We wrześniu sezon rozkręcił się na całego – przyszły zatem pierwsze rozczarowania, frustracje i złość. Żeby nie było – mieliśmy również momenty pozytywne, jednak uczciwie trzeba przyznać, że koniec lata nie był dla nas zbyt przychylny.
Na początek zremisowaliśmy w Sunderlandzie – wynik sam w sobie wcale nie taki zły, jednak okoliczności jego osiągnięcia – już nieszczególne, dwa razy bowiem traciliśmy w tym spotkaniu prowadzenie. Potem przyszedł nuuuudny remis z Partizanem w pierwszym meczu grupowym Europa League, kompromitująca zarówno pod względem wyniku, jak i stylu porażka na własnym stadionie z West Bromwich Albion, zwycięstwo, choć zrodzone w bólach, z Nottingham Forest w Capital One Cup, wreszcie „zwycięski remis” w derbach północnego Londynu na The Emirates. W sumie jedno zwycięstwo, trzy remisy i jedna porażka.
Oto wykaz wrześniowych wyników wraz ze strzelcami bramek dla Spurs:
Sunderland (wyjazd) - 2:2 (Chadli, Eriksen plus samobójcze trafienie Kane'a)
Partizan (w) – 0:0
West Brom (dom) – 0:1
Nottingham Forest (d) – 3:1 (Mason, Soldado, Kane)
Arsenal (w) – 1:1 (Chadli)
Najlepszy zawodnik – wybór trudny – podobnie jak w sierpniu – tym razem jednak z braku wyraźnego faworyta, który prezentowałby równą, wysoką formę w przekroju całego miesiąca. Za występ w meczu z Arsenalem byłby to Younes Kaboul, we wcześniejszych meczach jednak zawodził. Myślałem o Hugo Llorisie, stawiam jednak na Nacera Chadli – dwa gole, w tym trafienie w derbach północnego Londynu, wystarczą żeby być „pierwszym wśród równych”, niestety było to raczej równanie w dół.
Największa niespodzianka – „wejście smoka” Ryana Masona w meczu z Nottingham Forest i wynikający z tego występ już nie tak młodego (23 lata) wychowanka tottenhamowej Akademii. W meczu z Forest Mason pięknym strzałem w okienko zainspirował drużynę do przełamania oporu rywala i w konsekwencji do zapewnienia sobie awansu do kolejnej rundy. Z kolei w spotkaniu z Arsenalem może nie błysnął, ale też nie zawiódł i zaliczył bardzo przyzwoite zawody. Co ciekawe, Anglik debiut w pierwszej drużynie zaliczył prawie sześć lat temu, w 2007 roku w wieku 17 lat. Potem, w tak zwanym międzyczasie zaliczył kilka wypożyczeń i w tym miesiącu zaliczył efektowny comeback do pierwszej drużyny. Napisałem „już nie tak młodego”, bo prawdę mówiąc 23 lata to już chyba ostatni dzwonek na rozpoczęcie poważnej kariery na najwyższym szczeblu rozgrywek. Czy Ryan wykorzysta swoją szansę, zobaczymy, tak czy siak pojawienie się w zespole kolejnego wychowanka to bardzo dobra wiadomość.
Największe rozczarowanie – dwa wydarzenia – po pierwsze fatalna porażka z West Bromwich Albion. Każdy, kto miał jakiekolwiek złudzenia, że Mauricio Pochettino z miejsca sprawi, że nasi piłkarze może nie będą grali jak mistrzowie, ale przynajmniej będą gryźli trawę od pierwszej do ostatniej minuty, musiał przełknąć gorzką pigułkę. Okazało się bowiem, że Lewiatan lenistwa i „tumiwisizmu” jest w naszym zespole zakorzeniony naprawdę głęboko i Argentyńczyk będzie zmagał się z prawdziwym czyszczeniem stajni Augiasza. Druga sprawa to wejście w sezon Roberto Soldado. Po udanym okresie przygotowawczym liczyłem, że Hiszpan z miejsca odpali. Niestety, póki co mamy własną wersję Fernando Torresa, choć na razie Soldado może bronić się niewielką ilością szans na wykazanie się.
Najważniejsze wydarzenie – zdecydowanie fakt, że z The Emirates nie wróciliśmy z bagażem kilku goli i dużym upokorzeniem. Owszem, po fakcie można mówić, że „Arsenal był do pokonania” (bo był) i że „trzeba było odważniej zaatakować i zagrać va banque bo lepsza porażka po walce niż kunktatorski remis” (absolutnie się nie zgadzam – co sezon brakuje nam jednego, dwóch punktów do osiągnięcia celu, gdy nie możesz meczu wygrać, zremisuj go, a bycie „moralnym zwycięzcą” zostałoby wyśmiane przez kibiców Arsenalu jako romantyczne frajerstwo), jednak nie ukrywajmy – kto wierzył w korzystny wynik przed spotkaniem, niech podniesie rękę i naciśnie przycisk, dziękuję, nie widzę. Zatem za ten remis duży plus.
31 komentarzy ODŚWIEŻ