Musicie mi wybaczyć, że mimo zwycięskiego spotkania ponarzekam. Ale ponarzekam tylko i wyłącznie na jedną osobę, którą jest rosyjski snajper Roman Pavlyuchenko. Popularny "Pav" zastąpił w dzisiejszym meczu kontuzjowanego Aarona Lennona i zapewnił nam celnym strzałem z drugiej połowy trzy punkty. Niech nikogo to nie zmyli - był to występ fatalny, który na szczęście odkupił strzeleniem ważnej bramki, ustalającej wynik rywalizacji z Sunderlandem.
"O zgrozo" - pomyślałem, gdy zobaczyłem Pavlychenkę przejmującego piłkę w tak nieudolny sposób, że ta odbiła mu się od ręki. Trochę brzydsze słowa miałem na końcu języka, gdy Rosjanin niweczył kolejne akcje swoich kolegów, nie umiejąc przejąć, czy zastawić piłki, zagrać celnej klepy, czy po prostu odegrać do najbliższego kolegi. Liczyłem kolejne nieudane zagrania naszej "dziewiątki" i nie wierzyłem, że to o nim Redknapp powiedział na początku swojej misji przy White Hart Lane, że "jest jednym z najlepiej wyszkolonych technicznie piłkarzy w Tottenhamie". Tuż przed przerwą były napastnik Lokomotivu Moskwa miał na piątym metrze piłkę jak na tacy, jednak fatalnie spudłował. Zapewne Redknappowi przypomniała się fatalnie przestrzelona główka Darrena Benta w meczu z Portsmouth. W sumie przestaje dziwić mnie fakt, że w momencie gdy o strzelanie bramek dla nas odpowiedzialni byli Pavlyuchenko i Bent, byliśmy na ostatnim miejscu w tabeli. Owszem, Luka Modrić też dziś fatalnie spudłował, ale był to pojedynczy kiks, natomiast Rosjanin od pierwszej minuty swojego występu przyzwyczajał nasze oczy do skrajnego futbolowego kalectwa.
Czara goryczy przelała się w momencie, gdy Pav dostał piłkę od swojego kolegi w polu karnym (prawdopodobnie Benoit Assou-Ekotto, jednak dobrze nie pamiętam) lecz zamiast szukać strzału prawą nogą przejął piłkę tak nieudolnie, że ta odskoczyła mu na kilka metrów i 100% sytuacja spaliła na panewce. Na ławce rezerwowych ze śmiechu musieli turlać się Niko Kranjcar oraz Steven Pienaar, obserwując błazenadę Pavlyuchenki. Na fatalnej grze Rosjanina ucierpiał cały nasz styl - każda akcja, która przechodziła przez niego traciła na szybkości, rywale mieli wystarczająco dużo czasu, żeby przeszeregować swoje szyki i nie potrafiliśmy złapać odpowiedniego rytmu. Gdy zacząłem się zastanawiać, co kierowało Redknappem, który wpuścił na murawę za Lennona tak nieudolnego napastnika, który myślami był w okolicach Placu Czerwonego, Pav strzelił bramkę. Na szczęście w tym wszystkim nie zapomniał, że z szesnastego metra potrafi uderzyć naprawdę precyzyjnie. I to go rozgrzesza. Jednak mam nadzieję, że więcej tego spektaklu nie będę musiał oglądać. I sądzę, że po dzisiejszym spotkaniu nie byłbym sam.
28 komentarzy ODŚWIEŻ