Tottenham po raz kolejny nie zachwycił. Tym razem podopieczni Harry'ego Redknappa nie potrafili pokonać West Ham United. Na Upton Park, po bramce Frédérica Piquionne'a w pierwszej połowie, gospodarze pokonali "Koguty". To drugie z rzędu derby Londynu przegrane przez ekipę z White Hart Lane.
Tottenham na dzisiejsze spotkanie wyszedł odmieniony. Przynajmniej kadrowo. Z jedenastki, która kilka dni wcześniej poniosła sromotną klęskę w spotkaniu przeciwko Arsenalowi, ostał się jedynie Sebastien Bassong. Redknapp po raz kolejny spróbował zaskoczyć przeciwnika niezwykle ofensywnym ustawieniem 4-5-1, w którym tak naprawdę brakowało nam klasycznego defensywnego pomocnika. Co było czasem aż nadto widoczne, gdy West Ham z łatwością przedzierał się środkiem boiska pod pole karne Tottenhamu.
Pierwsze minuty spotkania to huraganowe ataki gospodarzy, które (na szczęście) nie skończyły się stratą bramki przez Tottenham. W otwierającym mecz kwadransie, West Ham miał kilka dogodnych okazaji, jednak żadna z nich nie skończyła się pokonaniem Carlo Cudiciniego. Najbliżej był Victor Obinna, lecz jego uderzenie w bardzo dobrym stylu wybronił włoski golkiper Tottenhamu.
Po przetrwaniu tego natarcia, goście spróbowali odpowiedzieć. Brylował w tym przede wszystkim Rafael Van der Vaart, który oddał trzy niezwykle groźne strzały pod rząd, lecz Robert Green, chcąc przełamać fatalne zdanie na jego temat, bronił jak w transie, nie dając się pokonać żadnemu z zawodników Hotspur.
W 28 minucie, West Hamowi w końcu udało się dopiąć swego. Na pole karne z rzutu rożnego futbolówkę dośrodkował Mark Noble, a tam najwyżej wyskoczył do niej Frédéric Piquionne, nie dając Cudiciniemu żadnych szans na skuteczną interwencję. Stracona bramka podziałała otrzeźwiająco na zawodników z White Hart Lane, którzy do tej pory nie prezentowali wielkiej formy. Jeszcze przed przerwą goście spróbowali zdobyć bramkę wyrównującą, jednak Luka Modrić, który znalazł się w najbardziej dogodnej okazji, uderzył w poprzeczkę.
Nie można niestety powiedzieć, że w drugiej części gry podopieczni Harry'ego Redknappa rzucili się na swojego rywala. Tottenham nie przejął nawet inicjatywy. Gra się niesamowicie wyrównała, lecz żadnej z drużyn nie udawało się stworzyć dogodnej szansy.
Wraz z upływem czasu kolejni piłkarze Tottenhamu stawali się coraz mniej widoczni. Z każdą kolejną minutą gasł Aaron Lennon, co zostało dostrzeżone przez Redknappa, który Azzę zastąpił Robbie Keane'em. Niestety, Irlandczyk swojego 300. meczu w barwach Spurs do najbardziej udanych zaliczyć nie może, gdyż nie udało mu się ani razu pokonać Greena.
Na ostatnie dziesięć minut, Redknapp postanowił postawić wszystko na jedną kartę i wpuścił na murawę Romana Pawluczenkę oraz Gio dos Santosa, jednak plan szkoleniowca Tottenhamu nie wypalił. Tottenham przegrał kolejne spotkanie, a z taką formą marzenia o powtórce z zeszłego sezonu uciekają z ogromną prędkością.
West Ham - Tottenham 1:0 (1:0)
1:0 - Piquionne 29'
Składy:
West Ham: Green - Gabbidon, Upson, Da Costa, Jacobsen - Dyer (Barrera 42'), Parker, Boa Morte, Noble - Piquionne (Cole 64'), Obinna (Kovac 89')
Tottenham: Cudicini - Hutton, Bassong, Corluka, Bale - Lennon (Keane 66'), Jenas, Huddlestone, Van der Vaart (Giovani 78'), Modrić - Crouch (Pawluczenko 80')
Niewykorzystani rezerwowi: Stipe Pletikosa, Wilson Palacios, Niko Kranjcar, Sandro
Żółte kartki:
West Ham: Boa Morte, Cole
Sędzia: Martin Atkinson
Widzów: 34.190
Statystyki:
Posiadanie piłki:
West Ham 52%:48% Tottenham
Strzały na bramkę:
West Ham 15:11 Tottenham
Strzały obok bramki:
West Ham 7:6 Tottenham
Rzuty rożne:
West Ham 14:7 Tottenham
Faule:
West Ham 10:11 Tottenham
43 komentarzy ODŚWIEŻ