbardziej wkurwia kibiców.
Nie wyjeżdzaj mi tu o nowych nabytkach i czasie aklimatyzacji, bo nasza śmiesznie mizerna gra na WHL zaczęła się już wcześniej. Żadne 100 milionowe transfery tego nie spowodowały. Jeżdzę na WHL od lat (1991 rok to mój pierwszy, jeszcze z ojcem...) i od dawien dawna nie widziałem tak miernej gry przed własną publicznością. Mała płyta? A kiedy to ją zmniejszyliśmy? Czy inni zawodnicy narzekali na to? Zapytaj szczura i Rafę... Postawiony autobus? Od momentu, gdy Harry zaczął grać z nami fajną piłkę to już większość leszczyków przyjeżdżało i parkowało przed bramką. Stopowało to naszą drużynę przed efektownym graniem? Jeśli odpowiesz, że tak to znaczy, że zacząłeś oglądać mecze dopiero w zeszłym sezonie... Aby uwieńczyć to co chciałem przekazać, zacytuję słowa gościa, który na Spurs jeździ niezmiennie od 46!!! lat: "Nigdy wcześniej nie widziałem tak nudnie grających Kogutów..."

"Z całym szacunkiem, ale jak macie chodzić na mecze i dupą się do piłkarzy odwracać, to se jak przeciętny Kowalski zostań w domu, odpal telewizor i przeklinaj przed telewizorem. Niech na stadion dopingować chodzą ci, co rozumieją na czym to polega."

Tak więc uważasz, że ponad trzydzieści tysięcy kibiców po prostu się myli, ale Ty masz rację śledząc wszystko z odległości? Masz ogromną wiarę w samego siebie... Jesli piłkarze mają się dupami odwracać do kibiców, to niech sobie biegają po północnym Londynie w czerwonych trykotach. I zapamiętaj: oni mi nie płacą za oglądanie - to ja i inni płacimy za ich grę...
Ron13, w tej chwili już wiem, że nie wiesz o czym gadasz... Od lat jest lipa(???) ze względu na wymagania kibiców? Nie bądź śmieszny. W Anglii nasz stadion od LAT jest wymieniany jako jeden z najgłośniejszych i wiesz kiedy to się zmieniło? Gdy swą tradycyjną, piękną dla oka i ofensywną grę zamieniliśmy na dziesiątki tysięcy podań pomiędzy obrońcami. Nasi środkowi obrońcy, już w zeszłym sezonie, mieli największą liczbę podań pomiędzy sobą w całej lidze. W tym sezonie jest podobnie. A jeśli gra się do tyłu, to zapomina się o grze do przodu, co najbardziej wkurwia kibiców. Nie wyjeżdzaj mi tu o nowych nabytkach i czasie aklimatyzacji, bo nasza śmiesznie mizerna gra na WHL zaczęła się już wcześniej. Żadne 100 milionowe transfery tego nie spowodowały. Jeżdzę na WHL od lat (1991 rok to mój pierwszy, jeszcze z ojcem...) i od dawien dawna nie widziałem tak miernej gry przed własną publicznością. Mała płyta? A kiedy to ją zmniejszyliśmy? Czy inni zawodnicy narzekali na to? Zapytaj szczura i Rafę... Postawiony autobus? Od momentu, gdy Harry zaczął grać z nami fajną piłkę to już większość leszczyków przyjeżdżało i parkowało przed bramką. Stopowało to naszą drużynę przed efektownym graniem? Jeśli odpowiesz, że tak to znaczy, że zacząłeś oglądać mecze dopiero w zeszłym sezonie... Aby uwieńczyć to co chciałem przekazać, zacytuję słowa gościa, który na Spurs jeździ niezmiennie od 46!!! lat: "Nigdy wcześniej nie widziałem tak nudnie grających Kogutów..." "Z całym szacunkiem, ale jak macie chodzić na mecze i dupą się do piłkarzy odwracać, to se jak przeciętny Kowalski zostań w domu, odpal telewizor i przeklinaj przed telewizorem. Niech na stadion dopingować chodzą ci, co rozumieją na czym to polega." Tak więc uważasz, że ponad trzydzieści tysięcy kibiców po prostu się myli, ale Ty masz rację śledząc wszystko z odległości? Masz ogromną wiarę w samego siebie... Jesli piłkarze mają się dupami odwracać do kibiców, to niech sobie biegają po północnym Londynie w czerwonych trykotach. I zapamiętaj: oni mi nie płacą za oglądanie - to ja i inni płacimy za ich grę
Can't Smile Without You!!!
30 października 2013, 16:42 [cytuj]
9 meczy i 9 strzelonych bramek mówi najlepiej o naszej grze.
9 meczy i 9 strzelonych bramek mówi najlepiej o naszej grze
Tottenham till I die, I'm Tottenham till I die, I know I am, I'm sure I am, I'm Tottenham till I die...
30 października 2013, 16:47 [cytuj]
Niektórzy nie rozumieją, że to nie są pretensje bezpośrednio do AVB, ale raczej do graczy. Oni wychodzą na boisko, przeciwko słabszym drużynom, i zachowują się jakby zostali w szatni. Myślą, że wygrali przed pierwszym gwizdkiem i, że przeciwnicy położą się przed nimi, albo padną na kolana. Nikt przed nami na kolana nie pada, to jeszcze nie ten poziom gry i nie ten poziom respektu. Oni nie pokazują zaangażowania, ale tego zaangażowania oczekują...
Niektórzy nie rozumieją, że to nie są pretensje bezpośrednio do AVB, ale raczej do graczy. Oni wychodzą na boisko, przeciwko słabszym drużynom, i zachowują się jakby zostali w szatni. Myślą, że wygrali przed pierwszym gwizdkiem i, że przeciwnicy położą się przed nimi, albo padną na kolana. Nikt przed nami na kolana nie pada, to jeszcze nie ten poziom gry i nie ten poziom respektu. Oni nie pokazują zaangażowania, ale tego zaangażowania oczekują
Can't Smile Without You!!!
30 października 2013, 19:03 [cytuj]
Ja bym powiedział ,że to taki syndrom reprezentacji Polski ,ci jak grają z jakąś słabszą albo porównywalną drużyną to myślą,że mecz sam się wygra albo przeciwnik nie będzie walczyć.My Polacy mogliśmy się już niestety "przyzwyczaić" do takiej postawy ,ale dla kibiców angielskich takie coś jest obce,niezrozumiałe i nie do przyjęcia. Uważam też ,że dużo gorzej byłoby gdyby nasi grali z dużym zaangażowaniem itd a np by przegrywali ,a kibice by wychodzili przed 90 minutą ,wtedy zdecydowanie można by było doczepić się mocno do ich postawy.(Ale na razie to Arsenal ma takie problemy ,np ostatnio mecz z Borussią).
Po drugie jesteśmy może dość specyficznym klubem i dla nas styl gry się bardzo liczy. Ja jestem dość młody i nie mam takiego stażu jak np Tuczi ,ale pamiętam Santiniego. Wyniki nie były najgorsze ale oscylowały wokół 1-0 itd i Francuz pracował u nas raptem kilka miesięcy. (od razu mówię ,żeby ktoś tu nie nadinterpretował : nie chcę zwolnienia AVB :D )
Ja bym powiedział ,że to taki syndrom reprezentacji Polski ,ci jak grają z jakąś słabszą albo porównywalną drużyną to myślą,że mecz sam się wygra albo przeciwnik nie będzie walczyć.My Polacy mogliśmy się już niestety "przyzwyczaić" do takiej postawy ,ale dla kibiców angielskich takie coś jest obce,niezrozumiałe i nie do przyjęcia. Uważam też ,że dużo gorzej byłoby gdyby nasi grali z dużym zaangażowaniem itd a np by przegrywali ,a kibice by wychodzili przed 90 minutą ,wtedy zdecydowanie można by było doczepić się mocno do ich postawy.(Ale na razie to Arsenal ma takie problemy ,np ostatnio mecz z Borussią). Po drugie jesteśmy może dość specyficznym klubem i dla nas styl gry się bardzo liczy. Ja jestem dość młody i nie mam takiego stażu jak np Tuczi ,ale pamiętam Santiniego. Wyniki nie były najgorsze ale oscylowały wokół 1-0 itd i Francuz pracował u nas raptem kilka miesięcy. (od razu mówię ,żeby ktoś tu nie nadinterpretował : nie chcę zwolnienia AVB :D )
30 października 2013, 19:03 [cytuj]
"We don't need the negativity that was in White Hart Lane today."

Zacznę od słów AVB. Zgadzam się z tymi słowami naszego managera bardziej niż on. Szkoda, że on zawsze widzi problem wszędzie a nie u siebie. Nie potrzebujemy negatywności u kibiców, ale też nie potrzebujemy jej w naszej grze. Boas najpierw niech da coś od siebie, a potem wymaga tego od kibiców. Jego komentarz przyniósł więcej krytyki gry jego zespołu, niż pozytywnych efektów. Po raz kolejny pokazał, jak bardzo niedoświadczonym jest managerem. Jak chciał pobudzić kibiców, to mógł przemówić do nich w bardziej pozytywny sposób, a nie przerzucać odpowiedzialność za gównianą grę. Powiedzieć coś w stylu, że drużyna przechodzi trudne zmiany i potrzebuje waszego wsparcia. Założę się, że miałby 100% pozytywnego odzewu ze strony kibiców, i pompowanie się, jak będą go wspierać w kolejnym. A wylewanie żali i narzekanie na kibiców przez najemnika bardzo rzadko będzie miało pozytywne efekty. Równie dobrze Gallas mógłby wyskoczyć z takimi tekstami, ciekawe co wtedy kibice by powiedzieli. Ja byłem na kilku wyjazdowych meczach, na dwóch graliśmy bardzo słabo, a doping był zajebisty, jakoś AVB nam nie dziękował i nie przepraszał za swoją postawę, chyba mu się wydaje, że cudowny doping to standard na co zasługuje i nic nie musi dawać w zamian, a jak on ustaje to może rościć pretensje.

Druga sprawa to wszyscy cudowni kibice przed telewizorami, którzy twierdzą że lepiej nie chodzić na mecze niż, wyrażać niezadowolenie. Założę się że Levy myśli inaczej.On buduje ten klub na hojności naszych kibiców. Na tym że konsekwentnie niezależnie od wyników chodzą na mecze i kupują koszulki. Teraz ktoś na forum mówi, żeby przestać to robić jak się komuś nie podoba. To ja radze to jeszcze raz przemyśleć co jest lepsze dla klubu. Pusty stadion czy wymagający kibice?
"We don't need the negativity that was in White Hart Lane today." Zacznę od słów AVB. Zgadzam się z tymi słowami naszego managera bardziej niż on. Szkoda, że on zawsze widzi problem wszędzie a nie u siebie. Nie potrzebujemy negatywności u kibiców, ale też nie potrzebujemy jej w naszej grze. Boas najpierw niech da coś od siebie, a potem wymaga tego od kibiców. Jego komentarz przyniósł więcej krytyki gry jego zespołu, niż pozytywnych efektów. Po raz kolejny pokazał, jak bardzo niedoświadczonym jest managerem. Jak chciał pobudzić kibiców, to mógł przemówić do nich w bardziej pozytywny sposób, a nie przerzucać odpowiedzialność za gównianą grę. Powiedzieć coś w stylu, że drużyna przechodzi trudne zmiany i potrzebuje waszego wsparcia. Założę się, że miałby 100% pozytywnego odzewu ze strony kibiców, i pompowanie się, jak będą go wspierać w kolejnym. A wylewanie żali i narzekanie na kibiców przez najemnika bardzo rzadko będzie miało pozytywne efekty. Równie dobrze Gallas mógłby wyskoczyć z takimi tekstami, ciekawe co wtedy kibice by powiedzieli. Ja byłem na kilku wyjazdowych meczach, na dwóch graliśmy bardzo słabo, a doping był zajebisty, jakoś AVB nam nie dziękował i nie przepraszał za swoją postawę, chyba mu się wydaje, że cudowny doping to standard na co zasługuje i nic nie musi dawać w zamian, a jak on ustaje to może rościć pretensje. Druga sprawa to wszyscy cudowni kibice przed telewizorami, którzy twierdzą że lepiej nie chodzić na mecze niż, wyrażać niezadowolenie. Założę się że Levy myśli inaczej.On buduje ten klub na hojności naszych kibiców. Na tym że konsekwentnie niezależnie od wyników chodzą na mecze i kupują koszulki. Teraz ktoś na forum mówi, żeby przestać to robić jak się komuś nie podoba. To ja radze to jeszcze raz przemyśleć co jest lepsze dla klubu. Pusty stadion czy wymagający kibice?
"If you dont have to drag yourself of the field exhausted after 90 minutes, you cant claim to have done my best" Sir Bill Nicholson
31 października 2013, 17:25 [cytuj]
http://eurosport.onet.pl/pilka-nozna/liga-angielska/andriej-arszawin-kibice-arsenalu-siadali-jedli-i-liczyli-na-show/39zln

--
oby nas to nie dosięgło :mysli:
http://eurosport.onet.pl/pilka-nozna/liga-angielska/andriej-arszawin-kibice-arsenalu-siadali-jedli-i-liczyli-na-show/39zln -- oby nas to nie dosięgło :mysli:
be three times in London and not see Big Ben - I'm Yido!
31 października 2013, 19:01 [cytuj]
Nowe światło na sprawę:

According to the Supporters' Trust, fans are reluctant to chant and sing in their traditional way after "over the top" policing at Spurs' game against West Ham United earlier this month saw one fan arrested.

Ms Law said: "There is uncertainty around that area as a lot of our songs contain the Y-word. Fans are feeling a little uneasy, so we need a decision one way or another as to whether we’re allowed sing it."
Nowe światło na sprawę: According to the Supporters' Trust, fans are reluctant to chant and sing in their traditional way after "over the top" policing at Spurs' game against West Ham United earlier this month saw one fan arrested. Ms Law said: "There is uncertainty around that area as a lot of our songs contain the Y-word. Fans are feeling a little uneasy, so we need a decision one way or another as to whether we’re allowed sing it."
"If you dont have to drag yourself of the field exhausted after 90 minutes, you cant claim to have done my best" Sir Bill Nicholson
1  2    >

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2024/2025?
1 50%
2-3 0%
4-6 0%
7-10 0%
11-20 50%
2 oddane głosy
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 29 Zarejestrowanych użytkowników: 5254 Ostatnio zarejestrowany: trafostacja

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się