Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Okresu ochronnego nie było, nie ma i nie będzie

10 stycznia 2014, 10:26, Marcin Nowak
Starcia zwolenników Sherwooda z przeciwnikami zdominowały dyskusję na Spursmanii. To niewątpliwie kontynuacja sporu, który można było sprowadzić do pytania - czy Andre Villas-Boas powinien dostać szansę po meczu z Liverpoolem? Czas zamknąć trylogię pod tytułem - "Okres ochronny".

Zaczęło się od rewolucji

Zmiany trenerskie to dla nas żadna nowość, choć ostatnio sytuacja zaczynała się normalizować. Czteroletnia kadencja Harry'ego Redknappa (2008-12) miała swoje wzloty i upadki, ale dała wreszcie upragnioną Ligę Mistrzów i niesamowite emocje aż do ćwierćfinału tych rozgrywek. Pewnie gdyby nie drugi raz z rzędu przegrane w samej końcówce kwalifikacje do piłkarskiego Eldorado i łącznie Redknappa z posadą selekcjonera reprezentacji Anglii - sympatyczny 66-latek nadal pracowałby na White Hart Lane.

Tak się jednak nie stało i w klubie powitaliśmy kogoś zupełnie odmiennego zarówno pod względem charakteru , jak i podejścia do zawodu. Portugalczyk Andre Villas-Boas znany jest z dość trudnego usposobienia, choć trudno w to uwierzyć, patrząc na emocje, jakie prezentował na ławce trenerskiej Spurs. To też perfekcjonista w każdym calu - uparcie wpajający piłkarzom swoją wizję futbolu (czy słuszną wizję - to już kwestia sporna). W każdym, najdrobniejszym szczególe. Miał wprowadzić w Tottenhamie nową jakość i po części to mu się udało.

W pierwszym roku pracy z "Kogutami" uczeń Jose Mourinho już na wstępie musiał przyjąć do wiadomości, że nie będzie dysponował kluczowymi piłkarzami, którzy nie raz przesądzali o zwycięstwach Tottenhamu. Najlepszy piłkarz poprzedniego - Luka Modrić wymusił przejście do Realu Madryt. Wraz z nim White Hart Lane opuściła reszta chorwackiego zaciągu - Vedran Corluka i Niko Krancjar. Potężny cios przyszedł też na zakończenie transferowego okna. Rafael Van der Vaart z powodów osobistych wybrał powrót do Hamburga.

"Koguty"wzmocniły się Hugo Llorisem, Janem Vertonghenem, Clintem Dempseyem, Mousą Dembele, Gylfi Sigurdssonem, czy później Lewisem Holtby, ale kasa się jak zwykle zgadzała. Bilans tamtego sezonu znów był na plus pod względem finansowym.

Rekordowe punkty, niesamowity Gareth Bale i... znowu zawód

W sezonie, gdzie trzeba było dokonać mini-rewolucji Portugalczyk sprawdził się jednak znakomicie. Za kadencji AVB Tottenham zdobył rekordową liczbę punktów (72) w historii występów w Premier League. Dotarł też do ćwierćfinału Ligi Europy, gdzie dopiero po rzutach karnych odpadł z FC Basel.

Na niebie rozbłysła też być może największa gwiazda w Spurs - Gareth Bale. W tej chwili prawdopodobnie - najdroższy piłkarz w historii futbolu. Wraz z przyjściem Portugalczyka, zmianą systemu i daniem Walijczykowi swobody na boisku - wychowanek Southampton wszedł na poziom światowy. Nieporównywalnie wyższy niż za kadencji Redknappa, który przecież na początku kariery Bale'a na White Hart Lane nie widział nawet dla niego miejsca w składzie.

Sam piłkarz tak wielce był wdzięczny Portugalczykowi za jego wsparcie, że nazwał swoją córkę w taki sposób, by jej inicjały układały się w AVB - Alba Violet Bale.

Sezon niezwykle udany pod względem punktowych zdobyczy nie dał jednak (po raz kolejny) upragnionego awansu do Ligi Mistrzów. Zabrakło punktu. I choć mogliśmy przeżywać wspaniałe chwile w wielu spotkaniach - znów okazaliśmy się słabsi od Arsenalu.

Jakkolwiek ciężki nie byłby to zawód - szkoda było zwalniać trenera, który nie dość, że pobił wspomniany rekord to jeszcze odczarował Old Trafford (3:2) w sezonie, gdy Manchester United wygrał ligę z 11-punktową przewagą nad Manchesterem City.

Kolejny sezon - kolejna rewolucja

Wydawałoby się, że czas na niewielką ewolucję, ale znów miliony euro z Realu Madryt odciągnęły od nas kluczową postać - Garetha Bale'a. Jeśli doliczyć do tego transfery Huddlestone'a, Parkera, Caulkera, czy Dempseya - Tottenham zarobił około 110 mln funtów.

Niemal całość od razu zainwestowano w kolejnych piłkarzy - Soldado, Chadli, Paulinho, Capoue, Chiriches, Eriksen i Lamela mieli zastąpić magicznego Walijczyka. Rewolucja numer dwa dokonana. Bilans finansowy znów się zgadza. Właściciel nawet nie musiał wyjmować książeczki czekowej.

Podobnie jak w pierwszym sezonie - Spurs zaczęli niemrawo, ale spokojnie zbierali punkty. Nawet w obliczu niezwykle pechowych porażek, jak z Newcastle United (0:1), czy kompromitujących, jak z WHU (0:3), Manchesterem City (0:6), czy wreszcie ostatecznej - z Liverpoolem FC (0:5) - Tottenham po 16. kolejkach zajmował 7. miejsce w tabeli z 27. punktami na koncie. Punkt więcej od rekordowego sezonu w tym samym czasie. Zaledwie o 6 punktów za wiceliderem (LFC) i 8 punktów za liderem (Arsenal). Spurs wyszli bez straty punktu z grupy w Lidze Europy, mieli przed sobą mecz ćwierćfinałowy Pucharu Ligi z West Hamem United i wciąż nie zaczęli swojej przygody z Pucharem Anglii. Mimo to Daniel Levy postanowił zwolnić Portugalczyka.

Nie było planu B

Złożyło się na to wiele czynników - wielu Spursmaniakom nie pasował styl gry Tottenhamu, wypowiedzi pomeczowe AVB, brak niektórych wzmocnień (za co jednak przynajmniej równą winę ponoszą Levy i Baldini), granie uparcie systemem 4-2-3-1, czy odsunięcie od składu Adebayora, czy BAE. Kulminacją frustracji były dotkliwe porażki z WHU, Manchesterem City, czy Liverpoolem.

I wiele z tych zarzutów ma jak najbardziej uzasadnione podstawy. Nie mam zamiaru się z nimi spierać, bo miałem podobne pretensje do Portugalczyka. Niemniej jednak - zmiana trenera w środku rewolucji, bez jakiejkolwiek wizji przyszłości zespołu, do tego w sytuacji, gdy AVB miał jeszcze wszystko do udowodnienia i wszystko w zasięgu do osiągnięcia wydała mi się absurdalna.

Byłem przekonany, że do końca sezonu należy dać czas trenerowi, który w historii Tottenhamu znajduje się w tej chwili na trzecim miejscu pod względem procentu wygranych spotkań (44 wygrane na 80 meczów - 55 proc.). Tuż za Arthurem Turnerem (lata 1942-46 - 55,1 proc.), czy osobą już z zupełnie innej epoki - Frankiem Brettellem (1898-99 - 58,73 proc.). Portugalczyk wyprzedził nawet tak lubianego przez wielu Spursmaniaków - Harry'ego Rdknappa (szóste miejsce 2008-12 - 49,49 proc.).

Decyzja jednak zapadła - Portugalczyk musiał odejść. I pewnie każdy przeszedłby nad tym mniej lub bardziej do porządku dziennego, gdyby nie wybór prezesa Spurs. Wybór jakim okazał się - Timn Sherwood.

Pomijam fakt, że jest fanem Arsenalu. Pomijam, że gdy jeszcze grał u nas był znany jako "Deadwood" - piłkarz, któremu nie można było odmówić woli walki (choć na pewno większą miał choćby - Freund), ale beznadziejnej technice. Pomijam wreszcie doniesienia o tym, że wynosił informacje z klubu do dziennikarzy by kopać dołki pod Portugalczykiem. Natomiast nie mogę zrozumieć, jak na stanowisku szkoleniowca klubu w trakcie potężnych zmian, który miał się bić o mistrzostwo Anglii, który miał grać na miarę najlepszych drużyn w Europie - można zatrudnić osobę, który nie dość, że nie ma absolutnie żadnego doświadczenia to jeszcze nie ma odpowiednich uprawnień (licencja UEFA Pro).

Quo vadis Tottenham?

Nie trafia do mnie argument, że jest u nas w klubie od dłuższego czasu i ponoć zna dobrze piłkarzy (z drugiej strony, jak ich może znać, jak połowa pierwszego składu przyszła latem?). Babcia klozetowa na White Hart Lane pewnie pracuje tam dłużej, a nikt jej funkcji managera nie proponował. Nie trafia wreszcie do mnie argument, że jako były trener młodzieżówki Spurs będzie wprowadzał młodych piłkarzy do drużyny. Bo Tottenham to nie Ajax Amsterdam, czy szkółka Lille, a już na pewno nie FC Barcelona, czy Athletic Bilbao. My musimy mieć skład na walkę z najlepszymi, a nie ryzykować z piłkarzami, którzy do tej pory grali na poziomie 1. ligi polskiej.

Brak atutów po stronie Sherwooda tylko utrwala mnie w przekonaniu, że decyzja o zwolnieniu AVB miała podłoże emocjonalne, a nie merytoryczne. Brak jakiegokolwiek pomysłu na zastępstwo uważam za skandal. Bo jeśli już myślało się o zmianie Portugalczyka - należało rozejrzeć się wcześniej na rynku i kombinować co dalej? Sprawdzić, czy ktoś podejmie się wyzwania. Ktoś kto może wnieść nową jakość lub chociaż stagnację w naszych poczynaniach. Tymczasem jak się okazało Daniel Levy (albo właściciel - Joe Lewis) zostali z ręką w nocniku. Bez managera z prawdziwego zdarzenia i bez AVB, z którym już nie widzieli możliwości współpracy.

Niemniej jednak - mleko się już rozlało, piwo naważyło, czy jak tam sobie chcecie. Prawdopodobnie do końca sezonu utkwiliśmy z Timem Sherwoodem na ławce rezerwowych. Trudno - stało się.

I teraz co z tym okresem ochronnym? Z pewnością poziom tolerancji dla zupełnie niedoświadczonego trenera, który objął klub z braku innych możliwości - nie może być identyczny, jak dla kogoś, kto miał jedne z najlepszych statystyk punktowych wśród wszystkich managerów Spurs w historii. Moja cierpliwość do AVB oparta była w dużej mierze na jego dorobku z pierwszego sezonu. To jak najbardziej logiczne, że w drugi wchodził mając już wyrobioną renomę.

Tymczasem Sherwood wchodzi z bagażem (nie mylić ze Zwijaszem Bagażem) - braku doświadczenia, sympatii do Arsenalu i opinią donosiciela. Ciężko mi mieć do niego sympatię. Ciężko też wyobrazić sobie by uratował ten sezon - w szczególności, gdy już wyleciał z dwóch pucharów. W lidze mimo zwycięstwa z Manchesterem United na wyjeździe - na razie niemal stagnacja, a właściwie punktowy regres. Portugalczyk zostawił Spurs z identyczną stratą do lidera (8 punktów do Arsenalu), ale już z mniejszą do wicelidera (było to sześć punktów, a obecnie jest siedem). W zeszłym roku po 20. kolejkach AVB miał - 39 punktów. Dziś mamy - 37. A przecież po 16. kolejkach bilans punktowy w porównaniu z poprzednim sezonem był lepszy o jeden punkt.

Nie przekonuje mnie też taktyka Sherwooda, a właściwie jej brak. 4-4-2, zmieniane później na 4-4-4-1 z Eriksenem wystawianym na skrzydle jest po prostu ruletką. Uda się na Stoke, schrzani się na WHU, WBA, czy Arsenal. Ciężko tu powiedzieć coś o meczach z Southampton czy Manchesterem United. Chwała za zwycięstwa, ale kto widział oba spotkania - wie, że w obu nasz sukces graniczył niemal z cudem.

Wypowiedzi z jednej strony super (po wygranej na Old Trafford - przyznanie się do wielu błędów), z drugiej - z kosmosu (dyrdymały na konferencji po meczu z Arsenalem).

Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko trzymać kciuki

Ok - można by tak długo rozkładać nowego szkoleniowca na części pierwsze. Niemniej jednak przy wszystkich wadach Sherwooda i także niewątpliwych zaletach (przyznaję - potrafi trafić do Adebayora i nie boi się zagrać odważnie do przodu, choć to akurat może być wadą w starciu z silniejszymi) - jest to obecny trener Spurs, czy to się nam podoba czy nie. Prawdopodobnie zakończymy sezon z nim na ławce. Po sześciu jego meczach - tak naprawdę nie można żadnych specjalnych wniosków wysnuć. Poza tym, że pierwsze wrażenie nie jest ani złe, ani rewelacyjne.

Dlatego ja naszemu nowemu managerowi daję czas i to sporo. Mimo iż optymistą co do Sherwooda nie jestem i pewnie do końca sezonu nie będę - mam świadomość, że jest za wcześnie by snuć jakieś analizy i wprowadzać koniec okresu ochronnego, czy dawać mu specjalną ochronę. Tim nie zasłużył na żadną z tych rzeczy. W klubie jest za krótko by go ocenić, a nie osiągnął nic, aby go specjalnie chronić. Na pewno trzeba poczekać. I mam ogromną nadzieję, że gdy zakończymy rozgrywki - pomylę się, co do Sherwooda, jak kiedyś pomyliłem co do Redknappa.

Ważne jest, że zawsze klub jest na pierwszym miejscu. Bez względu kto go prowadzi i kto w nim gra. Bez względu na nasze osobiste sympatie, czy antypatie. Tu mam nadzieję - wszyscy się zgadzamy. Co nie zmienia postaci rzeczy, że mamy też prawo krytykować, czy bronić. Generalnie mamy prawo - wyrażać swoje zdanie przychylne bądź nie - o każdym z pracowników klubu. W końcu poszczególnie ludzie - to nie klub. Oni pojawiają się i znikają. A orkiestra gra dalej.

Ale do meritum. Jeśli Tottenham po raz kolejny zawiedzie nas wszystkich (wciąż łudzę się, że tak nie będzie, choć przyznaję - wiary niewiele we mnie zostało) - nie będzie to wina tylko i wyłącznie Tima. Z pewnością nie spadnie to też na barki AVB, mimo iż część Spursmaniaków nawet za dwa lata będzie jeszcze wypominała błędy Portugalczykowi.

Przede wszystkim winna będzie polityka klubu. Polityka destabilizacyjna, która w moim przekonaniu nie pierwszy raz wstrzymuje niebywały potencjał Tottenhamu. Destabilizacja na poziomie trenerskich zwolnień, zbyt pochopnych, destabilizacja na poziomie piłkarzy - wprowadzania niepotrzebnych rewolucji, czy wreszcie nawet destabilizacja infrastrukturalna, gdy od lat mówi się o budowie nowego stadionu, potem o przejęciu obiektu olimpijskiego, a na sam koniec i tak gramy na zaledwie 36-tys. White Hart Lane. Za te wybory nie odpowiadają jednak poszczególni szkoleniowcy, lecz właściciel i zarząd Spurs. Może czas na rewolucję na tych stanowiskach? COYS
Źródło: spursmania

39 komentarzy ODŚWIEŻ

Barometr
8 stycznia 2014, 23:22
Liczba komentarzy: 5046
To prawda :) Zachęcamy więc do większej aktywności na naszym profilu
0
spurscfaniak
8 stycznia 2014, 23:20
Liczba komentarzy: 136
komentarz halabaly na fejsbuku otrzymałby tyle lajków, ilu użytkowników przeczytałoby ten komentarz.
0
Barometr
8 stycznia 2014, 23:07
Liczba komentarzy: 5046
gaizka - coś w tym jest, ale z drugiej strony taki Bielsa choć grał w jakiś półamatorskich klubach - trenerem jest znakomitym. To co wyprawiał z reprezentacją Chile, czy w Athletic Bilbao to majstersztyk. Myślę, że tu nie ma do końca reguły
0
Barometr
8 stycznia 2014, 23:06
Liczba komentarzy: 5046
halabala - świetne porównanie z tym przedsiębiorstwem :) uśmiałem się - genialne! Natomiast coś czuję, że ja bym był takim łagodnym szefem, że dałbym mu OSTATNIĄ szansę. Co zresztą przyznaję bez bicia powyżej. Ale w tym samym momencie - już bym dzwonił po ludziach, czy nie mają kogoś do polecania na to stanowisko, bo być może znajdzie się u mnie w firmie wakat ;)
0
gaizka
8 stycznia 2014, 23:04
Liczba komentarzy: 1248
Może to wynika z tego że sam zawodowo piłki nie kopał? Zwróćcie uwagę że "nieludzkie" systemy gry tworzą właśnie "komputerowcy" (AVB, MOU - choć skutecznie) bez piłkarskiego doświadczenia, bez pamięci z tyłu głowy że futbol to radość, radość dla zawodnika i kibica - bez tego równie dobrze moglibyśmy oglądać zawody w rzucaniu kostką...
0
halabala
8 stycznia 2014, 22:55
Liczba komentarzy: 1310
Podoba mi się pomysł uratowania sytuacji po paszkwilu Raka (wiarygodnego w swoich argumentach niczym rasowy polski polityk) przez dwa kolejne - dobre, wyważone i dające się czytać bez zastanawiania się, czy to tylko świadoma prowokacja, czy zadufana w sobie głupota. Jako że w komentarzach każdy argument został już przemielony kilkukrotnie, odniosę się tylko do samej decyzji o zwolnieniu AVB i braku "planu B", bo faktycznie tego planu nie było. Wyobraźcie sobie, że zarządzacie zespołem/działem/przedsiębiorstwem, obojętnie. Macie pracownika, załóżmy że fantastyczny, wręcz niezastąpiony. Przychodzi wam jednego dnia mocno wczorajszy - nie jest może pijany, ale czuć od niego alkohol (West Ham home 0-3). Powiedzmy że macie ludzkie podejście, bierzecie też pod uwagę, że to doświadczony pracownik, świetny, niezastąpiony - bierzecie go na rozmowę, opierdziel od góry do dołu, odsyłacie do domu na "kacowe" i zapowiadacie, że takie coś ma się nie powtórzyć. Za jakiś czas jedziecie na wyjazd integracyjny, wszyscy bawią się kulturalnie, ale ten schlał się jak świnia, obłapia koleżanki i mówi ci w twarz, że jesteś chu.owym szefem (Man City away 0:6). Jeśli za takie coś go nie wywaliłeś, to już zaczynają się szepty w firmie, że wyjazd wyjazdem, ale to już była dość mocna przesada. No ale ty wychodzisz z założenia, że okej, w sumie był to wyjazd, zapił, nie wiedział co mówi etc. No ale gdy po paru dniach wtacza ci się totalnie nawalony do biura (Liverpool home 0-5), to choćby przez to firma miała stracić milionowy kontrakt, nie możesz takiego gościa nie wywalić na zbity pysk, bo jeśli popuścisz coś takiego, to już możesz zwijać cały interes, bo jesteś skończony jako szef. Dlaczego Levy nie miał planu B? Bo AVB miał jego zaufanie. To paradoksalnie dobrze świadczy o naszym prezesie, że nie kombinował i nie kopał dołków pod AVB gdy wyniki się zgadzały. Ja zaciskałem nos, oglądając nasze mecze ale - można sprawdzić w komentarzach - dopóki wyniki się zgadzały, było okej. WHU przełknąłem, Man City przełknąłem, dopiero mecz z Liverpoolem przelał czarę goryczy i - przyznam się, zdarzyło mi się to pierwszy raz w życiu - przy stanie 0:3 czy 0:4 zacząłem mieć nadzieję, że jeszcze coś wpadnie, żeby przypadkiem Daniel nie miał jakichkolwiek wątpliwości, że ten związek po kolejnym takim wyczynie trzeba zakończyć. Bez względu na to, czy jest plan B czy nie. I jeszcze odnosząc się do opinii, że piłkarze grali przeciwko AVB. Nie sądzę. Pamiętam dobrze ostatni mecz Jacquesa Santiniego - wyjazdową porażkę z Fulham 0:2. Tam było widać na pierwszy rzut oka, że mecz jest ustawiony i był to czytelny sygnał do zarządu - albo my, albo ten gość na ławce. W czasie meczu z Liverpoolem w oczach piłkarzy widziałem obłęd w rodzaju "no kur.a, co się dzieje, przecież gram tak, jak mi trener każe!" Początek Sherwooda pokazuje jedno - niewielka była różnica między padaką późnego AVB a przyzwoitą grą wczesnego Sherwooda. Ot, mniejszy upór, elastyczność, zdrowy rozsądek (cholernie ważny! Jak w każdej dziedzinie - statystyki, analizy wyników, produktywności, jakości to są tylko NARZĘDZIA, można ich mądrze, z głową, użyć do osiągnięcia celu, można też ślepo w nie patrzeć i ignorować rzeczywistość, realia. Andre miał wszystko oprócz pokory, samokrytyki, elastyczności i, mówiąc górnolotnie, futbolowej mądrości.
0
Barometr
8 stycznia 2014, 22:42
Liczba komentarzy: 5046
gaizka co do tych plotek odnośnie kopania dołków pod AVB to tutaj Tweet Richarda Keysa (znany brytyjski prezenter sportowy) z jego oficjalnego profilu: https://twitter.com/richardajkeys/status/252109876510208001 Kim jest Keys? Bardzo szanowanym dziennikarzem na Wyspach - http://en.wikipedia.org/wiki/Richard_Keys Co do tego, że jest fanem Arsenalu - masz wideo z jego wypowiedzią o tym na Spursmanii. Zatem żadne plotki - smutne fakty. Jednakże nie chodziło mi wcale o pogrążanie Sherwooda, czy wychwalanie AVB - podsumowaniem tekstu są ostatnie akapity. Nie jestem fanem Tima, co nie znaczy, że nie daję mu czasu na to by pokazał się z dobrej strony - tak można w skrócie. A nawet jeśli mu się nie uda - winię bardziej władze klubu, niż samego szkoleniowca. To jest clue tego FELIETONU (z założenia nie jest obiektywny - to moje osobiste spojrzenie na sprawę)
0
RAFO THFC
8 stycznia 2014, 22:35
Liczba komentarzy: 3181
Gaizka -- Spurs za AVB to ten sezon, tamten można by nazwać Tottenham-em za Bale ;-) i dzięki temu było w miarę wesoło. Co do Tim-a - nigdzie, nie napisałem, że trzeba go zwalniać i że jest cienki ect. Po-prosu nie wierzę, że będzie to dla nas ktoś taki jak Gualrdiola dla FC B ... Dlatego czekam jeszcze 18 kolejek. ... wiedząc jednak (na 99%), że latem Daniel chwyci za kałacha i sprzeda mu serię prosto w serce ( po tym jak TS nie osiągnie TOP4 w tym sezonie i przegra dwa derbowe spotkania z analem) ...
0
Arcz
8 stycznia 2014, 22:25
Liczba komentarzy: 110
http://i.imgur.com/aVZgT.gif tu sie dzieje..
0
smackey
8 stycznia 2014, 22:23
Liczba komentarzy: 213
z tymi statystykami punktowymi to jawny żart
0
gaizka
8 stycznia 2014, 22:05
Liczba komentarzy: 1248
Rafo, dziwię się trochę Twojemu nastawieniu, z tego co pamiętam byłeś na WHL w zeszłym sezonie, a Tottenham grający już piłkę ery AVB zagrał strszną kaszanę, nie było emocji, tylko nuda, kibice też sami z siebie nie wpadli w apatię oglądając poczynania naszych zawodników. Jest nowy trener, gramy efektownie i wygrywamy, a nagle wielu "fachowców" wjeżdża na Tima i posiłkując się karkołomnymi statystykami i argumentami ad personam - wieloma o charakterze plotek - podważa go jako osobę, przypinając mu wiele łatek. Baro zestawienie pkt w tym sezonie i zeszłym na tym samym etapie rozgrywek mistrzowskie! sam Goebbels by się nie powstydził takiej narracji i takich smaczków! Winisz Sherwooda że ma 1 pkt straty więcej do wicelidera po 4 meczach niż gdy obejmował zespół (a przypomnę bilans 3 zwycięstwa - w tym dwa wyjazdowe z drużynami z pierwszej połowy tabeli i remis), jednocześnie piszesz że mamy o jeden pkt mniej niż w zeszłym sezonie? tylko kto temu winny? Powiem Ci - AVB w tym sezonie ma średnią pkt 1,6875 pkt/mecz, a ten "niedojda" bez licencji 2,5 pkt/mecz! - ot co! Poza tym piszesz pominę że... i wymieniasz przywary/plotki na temat TS - mając je pominąć. Brawo za brak obiektywizmu - nie wszystkich na niego stać! a na Spursmanii to towar wyjątkowo deficytowy!
0
Eidur
8 stycznia 2014, 21:47
Liczba komentarzy: 515
Fakt masz rację, ale mimo wszystko czytając ten tekst to mimo, że nie skreślasz Sherwooda to dało się wyczuć, że za nim nie przepadasz. Ale jestem podobnego zdania, Levy zwalniając Boasa powinien mieć zaklepanego kogoś solidnego. Może ma kogoś po sezonie, po mundialu. Może negocjował z Ruskimi w sprawie Capello? Może dlatego teraz jest Sherwood. Najważniejsze, że piłkarze cieszą się z gry a my z wyników, przynajmniej jak na razie. Gorzej niż za Boasa nie będzie a po MŚ i tak pewnie pojawi się jakiś solidny fachowiec, więc każdy będzie zadowolony.
0
Barometr
8 stycznia 2014, 21:28
Liczba komentarzy: 5046
Eidur ale w tym tekście nie ma skreślenia Tima. Raczej żal, że nie było pomysłu co po AVB. I nadzieja, że jakoś to będzie. Ja bym powiedział, że jest 1-1-1 ;-)
0
RAFO THFC
8 stycznia 2014, 21:25
Liczba komentarzy: 3181
spurscfaniak - sugerujesz, że Levy to już poziom Romka A. ?? ... no chyba, już jesteśmy blisko .. - ja jednak myślę, że DL wybuchł emocjonalnie i wypieprzył go w afekcie ..
0
Barometr
8 stycznia 2014, 21:23
Liczba komentarzy: 5046
Hehehe :)
0
Eidur
8 stycznia 2014, 21:23
Liczba komentarzy: 515
Jezu co się dzieje. Najpierw tekst krytykujący Sherwooda, potem w odpowiedzi tekst broniący Sherwooda i wyliczanka błędów AVB a teraz znowu krytyka Tima, na dodatek udowadnianie, że Boas był lepszy na podstawie statystyk, które za przeproszeniem gówno i jemu i nam dały. Teraz czekamy na kolejny tekst na głównej, bo póki co tylko 2-1 dla przeciwników Sherwooda a emocje już są.
0
RAFO THFC
8 stycznia 2014, 21:21
Liczba komentarzy: 3181
Baro ... i Spursmania ma też swoją trylogie. Tylko zdjęcie Daniela powinno być jakieś inne. Najlepiej z kałasznikow-em w rękach ;-) Okres ochronny? Jaki qurwa mać okres ochronny ... przegrasz wysoko na WHL i będę miał cię na muszce trenerze! --- Jedyne wyjście - zatrudnić takiego, który nie zaliczy takich wpadek operując nawet na "żywym organizmie" ... a już taki był ;-/
0
spurscfaniak
8 stycznia 2014, 20:58
Liczba komentarzy: 136
1. Jesteście nienormalni :) 2. Decyzja o zwolnieniu AVB nie miała podłoża emocjonalnego (porażka 0:5 z Liverpoolem u siebie, z całym szacunkiem, ale przytrafić się nie ma prawa), raczej zawiodły warianty awaryjne. Nagle się okazało, że nikt na ten pokład wskoczyć nie chce. I ja się nie dziwię.
0
Barometr
8 stycznia 2014, 20:57
Liczba komentarzy: 5046
Rozpisałem się bardziej niż Wduwek :)
0
<  1  2  

tabela ligowa

Drużyna M Z R P PKT
1. Arsenal FC 0 0 0 0 0
2. Aston Villa F.C. 0 0 0 0 0
3. Brentford F.C. 0 0 0 0 0
4. Brighton & Hove Albion F.C. 0 0 0 0 0
5. Burnley FC 0 0 0 0 0
6. Chelsea FC 0 0 0 0 0
7. Crystal Palace 0 0 0 0 0
pokaż całą tabelę

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2023/2024?
1 12.5%
2-3 12.5%
4-6 25%
7-10 50%
11-20 0%
8 oddanych głosów
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 115 Zarejestrowanych użytkowników: 5227 Ostatnio zarejestrowany: Normankeype

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się