Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Wywiad z Berbatovem

29 czerwca 2008, 19:02, Spursmania
W ubiegłym sezonie był prawdziwą gwiazdą angielskiej ekstraklasy. W obecnym gra znacznie gorzej. Tak jak i jego drużyna - Tottenham Hotspur. Dlaczego ? Stara się wyjaśnić bułgarski gwiazdor.

Co się dzieje z Tottenhamem? Chyba ambicje klubu były znacznie większe, niż jego wyniki ? Ambicje to jedno, a realia to zupełnie coś innego. W trakcie rozgrywek angielskiej ligi wszystkie plany podlegają weryfikacji. Akurat w Tottenhamie na minus. Mieliśmy walczyć o miejsca w ścisłej czołówce. A tymczasem aktualna pozycja w tabeli pokazuje, że na razie to są tylko marzenia. O przyczynach upadku nie chciałbym jednak mówić. Bo szefowie klubu mogą się na mnie pogniewać...

Czym wytłumaczyć fakt, że w ubiegłym sezonie graliście dobrze, a ten zaczął się tak fatalnie? Może dla "Kogutów" to normalne, że po udanym sezonie nadchodzi słabszy ? Widocznie podtrzymywanie dobrej passy to specjalność Arsenalu czy Manchesteru United. Jednak wierzę, że przynajmniej po Nowym Roku zespól się obudzi i pokaże na co go stać. Gdybym w to nie wierzył, nie byłoby mnie już w Londynie.

Podobno bardzo pan żałuje, że latem nie przeszedł do Manchesteru United. Tak przynajmniej piszą angielskie gazety... Każdy mnie o to pyta! Już tyle razy tłumaczyłem, że mam ważny kontrakt z Tottenhamem. Jeśli więc ktos chciałby mnie kupić, najpierw musi się skontaktować z szefami klubu i moim menadżerem. Skoro dalej gram w Tottenhamie to znaczy, że w przypadku transferu do Manchesteru United więcej było medialnego szumu, niż konkretów. Czuję się świetnie w stolicy Anglii, mam dobrych kumpli w drużynie i nie żałuję, że tu jestem. Naprawdę kocham Tottenham i cieszę się, że gram w tym klubie.

"Daily Mirror" opublikował wywiad z pana ojcem - Iwanem. Stwierdził w nim, że nie jedem raz mówił mu pan jak wielkim błędem było niepodpisanie kontraktu z Manchesterem United! O tym "wywiadzie", którego nie było dowiedziałem się w szatni Tottenhamu. Koledzy wyciągneli gazetę i zaczęli mnie podpuszczać w stylu: "co ty tutaj jeszcze robisz, czemu nie jesteś na Olt Trafford"? Gdy wróciłem do domu z treningu od razu spytałem ojca, który akurat przyjechał do mnie na kilka dni: "Tato, kiedy i gdzie tak dobrze nauczyłeś sie mówić po angielsku, żeby od razu rozmawiać z angielskimi dziennikarzami"? Ojciec się zdziwił, bo za bardzo nie wiedział o co chodzi. On po angielsku zna kilka słów, ale to zbyt mało, aby udzielić wywiadu! Myślę, że wymyślając rozmowę z moim ojcem angielska gazeta chciała sobie zapewnić większą sprzedaż. To skandal, że coś takiego się wydarzyło. Temat Manchesteru na razie jest zamknięty i już nic więcej nie powiem!

Był pan zaskoczony dymisją menadżera "Kogutów", Martina Jola? Nie, gdyż przeczuwałem, że po tylu wpadkach może dojść do jego zwolnienia. O pracy Holendra nie mam prawa się wypowiadać. Przecież to my - piłkarze przyczyniliśmy się do jego dymisji, bo graliśmy beznadziejnie. Dlatego powinniśmy w połowie wziąć na siebie winę z niepowodzenia drużyny. Jol podejrzewał, że wiedziałem wcześniej o jego dymisji. Po jednym z treningów poszedłem do niego przeprosić za nasze małe starcie. Gdy raz posadził mnie na ławce rezerwowych, rzuciłem kilka ostrych słów. Ale tak naprawdę nic nie wiedziałem, że straci pracę. Wiele mu zawdzięczam i dla mnie zawsze będzie - "Big Boss".

Czy to dobry menadżer? Na temat Jola złego słowa nie powiem. Nigdy się z nim nie kłóciłem, tak jak pisała angielska prasa. Owszem, podczas treningu lub meczu czasami wyniknie jakiś spór. Ale to się zdarza w każdej drużynie. Przyznaję: byłem zły, gdy uznał, że mecz zacznę na ławce rezerwowej. Nie znaczy to jednak, że od razy byłem z nim w konflikcie. Przecież właśnie Jol był pomysłodawcą mojego transferu do Tottenhamu. A było to w momencie, gdy uznałem, że mój czas w Bayerze Leverkusen definitywnie się skończył. I propozycja z Londynu przyszła we właściwym momencie. Nigdy mu tego nie zapomnę! Przyjechałem z Niemiec z wielkim zapałem. Chciałem pokazać, że nie jestem przypadkowym graczem i menadżer Martin Jol może być ze mnie dumny. Z drugiej strony na Wyspach nie byłem znanym piłkarzem, więc miałem sporo luzu. Obrońcy nie pilnowali mnie, więc robiłem z nimi co chciałem.

Tegoroczne transfery Jola nie były udane. Holender wydał aż 40 milionów funtów. Szczególnie krytykowany jest pana partner z ataku Darren Bent. Czy słusznie? Nie mam prawa ich oceniać, czy krytykować. Oni od razu mogliby zapytać - lepiej powiedz dlaczego w poprzednim sezonie strzeliłeś 12 bramek, a w tym jesteś cieniem tamtego piłkarza?

Właśnie, dlaczego? Może "rozchorowałem się" i trzeba mnie leczyć? Dowiedziałem się od kolegów z drużyny, że choroba, która mnie dopadła to "syndrom drugiego sezonu w Anglii". Często się zdarza, że jak na Wyspy przyjeżdża obcokrajowiec, to pierwszy rok ma wspaniały, a w drugim dostaje "zadyszki". Sam się nad tym wszystkim zastanawiam, ale za bardzo nie potrafię rozwiązać tej zagadki o nazwie "niska skuteczność Berbatowa". Może za bardzo rozkojarzyłem się tym całym szumem wokół mnie? No, a potem na boisku ciężko było się już skupić. Naprawdę, nie wiem...

Jak porównałby pan Martina Jola i nowego menadżera Tottenhamu - Juande Ramosa? Hiszpan ujął mnie już na samym początku pracy w klubie. Widać, że to świetny specjalista. Zaczął od rozmowy z każdym zawodnikiem. Poznał co kogo trapi, jaki ma problem. Do mnie powiedział: "Jeśli zimą chcesz odejść z klubu nie pogniewam się na ciebie. Nie ma nic gorszego niż trzymać piłkarza na siłę w drużynie". Mądre słowa.

Tottenham to klub z wielkimi tradycjami. Ale od wielu lat nie odnosi sukcesów. Czy nie uważa pan, że niespełnione ambicje powodują dodatkową presję, która być może niekorzystnie wpływa na drużynę? Aż tak źle nie jest. Chyba presja kibiców jest większa, niż ta ze strony kierownictwa. Nasi szefowie są bardziej wyrozumiali niż fani "Kogutów", którzy przeklinają, że tak długo muszą czekać na tytuł mistrza Anglii. Niektórzy obawiają się, że mogą tego nie dożyć.

Kiedy Tottenham będzie miał szansę powalczyć z Chelsea Londyn, Arsenalem czy Manchesterem United o mistrzostwo ligi? Na pewno nie jest biednym klubem, ale daleko mu do potentatów Premiership jeśli chodzi o budżet. A to bywa decydujące - masz więcej kasy, kupujesz lepszych piłkarzy. Istotne jest także, by mieć mentalność zwycięzców oraz stabilną formę.

W lecie dostał pan propozycję z Chelsea Londyn. Dlaczego odmówił pan właścicielowi tego klubu, Romanowi Abramowiczowi? To tylko połowa prawdy, bo oficjalnie nikt ze mną nie rozmawiał. Gdyby rzeczywiście wpłynęła poważna o konkretna oferta, dziś grałbym w drużynie ze Stamford Bridge.

Ostatnio Manchester gotowy był zapłacić za pana 25 milionów funtów. Szefowie Tottenhamu uważali, że to za mało? Ich sprawa. Kupili mnie, więc mogą żądać ile chcą. Nie zapominajmy, że nadal jestem zawodnikiem Tottenhamu, mam ważny kontrakt. I wcale nie muszą mnie o wszystkim informować.

Jednak angielskie media są przekonane, że w zimowym okienku transferowym na pewno odejdzie pan do Manchesteru United. Pana następca będzie Włoch Luca Toni, którego trener Ramos jeszcze latem chciał ściągnąć do Sevilii. Dobrze, poddaję się!!! Chętnie zostanę "Czerwonym Diabłem". Tyle, że nie wszystko zależy ode mnie, a od mojego pracodawcy. Jeśli chodzi o Włocha, to słyszałem, że chce go u siebie menadżer Arsenalu, Arsene Wenger. Francuz nie odpuści. Jestem tego pewien.

Jak wypada porównanie ligi angielskiej z niemiecką? Czy Premiership jest lepsza od Bundesligi? W Anglii gra się głową, akcje przeprowadzane są w szybszym tempie. Jest dużo biegania i dośrodkowań. Liga wydaje się bardziej atrakcyjna ze względu na większą liczbę gwiazd i niesamowitą otoczkę.

A jak wspomina pan z okresu gry w Bayerze Leverkusen reprezentanta Polski, Jacka Krzynówka? To świetny piłkarz i fajny człowiek. Brakuje mi go w Tottenhamie. Był jednym z najlepszych graczy Bayeru. Czułbym się raźniej, mając go tu koło siebie. Czytałem na jednej ze stron internetowych, że może zmienić klub. Raczej nie wróci do Polski. Za wcześnie dla niego. Jeszcze przez kilka sezonów może spokojnie grać w dobrej europejskiej lidze. Stawiam, że wyjedzie do Grecji.

Tottenham zapłacił za pana 16 milionów euro. W ten sposób stał się pan najdroższym piłkarzem w historii bułgarskiego futbolu. To nobilituje, czy przeszkadza? Jak ktoś jest drogi, nie oznacza od razu, że jest taki dobry. W obecnym futbolu za piłkarzy płaci się dużo. Ale za dwa, trzy lata nawet te sumy mogą wyglądać śmiesznie. Biegając po boisku nie czuję presji, nie rozmyślam o tym, że ktoś zdecydować się wydać na Berbatowa kilkanaście milionów euro.

Reprezentacja Bułgarii przegrała eliminacje do Euro 2008. Była szansa, żeby wyeliminować Rumunię lub Holandię? Holandię może nie, ale Rumunie jak najbardziej. W meczach z nią wywalczyliśmy cztery punkty. Wprawdzie wygrali naszą grupę i pojadą na finały mistrzostw Europy, ale mimo to uważam, że jesteśmy od nich lepsi! Najgorsze, że od dawna nie zdarzyło się, by w eliminacjach Bułgaria zdobyła tyle punktów. Gdyby tak powtórzyć te spotkania...

Christo Stoiczkow był świetnym zawodnikiem, ale czy to właściwa osoba na stanowisku trenera reprezentacji? Nie odważyłbym się krytykować byłego selekcjonera. Stoiczkow był moim idolem. Mianował mnie kapitanem drużyny narodowej. Był i pozostanie dla bułgarskich piłkarzy wielkim autorytetem. Jednak atmosfera, która panowała wokół niego gdy prowadził reprezentacje, była dziwna. Wszyscy jakby czekali na potknięcie. Niestety, taka jest ludzka zawiść.

W Bułgarii uznawany jest pan za najbardziej seksownego piłkarza. Kiedyś nawet uczestniczył pan w sesji z półnagą modelką... I przez to miałem potem wielkie problemy w Leverkusen. Trener mnie skrytykował, że zgodziłem się na te zdjęcia. A koledzy wydrukowali reprodukcje fotek z "Bildu" i porozwieszali w szatni Bayeru. Wyśmiewali mnie do potęgi. Wystarczy, więcej na taki numer już się nie zgodzę.

W Tottenhamie uchodzi pan za playboya? O tu, bez konkurencji jest Jermain Defoe. Ostatnio Anglik zapoznał super dziewczynę. Podobno jest bardzo znana w Anglii. Ale jeszcze mi jej nie przedstawił. Może się boi, że ją odbiję?

A pan ma dziewczynę? Nie. Na razie futbol jest ważniejszy.


POWIEDZIELI O BERBATOWIE

CHRISTO STOICZKOW - były trener reprezentacji Bułgarii:
Bardzo lubię Berbatowa. Dlaczego? Kiedy prowadziłem kadrę, zawsze mogłem na niego liczyć i on nigdy mnie nie zawiódł. Mianowałem go kapitanem. Strzelał gole na zawołanie i ma ich już więcej w reprezentacji niż ja. Ale wcale nie jestem o to zazdrosny.

MARTIN JOL - były trener Tottenhamu:
Prasa angielska próbowała nas skłócić, ale jej się to nie udało. W sprawach zawodowych może mieliśmy i różne zdania, ale to nas nie poróżniło. Berbatow jest jednym z najbardziej utalentowanych napastników, z którym miałem okazję pracować. I jestem zadowolony, że udało mi się namówić go do gry w Tottenhamie


EMIL DANCZEW - menadżer Berbatowa:
Jest moim najsławniejszym klientem. Wiem, że wielu kolegów po fachu mi tego zazdrości. Ten cały szum wokół niego - czy idzie do Manchesteru United, czy nie, trochę mu zaszkodził i jesienią na boisku nie był zawsze skoncentrowany. Przyznaję, że prowadziłem kilka rozmów z działaczami z Manchesteru. Powiem tylko, że sprawa ewentualnego transferu Berbatowa jeszcze nie jest zamknięta...

źródło: Magazyn Futbol
Źródło: własne

0 komentarzy ODŚWIEŻ

tabela ligowa

Drużyna M Z R P PKT
1. Arsenal FC 0 0 0 0 0
2. Aston Villa F.C. 0 0 0 0 0
3. Brentford F.C. 0 0 0 0 0
4. Brighton & Hove Albion F.C. 0 0 0 0 0
5. Burnley FC 0 0 0 0 0
6. Chelsea FC 0 0 0 0 0
7. Crystal Palace 0 0 0 0 0
pokaż całą tabelę

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2023/2024?
1 12.5%
2-3 12.5%
4-6 25%
7-10 50%
11-20 0%
8 oddanych głosów
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 139 Zarejestrowanych użytkowników: 5227 Ostatnio zarejestrowany: Normankeype

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się