Zabójcza częstotliwość spotkań odbiła się na jakości gry piłkarzy Tottenhamu, którzy we wtorkowy wieczór ulegli Liverpoolowi na Anfield 3-2.
Gwoli sprawiedliwości siły naszych ulubieńców przeszacował też Mauricio Pochettino, który aż nadto kierował się słynną maksymą "wygranego składu się nie zmienia" i posłał w bój dokładnie tę samą jedenastkę, która na White Hart Lane zdominowała Arsenal.
Wracając do spotkania z The Reds, można rzec że Koguty spotkanie zaczęły po swojemu, bo tracąc bramkę już w pierwszym kwadransie spotkania za sprawą Lazara Markovica. Nie po swojemu z kolei zachował się Hugo "The Boss" Lloris, który co prawda dosięgnął nieprzyjemnie podskakującą piłkę ręką, ale nie zdołał jej zatrzymać. Francuz szukając usprawiedliwienia dla siebie był wyraźnie sfrustrowany stanem murawy.
Gra była dość "rwana" wielkie akcji wyglądało na dość przypadkowe, Tottenham już tradycyjnie podszedł wysoko z pressingiem jednakże, większe boisko na Anfield i wyraźne zmęczenie zawodników wpływało na niższą jakość wywieranej presji.
Tottenham zdołał "odreagować" bramkę The Reds jeszcze w pierwszej połowie, na 16 metrze świetnie zachował się Lamela, który w gąszczu zawodników znalazł lukę i świetnie otworzył pole dla Harry'ego Kane'a, ten przyjął piłkę swobodnie i uderzył dość przypadkowo między nogami Mignoleta.
Druga połowa, zaczęła się dla nas dość pechowo, bo Sturridge'a niepotrzebnie sfaulował Danny'ego Rose, a karnego na bramkę zamienił Gerrard. Spurs ponownie rzucili się do ataków i po rzucie wolnym świetnie wykonanym przez Eriksena Mignolet odbił piłkę która trafiła pod nogi...Kane'a, a ten tak zagrał do Dembele, że Belg brzuchem wepchnął futbolówkę do bramki z najbliższej odległości.
Gdy wydawało się że spotkanie zakończy się dość sprawiedliwym remisem pogrążyli nas zmiennicy Liverpoolu, z lewej strony na piąty metr ostro dośrodkował po ziemi Lallana, a nogę dostawił Balotelli, tym samym strzelając pierwszą bramkę w lidze w 25 kolejce spotkań (!).
Eriksen, Mason i Bentaleb tego dnia zaprezentowali się co najwyżej przeciętnie, za to z bardzo dobrej strony pokazali się Lamela (przebiegł najwięcej na boisku (12,13 km) zanotował asystę, stworzył 3 sytuacje oraz zanotował 3 odbiorów) oraz Dembele (skuteczność podań 87,2%, 4 dryblingi, 2 podania otwierające i bramka).
Na szczęście przed nadchodzącym spotkanie ligi europy nasi chłopcy będą mieli aż 9 dni odpoczynku, a ten przyda się szczególnie Ericowi Dier'owi - gdyż zakończył spotkanie ze złamanym nosem.
Liverpool: Mignolet, Can, Skrtel, Sakho, Markovic (Lallana, 79′), Henderson, Gerrard (Lovren, 68′), Moreno, Ibe, Coutinho, Sturridge (Balotelli, 74′)
Gole: Markovic (15′), Gerrard (53′), Balotelli (83′)
Tottenham Hotspur: Lloris, Walker, Dier, Vertonghen, Rose, Bentaleb, Mason (Paulinho, 69′), Lamela, Dembele (Soldado, 85′), Eriksen (Chadli, 81′), Kane
Gole: Kane (26′), Dembele (61′)
10 komentarzy ODŚWIEŻ