Niezwykle ciężko być fanem Tottenhamu. Drużyna z White Hart Lane od dawna nie spełnia pokładanych w niej oczekiwań. Teraz może się to jednak zmienić.
Nie da się ukryć, że najważniejszym spotkaniem dla fanów Tottenhamu jest derbowy pojedynek z Arsenalem. Konflikt pomiędzy tymi klubami trwa bowiem od zarania piłki nożnej w Anglii.
W 1887 roku popularne "Koguty" rozegrały pierwsze spotkanie z "Kanonierami" (występującymi jeszcze pod nazwą Royal Arsenal). Tottenham wygrywał mecz 2:1. Jednak sędzia na 15 minut przed końcem przerwał spotkanie. Wydał przychylną decyzję dla piłkarzy Arsenalu, którzy chcieli przełożyć mecz ze względu na zapadające ciemności. Tyle, że spotkanie zostało opóźnione ze względu na późniejsze przybycie na mecz zawodników "Kanonierów". Już od pierwszego derbowego starcia - fani Tottenhamu mieli więc powody do gniewu na rywali zza miedzy. Nienawiść do Arsenalu miało jednak przypieczętować kilkadziesiąt lat później o wiele większe pozaboiskowe oszustwo.
W 1915 roku Tottenham skończył sezon First Division (ówczesna nazwa angielskiej ekstraklasy) na ostatnim - 20. miejscu w tabeli. W tym momencie postanowiono też przerwać rozgrywki ze względu na I wojną światową. Pauza potrwała do 1919 roku. Jeszcze przed wznowieniem gier postanowiono jednak rozszerzyć ekstraklasę do 22 zespołów.
Wiadomo, że do First Division awansowały dwie najlepsze drużyny z niższej ligi. Władze angielskiej federacji zdecydowały też pozostawić w ekstraklasie przedostatnią w tabeli Chelsea. Z niewiadomych przyczyn postanowiono jednak zdegradować Tottenham. Miejsca "Kogutów" nie zajęła jednak trzecia drużyna z Second Division, lecz szósta w tabeli ekipa Arsenalu. Później okazało się, że "Kanonierzy" awansowali w wyniku przekrętu prezesa tego klubu Sir Henry'ego Norrisa. Norris przekupił, bądź w nieuzasadniony sposób wpłynął na członków ligi, by za "wieloletnie zasługi Arsenalu dla angielskiej piłki" to właśnie ten klub znalazł się w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Tego samego haniebnego dnia zmarła też klubowa maskotka Tottenhamu. Była nią papuga, którą zawodnikom z White Hart Lane sprezentował kapitan statku, którym wracali z tournee po Ameryce Południowej w 1909 roku. Najwidoczniej nie mogła ona już znieść oszustw "Kanonierów".
Przykłady konfliktów na linii Tottenham - Arsenal można oczywiście mnożyć (choćby afera z lasagną sprzed kilku lat). Jasne jest, że spotkania pomiędzy tymi klubami mają niezwykłe znaczenie dla kibiców obu drużyn - w tym oczywiście dla mnie. Musiałem jednak bardzo cierpliwie czekać na pokonanie "Kanonierów" podczas mojej długoletniej fascynacji drużyną z White Hart Lane. Od 7 listopada 1999 roku Tottenham nie mógł bowiem wygrać spotkania ligowego z Arsenalem. Do czasu...
14 kwietnia "Koguty" wreszcie zwyciężyły 2:1. Co ważniejsze - to zwycięstwo daje mojemu ulubionemu klubowi nadzieje na zakończenie sezonu na 4. miejscu w tabeli Premier League (cel Tottenhamu od co najmniej kilku sezonów), a tym samym historyczny awans do Ligi Mistrzów. Jeśli dodamy do tego fakt, iż porażka na White Hart Lane praktycznie wyeliminowała Arsenal z walki o mistrzowski tytuł - oczywiste jest, iż moja satysfakcja nie mogła być większa :)
Tydzień później na fali tego sukcesu mogłem przeżyć kolejną niezwykle miłą niespodziankę. Tottenham w podobnym stylu, jak w meczu z Arsenalem - pokonał Chelsea. Zwycięstwo 2:1 nad ekipą, której szanse na zdobycie Mistrzostwa Anglii były przed tym meczem niemal pewne, to niesamowite przeżycie dla fana "Kogutów". Dwa wygrane derby Londynu z rzędu - to coś czego nie potrafię nawet opisać.
Nie ma zatem wątpliwości, kto pod koniec tego sezonu jest najlepszy w stolicy Anglii. To jednak nie koniec emocji, jakie mają przed sobą fani Tottenhamu. Już w ten weekend arcyważne spotkanie z Manchesterem United na Old Trafford. A więc mecz z kolejnym pretendentem do pierwszego miejsca w ekstraklasie. Chwilę potem spotkanie z kolejną drużyną z Manchesteru - ekipą "The Citizens". Najprawdopodobniej stawką będzie właśnie awans do Ligi Mistrzów.
Jeszcze kilka tygodni temu nie wierzyłem, że końcówka tego sezonu Premier League będzie dla mnie, jako fana Tottenhamu tak emocjonująca. Chciałem zwalniać trenera "Kogutów" Harry'ego Redknappa, którego od początku nie darzę sympatią. Biadoliłem na brak zaangażowania w niektórych spotkaniach, niezrozumiałe zmiany zawodników, dziwne transfery, głupio gubione punkty. Teraz to wszystko zeszło na drugi plan. Jak to się skończy - zobaczymy wkrótce. Być może będę musiał wejść pod stół i odszczekać wszystko, co pisałem na forach Tottenhamu na temat szkoleniowca ekipy z White Hart Lane. Zresztą z chęcią to uczynię, byleby tylko zobaczyć "Koguty" w przyszłym sezonie w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Motto Tottenhamu to łacińska sentencja Audere est facere (ang. To Dare Is To Do), czyli Odwaga jest czynem lub w wolniejszym tłumaczeniu - Ośmielić się znaczy uczynić. Jest szansa, że mimo wielu perturbacji w tym sezonie - to motto klubowe wreszcie się "Kogutom" ziści.
5 komentarzy ODŚWIEŻ