West Ham do północnego Londynu przyjechał po jeden punkt i plan podopiecznym Avrama Granta udało się zrealizować w stu procentach. Skupiona na defensywie drużyna Młotów broniła dzielnie swojej szesnastki, a nawet jeśli obrońcy The Hammers pozwolili Tottenhamowi stworzyć zagrożenie, to i tak gracze Spurs marnowali okazje na potęgę, nie potrafiąc ukoronować swojej dobrej gry w dniu dzisiejszym.
Po wylosowaniu Realu Madryt w ćwierćfinale Ligi Mistrzów mogliśmy w końcu skupić się na ligowych rozgrywkach, które powoli wkraczają w decydującą fazę. Wszystkie, liczące się nadal w walce o puchary drużyny starają się nie tracić już więcej punktów, by móc dogonić zespół znajdujący się przed nimi, a nie patrzeć do tyłu, czy ktoś się aby niebezpiecznie nie zbliżył. Z takim postawieniem sprawy zdają się nie zgadzać piłkarze z White Hart Lane, którzy utrudnianie sobie życia mają najprawdopodobniej we krwi, i po porażce z Blackpool oraz remisem z Wolverhampton, Tottenhamowi ponownie nie udało się wywalczyć pełnej puli.
Gospodarze mecz rozpoczęli świetnie, od pierwszego gwizdka napierając bramkę strzeżoną przez Roberta Greena, co skończyło się stworzeniem czterech niezwykle groźnych sytuacji w przeciągu pierwszych dziesięciu minut. Niestety, żaden z graczy Spurs nie potrafił umieścić futbolówki w siatce, a najbliżej zrealizowania celu był Michael Dawson, którego techniczny strzał zatrzymał się na poprzeczce.
Tottenham atakował, atakował i atakował, spychając West Ham do coraz głębszej defensywy, jednak broniący się całą jedenastką przyjezdni z opresji za każdym razem wychodzili bez szwanku. Gospodarzom nie pomagała znakomita gra Luki Modricia, który rozegrał dziś bodaj najlepszy mecz w barwach Tottenhamu od czasu dołączenia do zespołu z Lane. Dużo ożywienia wnosił także Aaron Lennon, który raz za razem wchodził w drybling z obrońcami WHU. Niestety, dobra postawa tej dwójki była niwelowana przez słabszą grę Garetha Bale'a, który przegrywał dziś większość pojedynków biegowych, oraz nieskutecznego Jermaina Defoe - stanowiącego dwunastego zawodnika Młotów.
Po zmianie stron oblicze meczu nie uległo zmianie. Tottenham w dalszym ciągu nieskutecznie atakował, a West Ham rozpaczliwie bronił jednego punktu, co jak się okazało aż tak trudnym zadaniem nie było, zważywszy na fakt, że i w tej połowie, po znakomitej akcji Lennona, Defoe nie potrafił skierować piłki do bramki stojąc raptem dwa metry od niej.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na Tottenhamie brakiem zdobyczy pełnej puli. Futbolówka, niczym zaczarowana nie chciała przekroczyć linii bramkowej, w czym duża zasługa Roberta Greena, który w 86 minucie znakomicie sparował na poprzeczkę uderzenie Bale'a z rzutu wolnego. Spurs tym samym nie potrafili dopisać do swojego konta trzech punktów w trzecim kolejnym meczu, a jeśli dalej tak pójdzie, to zamiast gonić Chelsea oraz Manchester City w walce o Champions League, przyjdzie nam stoczyć bój z Liverpoolem o Ligę Europy.
Tottenham: Gomes - Ćorluka (Hutton 77.), Gallas, Dawson, Assou-Ekotto - Lennon, Modrić, Sandro, Bale - Van der Vaart (Pawluczenko 71.), Defoe
West Ham: Green - Jacobsen, Upson, Da Costa, Bridge - Parker, Hitzlsperger, Noble, O'Neil - Cole (Obinna 78.), Ba
52 komentarzy ODŚWIEŻ