Tottenham przegrał po słabej grze z ostatnią drużyną w tabeli. Po meczu ciężko wyróżnić jakiegoś piłkarza, bo wszyscy grali poniżej swoich możliwości. Drużyna West Bromu stworzyła sobie więcej sytuacji i zasłużenie zgarnęła 3 punkty.
Ciężko coś napisać o grze Tottenhamu, bo jej po prostu nie było. Indywidualne drybling najczęściej kończyły się stratami. Niedojrzały Lamela, który jak dziecko na podwórku, chce przedryblować wszystkich rywali. Piłka rozgrywana zbyt wolno. Podania po 2-3 kontakntach, nie są w stanie wymusić błędu na żadnej obronie.
Na drużynie jeszcze trudno zauważyć jakieś znamie, pozostawione przez nowego trenera. Pochettino ma na swoich rękach ogromną pracę do wykonania, bo nie ma ani wysokiego pressingu, ani ekscytującej gry ofensywnej. Foster przez większość meczu nie musiał nawet łapać piłki w ręce, tak niewielkie było zagrożenie pod bramką West Bromu.
Gra obronna Tottenhamu jest niewiele lepsza niż w poprzednim sezonie, kiedy traciliśmy gole seryjnie po błędach własnych. Dziś głową zdobył bramkę jeden z niższych piłkarzy na boisku James Morrison. Krycie odpuścił sobie Lamela.
Ten mecz zmusza kibiców Tottenhamu do refleksji, bo do tej pory Koguty pokonały przekonująco tylko słabiutkie QPR i cypryjski Limassol. Szczęśliwe zwycięstwo z West Hamem odrobinę przekłamało formę w jakiej znaduje się drużyna Pochettino. Przy takiej grze mało który kibic oczekuje punktów w następnej kolejce, kiedy zmierzymy się na The Emirates z Arsenalem.
46 komentarzy ODŚWIEŻ