Tottenham zremisował z Manchesterem United przed własną publicznością. Po kompromitacji z poprzedniej kolejki wielu piłkarzy i trener obiecywali rehabilitacje w tym spotkaniu, twierdząc, że są w stanie pokonać United.
Tottenham dwukrotnie wychodził na prowadzenie, ale nie był w stanie tej przewagi utrzymać. Lepiej spisywała się ofensywa Spurs, ale w obronie nie poczyniliśmy zbyt wielkich postępów od meczu z City.
Mecz dobrze rozpoczął się dla ekipy AVB. Po rzucie wolnym wyszliśmy na prowadzenie 1-0. Kyle Walker przechytrzył mur Manchesteru, puszczając piłkę pod nogami obrońców.
Niestety chwilę potem roztrwonił cały kapitał, jaki zyskał w oczach kibiców. Po dośrodkowaniu w polu karne tak niefortunnie przyjął piłkę, że ta wpadła wprost pod nogi Rooneya. Anglik prostym sposobem wbił ją do bramki Llorisa.
W drugiej połowie znów na prowadzenie wyszedł Tottenham . Tym razem po genialnym golu Sandro, który jak pocisk armatni posłał piłkę w okienko bramki De Gea.
Korzystny rezultat nie utrzymał się na długo. Po szybkiej kontrze Manchesteru, w polu karnym przewrócił się Danny Welbeck. Reprezentant Anglii sprytnie wykorzystał wystawione ręce Llorisa, aby się o nie potknąć. Mike Dean bez zastanowienia wskazał na wapno. Rzut karny wykorzystał Wayne Rooney.
Villas-Boas ma teraz dwa stosunkowo łatwe mecze, aby zabezpieczyć posadę i odgonić spekulację o potencjalnych następcach. Fulham i Sunderland okupują strefę spadkową i porażka, ani remis nie wchodzą w rachubę.
53 komentarzy ODŚWIEŻ