Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Koguty w pucharach

29 czerwca 2008, 15:09, Spursmania
Minęła niedziela, a z nią mecz III rundy Pucharu Anglii, w którym Tottenham zmierzył się na wyjeździe z walijskim Cardiff. Koguty zremisowały i czeka ich powtórka spotkania, tym razem na własnym boisku. Mimo że nie wygraliśmy, to drużyna Jola złamała całkowicie ubiegłoroczny stereotyp, który zrodził się po pucharowej katastrofie w wykonaniu naszych piłkarzy, którzy w mgnieniu oka odpadli z FA Cup i Carling Cup.

Z Carling Cup wykopało nas Grimsby Town- drużyna, która dla większości polskich kibiców jest anonimowym angielskim teamem. My kibice Premiership wiemy, że ograła nas ekipa z League Two, która w obecnym sezonie ma 3 punkty przewagi nad strefą spadkową i nie w głowie jej puchary.

Z FA Cup odpadliśmy w dość kompromitujący sposób, jednak z drużyną o klasę lepszą niż Grimsby. Jednakże nazwa Leicester nie budzi już w nikim z nas jakiś nadzwyczajnych emocji. Zwycięzca Pucharu Ligi z 2000 roku jest w obecnym sezonie w dolnej części tabeli Championship. Jednak to właśnie oni ograli Koguty, czyli zwycięzcę Pucharu Ligi z 1999 roku 2-3, mimo prowadzenia naszych piłkarzy 2-0, po bramkach Jermaina Jenasa i fenomenalnym uderzeniu zza pola karnego Paula Stalteriego.

Sezon 2005/06 przyniósł nam jeszcze jedno pucharowe rozczarowanie, ze względu na brak UEFA na WHL. Rok wcześniej Spursi zajęli dopiero 9 miejsce, co nie zagwarantowało miejsca w Europie. I po porażkach z Grimsby i z Leicester, w styczniu 2006 pożegnaliśmy się z pucharami. Jol jednak wykorzystał ten fakt i mógł wraz ze swoją drużyną w 100% skupić się na Premiership. I powiodło się – 5 miejsce i kwalifikacja do Pucharu UEFA.

Chyba już każdy zauważył różnicę po między obecnym, a poprzednim sezonem w wykonaniu Tottenhamu. Wszyscy zachwycaliśmy się świetną grą Kogutów, a tak naprawdę walczyliśmy przez cały sezon tylko na jednym froncie. W obecnym sezonie nasi piłkarze mają jak na razie dość dużo wrażeń. Od Brugge, przez Leverkusen, Bukareszt, po Stambuł. I jeszcze wycieczki na potyczki z MK Dons, Port Vale, Southend i Cardiff. Nasi rywale zwykle z tych potyczek schodzili na tarczy ( z Port Vale i Southend o naszym awansie decydowała dogrywka, natomiast z Cardiff remis oznacza powtórkę spotkania). Tego nikt jednak nie zauważa. Dlaczego? Ponieważ w Premiership nie jest tak pięknie, jak sobie wyśniliśmy. Owszem, nasi piłkarze po słabym początku, w końcu się rozkręcili, jednak i tak ich gra nie powala na kolana. Przyszedł okres świąteczno-noworoczny i znów kilka słabych występów. Bez Keane’a, Jenasa, Lennona, Kinga i Davidsa. No tak, te kontuzje. W zeszłym sezonie nie prześladowały nas ani puchary, ani kontuzje. W tym sezonie zwaliło się wszystko na raz. Koguty nie będą miały czasu odsapnąć, a odetchną wtedy, gdy sędzia zagwiżdże po raz ostatni w tym sezonie. Miejmy nadzieję, że będzie to podczas finału Pucharu UEFA.

Ktoś powie – jesteśmy klasową drużyną, powinniśmy sobie radzić i w Europie i w Anglii. Ale to nie jest takie proste. W Anglii obowiązują inne zasady. Tu każdy może wygrać z każdym. W każdym spotkaniu trzeba dać z siebie 200%. Tak się nie da. Przykładem na to jest Liverpool z sezonu, gdy wygrywał Ligę Mistrzów, zeszłoroczna postawa Arsenalu i Boro, czy tegoroczna Newcastle i Blackburn. I tak w porównaniu do tych 3 ostatnich ekip to radzimy sobie bardzo dobrze. Ale „apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Po zeszłorocznych zapędach na Champions League, tegoroczna walka o Puchar Ligi, czy 6 miejsce w Premiership to już nie to samo. Nie jesteśmy jeszcze Chelsea i prędko nią nie będziemy. Pukaliśmy się w czoło, gdy Jol pokupował kilkunastu pomocników do swojej drużyny. Dlaczego aż tylu? Teraz już widzimy, dlaczego. Nie jest łatwo grać wszędzie, i wszędzie dawać z siebie maximum umiejętności. W końcu dostaje się zadyszki. Czasem trzeba trochę odpuścić, a to grozi z pewnością utratą punktów. Liga Angielska kosztuje wiele zdrowia każdego zawodnika, tym bardziej, gdy ma się zawodników, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z Premiership (Lennon, Huddlestone, Ghaly, Berbatov, Assou-Ekotto, Zokora), albo, których non stop trapią kontuzje (King, Tainio, Keane, Mido). A jeszcze dochodzi do tego Puchar UEFA. Martin Jol na pewno nie odpuści sobie rozgrywek o mistrzostwo Anglii, możemy tego być pewni. Jednak priorytetem w tym sezonie powinno być i z całą pewnością jest zdobycie któregoś z pucharów. Gdy ta próba się powiedzie, zapomnimy o słabszych występach w Premiership, a w pamięci zostanie triumf z rozgrywkach pucharowych. A potem znowu letnie transfery, nadzieja na sukces w Premiership i Puchary. Może drużyna Martina Jola dorośnie, by pogodzić wszystko i na każdym froncie grać o wygraną? „Nadzieja Matką Głupich” – pomyśli sobie kibic Kanonierów, jeśli to przeczyta. My kibice Spurs wierzymy, że do najlepszych brakuje nam niewiele. Jeden mały krok. Tylko to Martin Jol musi popchnąć swoich podopiecznych, by ten jeden kroczek uczynili.

autor: Paweł Cieśliński
Źródło: własne

0 komentarzy ODŚWIEŻ

tabela ligowa

Drużyna M Z R P PKT
1. Arsenal FC 0 0 0 0 0
2. Aston Villa F.C. 0 0 0 0 0
3. Brentford F.C. 0 0 0 0 0
4. Brighton & Hove Albion F.C. 0 0 0 0 0
5. Burnley FC 0 0 0 0 0
6. Chelsea FC 0 0 0 0 0
7. Crystal Palace 0 0 0 0 0
pokaż całą tabelę

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2023/2024?
1 12.5%
2-3 12.5%
4-6 25%
7-10 50%
11-20 0%
8 oddanych głosów
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 81 Zarejestrowanych użytkowników: 5225 Ostatnio zarejestrowany: Witek
• Sprawdź najnowszy bukmacher ranking na meczyki.pl

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się