Niełatwy był powrót Harry'ego Redknappa na "stare śmieci". Rozpędzony Tottenham zmiótł w proch i pył swojego derbowego rywala nie zostawiając nawet źdźbła nadziei kto jest lepszy aplikując swoim rywalom 4 bramki, 3 z nich strzelając już w pierwszej połowie spotkania!
Harry Redknapp, jedyny trener, który wprowadził Tottenham do Ligi mistrzów został przywitany przez audytorium White Hart Lane gromkimi brawami, w trakcie meczu skandowano jego imię, a On w geście sympatii machał do znanych sobie kibiców, jednak to chyba jedyny miły akcent który spotkał Redknappa i jego kompanów na WHL.
Tottenham po ostatnim meczu z West Hamem i czwartkowym meczu z AEL Limassol dokonał kilku zmian w składzie i tak w odróżnieniu od meczu z Młotami: na środek obrony wrócił Jan Vertonghen, na prawą jej stronę powędrował Eric Jeremy Edgar Dier, a ofenswyny tercet obok Lameli i Eriksena współtworzył Nacer Chadli.
Spurs zaczęli bardzo energicznie, wysokie tempo i szybko zakładany pressing to test którego Queens Park Rangers nie udało się przejść. Tottenham bardzo szybko zdobył pierwszą bramkę po kontrze którą zapoczątkował Eriksen wraz z Bentalebem, następnie Algierczyk zagrał do wbiegającego w pole karne Adebayora, a ten dośrodkował w tempo do zamykającego akcję Chadliego.
Tottenham nie zamierzał zwalniać, w 30 minucie z rożnego dośrodkował Lamela, a Dier niczym rozpędzony Messerschmitt w stylu Bale'a dołożył głowę na krótkim słupku przełamując ręce interweniującego Greena. Po tak zdobytym golu kibice skandowali "On strzela kiedy chce", w ten sposób komentując skuteczność młodego anglika, który w dwóch meczach ligowych oddał 2 strzały i oba zamienił na gole!
7 minut później było już 3-0, Eriksen znalazł w środku pola Lamelę, który wraz z przyjęciem piłki zgubił Dunne'a a następnie kolejnego gracza QPR i na prędkości dośrodkował wprost na wbiegającego w szesnastkę Chadliego, dla którego strzał był tylko formalnością.
Tottenham grał swoją piłkę i nic sobie nie robił z obecności rywali na boisku, w poczynaniach Kogutów widać było zarówno luz jak i wysoką dyscyplinę taktyczną, szczególnie uwagę przyciągają wysokie odbiory piłki dokonywane przez ofensywne trio, które następnie wymienia się swobodnie pozycjami siejąc popłoch w szeregach rywali.
Harry Redknapp w przerwie zmienił system na swoje ulubione 4-4-2. Tottenham jednak i w drugiej połowie zdołał podwyższyć wynik, a strzelanie po świetniej asyście Danny'ego Rose'a w 65 minucie zakończył Adebayor.
W pomeczowych wypowiedziach Harry komplementował drużynę gospodarzy, wskazując że jego ekipa była zbyt mało ruchliwa, aby cokolwiek zdziałać przeciwko tak "jakościowej" drużynie Tottenhamu.
Strzelcy:
Chadli 12, 37
Dier, 30
Adebayor, 65
Widzowie:- 36,109
Spurs (4-2-3-1):- Lloris; Dier, Kaboul (Capt), Vertonghen, Rose; Bentaleb (Dembele, 59), Capoue; Lamela, Eriksen, Chadli (Kane, 69); Adebayor (Soldado, 80)
Na ławce:- Friedel; Davies; Holtby, Lennon
QPR (3-5-1-1):- Green; Caulker, Ferdinand, Dunne (Onuoha, 46); Isla, Fer (Faurlin, 68), Barton (Capt), Mutch, Traore; Phillips (Zamora, 74); Remy
Na ławce:- Murphy; Simpson; Wright-Phillips, Hoilett
Żółta kartka:- Fer
17 komentarzy ODŚWIEŻ