W spotkaniu otwierającym 9. kolejkę Premier League, Tottenham zremisował na własnym stadionie z Evertonem. Jedyną bramkę dla gospodarzy zdobył Holender, Rafael Van der Vaart.
Tottenham nie po raz już pierwszy w tym sezonie musiał odrabiać straty. Gospodarze mecz przeciwko Evertonowi rozpoczęli z kilkoma zmianami w podstawowej jedenastce. Sebastiena Bassonga zastąpił Younes Kaboul, a do składu Spurs wrócił, zawieszony w rozgrywkach Ligi Mistrzów za czerwoną kartkę w spotkaniu przeciwko Twente Enschede, Rafael Van der Vaart. I dość szybko przekonaliśmy się, ile Holender dla Kogutów znaczy.
Gospodarze od pierwszego gwizdka sędziego starali się narzucić gościom swój styl gry, jednak to goście otworzyli wynik spotkania. W 17. minucie przed polem karnym Spurs, Younes Kaboul sfaulował Yakubu. Do ustawionej 25 metrów przed bramką Gomesa piłki podszedł Leighton Baines i cudownym uderzeniem w samo okienko, pokonał bramkarza gospodarzy.
Fani Tottenhamu nie musieli się jednak zbyt długo smucić, gdyż już kilka chwil później do wyrównania doprowadził Rafael Van der Vaart. W 20. minucie futbolówkę w pole karne wgrał Alan Hutton. Tam fatalny błąd popełnił golkiper The Toffies, Tim Howard, który wychodząc do piąstkowania, nie trafił w piłkę. Z pomyłki amerykańskiego bramkarza chętnie skorzystał Peter Crouch, zgrywając futbolówkę do Van der Vaarta, a Holendrowi nie pozostało już nic innego, jak wpakować ją do pustej bramki przyjezdnych.
Koguty nie chciały na tym poprzestać i w dalszym ciągu groźne atakowały bramkę ekipy Davida Moyesa, jednak celnych strzałów było jak na lekarstwo. W pierwszej części gry Tottenham tak naprawdę jeszcze dwukrotnie zagroził Howardowi, ale za pierwszym razem uderzenie Luki Modricia o centymetry minęło słupek bramki Evertonu, a za drugim razem, strzał głową Croucha był zbyt lekki, by sprawić jakikolwiek kłopot byłemu golkiperowi Manchesteru United.
Po zmianie stron tempo spotkania siadło. Tottenham nie potrafił już przedostać się pod pole karne Howarda, by stworzyć sobie groźną sytuację, a Everton, ewidentnie zadowolony z punktu wywalczonego na White Hart Lane, także nie śpieszył się z atakowaniem bramki Gomesa. Koguty próbowały co prawda skonstruować jakąkolwiek akcję zaczepną, lecz zazwyczaj brakowało im szczęścia przy ostatnim podaniu. Nie udało się Pawluczence, uderzenie Van der Vaarta, z samej końcówki meczu, zostało przyblokowane przez jednego z obrońców The Toffies.
Mecz ostatecznie zakończył się podziałem punktów. Podziałem jak najbardziej sprawiedliwym zresztą. Spotkanie w Londynie kibicom futbolu mogło podobać się tylko w pierwszej połowie. Postawa zawodników obu drużyn w drugiej części gry wołała o pomstę do nieba. Z wywalczonego punktu z pewnością bardziej cieszą się na Goodison Park. Gracze Tottenhamu natomiast zapewne doskonale zdają sobie sprawę, że The Toffies byli dzisiaj jak najbardziej do ogrania.
Składy:
Tottenham: Gomes - Hutton, Gallas, Kaboul, Assou-Ekotto - Lennon (69. Pawluczenko), Palacios (46. Sandro), Modrić, Van der Vaart, Bale - Crouch
Everton: Howard - Neville, Jagielka (78. Hibbert), Heitinga, Baines - Coleman (84. Beckford), Bilialetdinow, Cahill, Pienaar - Yakubu (62. Saha)
Żółe kartki:
Palacios, Van der Vaart, Sandro - Coleman
Sędzia: Mike Jones
Widzów: 35.967
46 komentarzy ODŚWIEŻ