Tottenham pokonał na Craven Cottage Fulham i zainkasował jakże potrzebne w walce o ligę mistrzów 3 pkt. Andre Villas Boas dokonał trzech zmian w porównaniu ze składem wystawionym przeciwko Manchesterowi United: nieskutecznego Soldado zastąpił Defoe, niebędącego ciągle w pełni sił Chadliego zastąpił Lamela, a Dembele ustąpił miejsca Capoue. Przemeblowanie składu miało na celu zwarcie defensywnych szyków przeciwko fizycznie grającym gospodarzom.
Pierwsza połowa rozpoczęła się pod dyktando Fulham, które raz po raz stwarzało zagrożenie pod bramką dobrze usposobionego Llorisa. Spurs grali powoli, schematycznie - a co za tym idzie przewidywalnie. Jedyną groźną akcję z pierwszej połowy przestrzelił Paulinho, który sprytnie zakończył kontrę Defoe, najpierw gubiąc dwóch rywali, następnie strzelając mocno nad poprzeczką.
Trener Spurs najwyraźniej zareagował na brak okazji dla Spurs i postanowił wzmocnić naszą siłę ofensywną, mającego na koncie żółtą kartkę Capoue zastąpił Holtby - który zamienił się pozycjami z Paulinho. Druga połowa rozpoczęła się również od przewagi gospodarzy, którzy ją skapitalizowali bramką na 1-0 w 56 minucie spotkania. Stracona piłka przy jej wyprowadzaniu z własnej połowy trafiła do Berbatowa, który zagrał w tempo do wybiegającego sam na sam Dejagaha, a ten dokładnym strzałem nie dał szans interweniującemu Llorisowi - który tego dnia kilkukrotnie ratował Spurs z tarapatów.
Tottenham ruszył do przodu ale nie widać było spójnej koncepcji, która przekładałaby się na dogodne bramkowe okazje. Nasz portugalski Menadżer posłał na boisko Chadliego, który jeszcze wzmocnił nasze siły ofensywne, jednak wybawienie przyszło z formacji defensywnej. Po rzucie rożnym, piłka została wyekspediowana na 35 metr od bramki, a tam czyhał już na nią Vlad chiriches, który bez zastanowienia huknął lewą nogą, piłka minęła las nóg i trafiła tuż przy słupku do bramki gospodarzy i obok bezradnie spoglądającego bramkarza.
Mecz się wyrównał, a im bliżej do końcowego gwizdka tym bardziej było widać determinację obu drużyn do zdobycia "pełnej puli" - nudne do tej pory widowisko nabrało tempa.
Świetną okazję do zdobycia gola zaprzepaścił Jermain Defoe, który świetnie przyjął długie podanie i wyszedł sam na sam ze Stekelenburgiem ale wykończenie akcji pozostawiało wiele do życzenia.
W międzyczasie na boisku pojawił się bardzo energetyczny Andros Townsend, jednakże to Holtby sprawił najwięcej radości kibicom Spurs tego wieczoru. Młody niemiec przyjął piłkę i w stylu Garetha Bale'a zbiegając do środka huknął spoza pola karnego lewą nogą w górny róg bramki.
Fulham rzuciło "wszystkie ręce na pokład" i już w doliczonym czasie gry w zamieszaniu podbramkowym niemal wyrównało stan meczu, strzelając jednak tylko w słupek.
3 pkt powędrowały na White Hart Lane, mimo że styl gry pozostawia ciągle wiele do życzenia.
Fulham (4-2-3-1) Stekelenburg; Riether, Senderos, Hughes, Riise; Karagounis (Sidwell, 62), Parker (Ruiz, 87); Dejagah, Kasami, Kacaniklic (Duff, 85); Berbatov. Ławka: Stockdale (g); Taarabt, Zverotic, Boateng. Booked Kasami, Senderos.
Tottenham Hotspur (4-2-3-1) Lloris; Walker, Dawson, Chiriches, Vertonghen; Capoue (Holtby, h-t), Sandro (Chadli, 69); Lennon, Paulinho, Lamela (Townsend, 78); Defoe. Ławka: Friedel (g), Soldado, Naughton, Sigurdsson. żółta kartka: Capoue.
57 komentarzy ODŚWIEŻ