Kiedy już byliśmy pewni, że z wyprawy do Liverpoolu przywieziemy komplet punktów, do bramki Hugo Llorisa trafił były piłkarz Kogutów Steven Pienaar. Cóż, remis to też nie taki zły wynik, mogli pomyśleć niektórzy fani Tottenhamu. I wtedy gola zdobył Nikica Jelavić. Tym samym do Londynu wracamy z pustymi rękoma.
Mecz lepiej zaczęli gospodarze, raz po raz szturmując bramkę Hugo Llorisa. Francuz był tego dnia jednak w dobrej formie. Głównie dzięki niemu Tottenham nie starcił bramki. I z czasem goście zaczęli dochodzić do głosu, niestety nie błyszczęli skutecznością. Podobnie jak gospodarze, którzy marnowali kolejne okazje. Tym samym pierwsza odsłona meczu zakończyła się bezbramkowym remisem.
Po przerwie piłkarze obu drużyn nie starcili ochoty do gry. I nie poprawili skuteczności.
Kiedy wydawało się, że będzie to jeden z tych meczy, które, choć obfitujące w podbramkowe sytuacje, kończą się bez goli, do bramki strzeżonej przez swego rodaka Tima Howarda, trafił Clint Dempsey.
Tottenham mógł podwyższyć prowadzenie. Ale tego nie uczynił. I to się zemściło. Już w doliczonym czasie gry bramki zdobyli Pienaar i Jelavić. Pewne wydawałoby się trzy punkty wymknęły nam się z rąk.
Everton: Howard; Coleman, Distin, Jagielka, Baines; Gibson, Osman (Vellios, 81); Mirallas (Naismith, 46), Fellaini, Pienaar; Jelavic (Heitina, 90+4).
Spurs (4-4-2): Lloris; Walker, Caulker, Gallas, Vertonghen; Lennonn (Huddlestone, 72), Dembele (Sigurdsson, 77), Sandro, Dempsey; Adebayor, Defoe (Falque, 85).
Żółte kartki: Everton - Baines 42, Osman 69. Spurs - Defoe 35, Vertonghen 37.
Gole: Everton - Pienaar (90+1), Jelavic (90+4). Dempsey (76).
Sędzia: Mr K Friend.
Widownia: 36,494.
52 komentarzy ODŚWIEŻ