Rok 1986 – był chyba najwspanialszym rokiem w karierze Diego Armando Maradony. Na Mistrzostwach Świata w Meksyku – Argentyna pod jego wodzą zdobyła mistrzostwo. On sam zanotował świetny mecz przeciwko Anglikom w ćwierćfinale tego turnieju. W tym meczu strzelił dwa niezapomniane gole, pierwszego tzw. „ręką Boga” i drugiego - najwspanialszego w historii mundiali, być może też najwspanialszego w historii piłki, kiedy to po rajdzie od środka boiska minął 5 angielskich obrońców i Shiltona i zapewnił w ten sposób zwycięstwo Argentynie 2:1. Dlaczego to przypominam?! Ano dlatego, że miesiąc przed rozegraniem przez Argentynę pierwszego meczu na Mundialu w Meksyku, Maradona wystąpił na WHL w barwach... Tottenhamu! Grał dla nas, gdy był w życiowej formie!
Maradona założył koszulkę Lilywhite podczas meczu upamiętniającego Ossie Ardilesa (tzw. benefit match). Tottenham podejmował wówczas Inter Mediolan.
Maradona aby zagrać w tym benefisowym meczu, opuścił zgrupowanie kadry argentyńskiej, która przygotowywała się do MŚ. Kibice Spurs odwdzięczyli mu się za ten gest, szczelnie wypełniając Lane i owacyjnie go witając.
W programie z tego meczu Ardiles napisał „W mojej opinii Maradona jest obecnie bezsprzecznie najlepszym piłkarzem na ziemi. On i piłka to jedno, jakby razem czuli”. 7 tygodni później angielscy obrońcy przekonali się, że słowa Ardilesa był wyjątkowo trafne...
Teraz o meczu – Tottenham – Inter 2:1 – 1.05.1986 roku.
Była to pierwsza wizyta Interu na WHL w historii. Przez pełne, wspaniałe 90 minut Maradona był Kogutem, grał w pomocy razem z rodakiem Ardilesem i Hoddlem, a potem z Waddlem, gdy z boiska zszedł kontuzjowany Ardiles. Innym zawodnikiem naszej pomocy był też Vinny Samways, wówczas zaledwie 17-letni zawodnik. Bohater wieczoru Ardiles musiał opuścić plac gry już po 8 minutach meczu. Zanim jednak to nastąpiło, Spurs w 4 minucie po golu Marka Falco objęli prowadzenie. Po przerwie wyrównał Liam Brady z rzutu wolnego pokonał Pata Jenningsa. Gol w doliczonym czasie gry autorstwa Clive’a Allena zapewnił nam zwycięstwo. Mecz oglądało 30,535 widzów.
SPURS: Clemence (Jennings) – Roberts (Thomas), Hughton, Mabbutt, Miller, Galvin (Samways), Ardiles (Waddle), Falco, Allen, Maradona, Hoddle.
INTER: Lorieri – Bernazzani, Marangon, Marini, Ferri, Mandorlini, Fanna, Cucchi, Pellegrini, Brady, Minaudo.
Muszę przyznać, że największe wrażenie zrobiła na mnie gra Glenna Hoddle’a i Chrisa Waddle’a. Do dziś nie mogę zrozumieć, jak tacy gracze mogli pojawić się w Anglii. Myślę, że ta dwójka poradziłaby sobie w każdej reprezentacji świata, włącznie z drużynami z Ameryki Południowej. Żałuje, że z racji mojego wieku, Hoddle’a prawie nie pamiętam, na szczęście Waddle’a już bardzo dobrze pamiętam. We współczesnej piłce, nie pisząc o Spurs, trudno znaleźć piłkarzy, którzy mogliby się porównać z tą dwójką. Oczywiście Maradona pokazał kilka cudownych sztuczek, ale Hoddle i Waddle mu nie ustępowali w tych popisach. Tylko żal, że mając takich zawodników, nie zdobyliśmy w latach 80-tych mistrzostwa Anglii....(to była wielka sztuka nie zdobyć tego majstra – dokonał tego D. Pleat). Zresztą jest to temat na osobny, wielki artykuł. Choć 2 Puchary Anglii i P. UEFA piechotą nie chodzą...
Autor: Paweł Morga