Tottenham w sobotę uległ na wyjeździe Chelsea 1:2. Spurs prowadzili od dziewiętnastej minuty za sprawą trafienia Sandro, jednak tuż przed przerwą wyrównał Frank Lampard. Gola na wagę zwycięstwa pod koniec drugiej połowy zdobył natomiast Salomon Kalou.
Obie bramki strzelone przez Chelsea wywołały na Wyspach Brytyjskich olbrzymie kontrowersje. W przypadku trafienia Franka Lamparda sporą winę ponosi golkiper Tottenhamu, Heurelho Gomes, który przepuścił strzał Anglika między nogami i choć udało mu się zatrzymać futbolówkę nim ta minęła linię bramkową, to sędzia Andre Marriner trafienie zaliczył. Gol Salomona Kalou natomiast, co pokazały powtórki, padł ze spalonego.
Kibice Tottenhamu w tym wypadku także są podzieleni. Zdaniem jednych największą winę przy stracie pierwszej bramki ponosi Marriner, który gola nie powinien zaliczyć. Drudzy wypominają błąd Gomesowi, bo to brazylijski golkiper tak naprawdę całą sytuację sprokurował. Jak się jednak okazuje, to nie jedyna "gafa" Gomesa od czasu zawitania na White Hart Lane. Tych bowiem uzbierało się już naprawdę sporo. Wystarczy wspomnieć te najbardziej spektakularne:
Październik 2010: Inter Mediolan - Tottenham Hotspur 4:3
Gomes zostaje wyrzucony z boiska już w dziesiątej minucie meczu, po tym jak w sytuacji sam na sam faulował Jonathana Biabiany'ego. W głównej mierze to właśnie ten błąd spowodował, że "Koguty" przegrywały do przerwy z Interem aż 4:0. Po zmianie stron popis swoich umiejętności dał Gareth Bale. Walijczyk strzelił aż trzy bramki i zmniejszył rozmiar porażki.
Październik 2010: Manchester United - Tottenham Hotspur 2:0
Jak się okazało, październik ubiegłego roku nie był najlepszym miesiącem w piłkarskiej karierze Gomesa. Oprócz czerwonej kartki na San Siro Brazylijczykowi przydarzył się także fatalny błąd na Old Trafford. Golkiper Spurs w samej końcówce meczu dopatrzył się zagrania ręką pomocnika Manchesteru United, Naniego, dlatego postanowił rozpocząć grę od rzutu wolnego. Innego zdania był jednak arbiter, który stałego fragmentu gry nie podyktował. Efekt? Nani wykorzystał gapiostwo Gomesa i podwyższył wynik na 2:0 dla "Czerwonych Diabłów"
.
Grudzień 2010: Tottenham Hotspur - Chelsea FC 1:1
Tym razem Gomes, tylko sobie znanym sposobem, przepuścił uderzenie Didiera Drogby. Zanim napastnik The Blues wpakował futbolówkę do siatki, Tottenham prowadził za sprawą bramki Romana Pawluczenki. W samej końcówce były gracz PSV Eindhoven sprokurował także rzut karny, który - na szczęście dla Spurs - obronił. Gdyby nie te dwa błędy, "Koguty" mogły wówczas pokonać Chelsea na własnym terenie.
Kwiecień 2011: Real Madryt - Tottenham Hotspur 4:0
Brazylijski golkiper przepuszcza uderzenie Cristiano Ronaldo. Piłka po strzale portugalskiego internacjonała leciała w kierunku bliższego słupka (teoretycznie chronionego przez bramkarza Spurs), jednak Gomes nie był w stanie zatrzymać futbolówki. Do tego momentu "Koguty" przegrywały na Santiago Bernabeu z Realem Madryt 3:0 i mogły liczyć na odrobienie strat na White Hart Lane. Czwarta bramka dobiła przyjezdnych.
Kwiecień 2011: Tottenham Hotspur - Real Madryt 0:1
Gomes spróbował złapać w rękawice piłkę uderzoną z piekielną siłą przez Cristiano Ronaldo. Niestety, siła strzału była tak potworna, że przełamała dłonie brazylijskiego golkipera, pozwalając futbolówce wtoczyć się do siatki. Tottenham przegrał przez to pierwsze spotkanie w Lidze Mistrzów na swoim stadionie.
Kwiecień 2011: Chelsea FC - Tottenham Hotspur 2:1
Kolejna wtopa Gomesa. Tym razem bramkarz Tottenhamu przepuszcza między nogami uderzenie Franka Lamparda i choć zatrzymuje futbolówkę na linii bramkowej, to sędzia przyznaje Chelsea bramkę. Do tego momentu Tottenham prowadził na Stamford Bridge 1:0. Stracony w samej końcówce pierwszej połowy gol nie podziałał najlepiej na psychikę "Kogutów", którzy w drugiej połowie grali zauważalnie gorzej. Błąd Gomesa najprawdopodobniej będzie kosztował londyńczyków brak kwalifikacji do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
36 komentarzy ODŚWIEŻ