Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Duch White Hart Lane

1 grudnia 2012, 03:31, Michał
Jeśli Garetha Bale'a można porównać do któregokolwiek zawodnika Tottenhamu Hotspur z przeszłości, na pierwszy plan wysuwa się postać Johna White'a, szkockiego napastnika. Kariera piłkarza na White Hart Lane trwała zaledwie sześć lat, i choć została nagle przerwana przez niespodziewaną śmierć Szkota, White'owi udało się zapisać na kartach historii londyńskiego klubu.

John White miał zaledwie 27 lat, gdy w 1964 roku został zabity przez uderzenie pioruna w trakcie gry w golfa. Szkot zostawił po sobie żonę, dwójkę dzieci oraz niezwykłe wspomnienia jego gry. Dzisiaj, te ostatnie, przypomnieć stara się jego syn - Rob.

Jeśli jesteś odpowiednio stary, powinieneś zrozumieć, że niespodziewana śmierć Johna White'a była wówczas dla futbolu tym, czym zamach na Johna Fitzgeralda Kennedy'ego dla Stanów Zjednoczonych. Niektórzy wciąż potrafią przypomnieć sobie, co robili, gdy usłyszeli tę fatalną wiadomość o porażeniu piorunem. Rob i Mandy, dzieci zawodnika, były wtedy zbyt młode, by cokolwiek z tego pamiętać. Ich jedyne doświadczenie z tych lat, to brak ojca. W domu White'ów nikt nie rozmawiał o śmierci Johna.- Intuicyjnie czuliśmy, że byłoby to zbyt przykre dla mamy - mówi Rob.

Sandra, żona White'a, przeżyła szok, gdy dowiedziała się, że jej mąż został porażony piorunem.- Zostałam wówczas 22-letnią wdową z dwójką dzieci - opisuje swoją historię Sandra.- Nawet nie wiem, co przybiło mnie najbardziej. Na początku lat sześćdziesiątych, piłkarze nie ujawniali swoich emocji. Menedżer Tottenhamu, Bill Nicholson, przyszedł do mnie tak. Sytuacja wyglądała, jakby klub wstydził się śmierci Johna.

Rob i Mandy pamiętają natomiast, że lata spędzone u rodziny ojca w Szkocji były dla nich niezwykle radosne.- Nie ciążyła na nas żadna presja. Mogliśmy się wtedy zrelaksować. Nie wiem, czy mama czuła się bliżej ojca, gdy przebywała w otoczeniu jego braci, jednak musieliśmy wtedy wyjechać z Londynu - mówi Mandy.

Powrót do Londynu spowodował, że dzieci White'a nieco zamknęły się w sobie. Dla Mandy, podróż byla jednak raczej prosta.- Żaden z przyjaciół taty nie zwracał na mnie zbyt wielkiej uwagi, więc przeszłam żałobę na własny sposób. Byłam dziewczyną i nikt nie miał w stosunku do mnie większych oczekiwań, jako córki ojca. Nikt nie pomyślał o zabraniu mnie na mecz, dlatego dorastałam w przekonaniu, że piłka nożna to głupi sport. Stosunkowo niedawno odkryłam, że można się nią cieszyć - opisuje Mandy.

Cała sprawa była jednak bardziej skomplikowana dla Roba. Jeśli dla dziecka niezwykle złą wiadomością jest śmierć ojca w tak młodym wieku, to jeszcze gorzej żyje się z myślą, że tata był uwielbiany i kochany przez wszystkich.- Dorastałem z dziwną pustką w sercu - mówi Rob.- Wydawało mi się, że te tysiące osób przeżywających żałobę po śmierci taty, były z nim bardziej związane ode mnie. Dopiero w 1973 roku, zobaczyłem mecz taty, który zapamiętałem. Był to finał pucharu z 1961 roku, w którym Tottenham mierzył się z Leicester. Wtedy poczułem, że tata był częścią mnie.

Pomimo to, większość wspomnień Roba o ojcu opiera się na opowieściach innych osób związanych z Johnem White. Od czasu do czasu przyjaciele (a niekiedy także kompletnie obce osoby) mówiły mu, jak wspaniałym był piłkarzem i jak bardzo musi być dumny, że jest jego synem. Robowi nigdy nie udało się bowiem uciec od piętna syna piłkarza, który został zabity przez piorun.

Z tego też powodu, Rob nigdy nie czuł się zbyt pewnie na boisku piłkarskim. Gdy pewnego dnia został wybrany do piłkarskiej reprezentacji Middlesex, bał się pójść na trening, gdyż myślał, że nigdy nie będzie tak dobry, jak jego ojciec. Nawet jako dorosły mężczyzna, Rob wybrał życie anonimowego człowieka, realizując się doskonale w fotografii. Kiedy klub poprosił go o reprezentowanie swojego ojca, jako jednego z podwójnych zwycięzców ligi oraz pucharu Anglii z sezonu 1960/1961, większość kibiców nie zdawała sobie sprawy z tego, kim jest Rob.

Teraz jednak wspomnienia ożyły na nowo. Rob postanowił wyjść z cienia, próbując przedstawić historię swojego ojca w książce "The Ghost of White Hart Lane" (słowo "ghost" - duch, to pseudonim White'a, który odnosi się do piłkarskich umiejętności posiadanych przez szkockiego piłkarza).- To coś, co chciałem zrobić od dłuższego czasu. Ludzie znają go z boiskowego geniuszu, lecz ja pomyślałem, że przedstawię go takim, jakim był naprawdę - przyznaje syn legendarnego zawodnika.- Mam dwie córki i czasem trudno mi jest być ich ojcem, bo sam nie miałem żadnego wzorca. Straciłem człowieka, który mógłby mi pokazać, jak zostać mężczyzną - dodaje Rob.

Poszukiwania informacji na temat jego ojca, były naprawdę trudne. Po napastniku zostało bardzo mało fizycznych pamiątek.- Po śmierci Johna, każdy chciał dostać coś, co by mu go przypominało - mówi żona piłkarza.- Czułam się, jakby nasz dom został "wyczyszczony" przez osoby, które zjawiły się na pogrzebie. Zniknęły nawet narzędzia z garażu. Nasz dom wyglądał, jakby został obrabowany.

Niektóre pamiątki mają jednak wrócić. Rob ma już nawet parę butów, w których jego ojciec występował w barwach reprezentacji Szkocji. Najważniejsze dla syna Johna White'a są jednak przekazy słowne jego kolegów z zespołu.- Jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, jakie spotkały mnie w trakcie pisania tej książki, było spotkanie z klubowym kolegą taty, Terrym Medwinem. Terry zaczął płakać, gdy mnie zobaczył. Powiedział, że wyglądam tak samo, jak John - przyznał Rob.

Rob zdradza także, że inne wspomnienia o ojcu, również przybliżały go do niego.- To dziwne, ale największy związek z ojcem czułem w tych wspomnieniach, w których jego obraz był najmniej doskonały. Historia, w której przyjechał do domu kompletnie pijany. Historia o tym, że mógł mieć w Szkocji inną dziewczynę, zanim poznał mamę. Co ciekawe, ta kobieta mogła być w ciąży. To dziwne, że gdzieś po świecie może chodzić mój przyrodni brat, a ja nie wiem kim on jest. Z drugiej jednak strony, fajnie dowiedzieć się, że ojciec także namieszał w swoim życiu, bo dzięki temu czuję się mniej winny pomyłkom, które ja popełniłem - dodaje syn legendy Tottenhamu.

Robowi nie udało się jednak ustalić, co też stało się z ciałem jego ojca. Przez lata rodzinna wersja przedstawiała, że jego prochy zostały rozrzucone na stadionie Tottenhamu tuż po kremacji. Niedawno Rob uzmysłowił sobie jednak, że prochy nigdy nie są przekazywane rodzinie od razu. Żona White'a również nie może sobie tego przypomnieć. Sandra była wówczas w wielkim szoku, który wymazał z pamięci te wspomnienia.

- Wtedy jednak coś zrozumiałem. Nieważne, gdzie znajdują się prochy ojca. Odkryłem, że był częścią naszej rodziny i dzięki niemu znów jesteśmy razem. Teraz, po raz pierwszy w historii, możemy ze sobą rozmawiać o tym, co każdy z nas wtedy czuł - kończy Rob.
Źródło: własne + independent.co.uk

10 komentarzy ODŚWIEŻ

Hades
2 grudnia 2012, 13:52
Liczba komentarzy: 710
Zacznijmy od początku. White został kupiony przez Tottenham w wieku 21 lat za sumę 22 tysięcy funtów, która wówczas wydawała się kwotą astronomiczną za jakiegokolwiek piłkarza. Bale przyszedł do nas co prawda mając na liczniku zdecydowanie mniej wiosen, ale zapłacona przez nas ilość funciaków za zawodnika w tym wieku również była ogromna. White był świetnym biegaczem i mistrzem cross-country. Gdy o tych zdolnościach dowiedział się Nicholson, od razu postanowił go kupić. White na boisku był w ciągłym ruchu. Ogień w nogach pozwalał mu biegać, jak szalony i wygrywać pojedynki biegowe z większością przeciwników, co również przybliża jego postać do Garetha. Określenia stosowane do opisu White'a: "creativity, vision, stamina, a great engine and speed" (przepraszam, ze po angielsku, ale po polsku brzmią głupio) pasowały mi zwyczajnie do opisu dzisiejszego Bale'a :)
0
halabala
2 grudnia 2012, 11:43
Liczba komentarzy: 1310
Super tekst Raku, muszę powiedzieć, że umknęła mi dotąd ta historia, więc dzięki za jej przybliżenie. Tylko podobnie jak poprzednicy zapytuję - o co chodzi z porównaniem do Bale'a?
0
Lotar
1 grudnia 2012, 14:56
Liczba komentarzy: 164
Super, czekamy na więcej! A co do porównania z GB to wydaje mi się, że chodzi o to iż John White był przez wielu uznawany za "talizman" Kogutów, tak jak dzisiaj uważany jest Gareth.
0
Dzudolffo
1 grudnia 2012, 12:31
Liczba komentarzy: 136
Też właśnie się zastanawiam, dlaczego jest to porównanie do Garetha. Przypomina go stylem gry czy coś w tym rodzaju?
0
sportowiec07
1 grudnia 2012, 11:15
Liczba komentarzy: 143
bardzo miło przeczytać taki artykuł na Spursmanii. oby więcej takich :)
0
Cerbin
1 grudnia 2012, 11:08
Liczba komentarzy: 469
Dobry tekst.
0
MARCUS
1 grudnia 2012, 10:38
Liczba komentarzy: 2060
Fajna rzecz. Ja tylko nie do końca rozumiem początek, to znaczy to całe porównanie do GB?? http://en.wikipedia.org/wiki/John_White_%28footballer_born_1937%29 Tutaj przyblizona sylwetka i raczej pewne porównanie do Glenna Hoddle'a.
0
Dzudolffo
1 grudnia 2012, 09:46
Liczba komentarzy: 136
Świetnie się czytało. Bardzo dobry artykuł
0
RAFO THFC
1 grudnia 2012, 00:24
Liczba komentarzy: 3181
miła lektura
0
RAFO THFC
1 grudnia 2012, 00:16
Liczba komentarzy: 3181
Szacun - temu podobnych atr. na stronie jest niewiele
0

tabela ligowa

Drużyna M Z R P PKT
1. Arsenal FC 0 0 0 0 0
2. Aston Villa F.C. 0 0 0 0 0
3. Brentford F.C. 0 0 0 0 0
4. Brighton & Hove Albion F.C. 0 0 0 0 0
5. Burnley FC 0 0 0 0 0
6. Chelsea FC 0 0 0 0 0
7. Crystal Palace 0 0 0 0 0
pokaż całą tabelę

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2023/2024?
1 12.5%
2-3 12.5%
4-6 25%
7-10 50%
11-20 0%
8 oddanych głosów
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 94 Zarejestrowanych użytkowników: 5225 Ostatnio zarejestrowany: Witek
• Sprawdź najnowszy bukmacher ranking na meczyki.pl

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się