Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Rozdajemy nagrody za sezon 2014-15 część 1

22 czerwca 2015, 21:27, Adam Wdowiński
Piąte miejsce w tabeli ligowej, finał Capital One Cup, brak spektakularnych osiągnięć na froncie europejskim i pucharowym. Sezon zasadniczy się zakończył, niemniej jednak w przyrodzie nic (poza zapalniczkami na imprezach) nie ginie, przyszedł więc czas na sezon podsumowań. Trzaskal wystawia naszym piłkarzom oceny, ja pokusiłem się o rozdanie nagród. Wyróżnieni zostali nasi zawodnicy, ale nie tylko oni. Także pojedyncze spotkania, decyzje sztabu szkoleniowego, zjawiska i tendencje w naszej grze. Kategorie są pozytywne i negatywne - wskazałem nie tylko najlepszego, ale też tego, kogo umieściłbym na antypodach mojej subiektywnej klasyfikacji. Nie zapomniałem dodać słówka o „nominowanych” czyli tych, którzy również się wyróżnili, nie na tyle jednak żeby dostać nagrodę. Aby zgrabnie (?) zakończyć wstęp dodam, że zastrzegam sobie prawo do zmiany zdania w dowolnym czasie bez uzasadnionej przyczyny. Mam także nadzieję, że nasi piłkarze i przede wszystkim Pochettino wezmą sobie do serca moje uwagi. Bo że przeczytają nie wątpię. ;)

Najlepszy piłkarz: HARRY KANE
Wybór prosty, taka strzelba zdarza się u Nas rzadko, pojedynczy piłkarz nie zdobył dla klubu tylu bramek od sezonu 1991-92 (biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki). W dodatku kto spodziewałby się tego po nim jeszcze 1,5 roku temu? Przez dłuższą część sezonu pozostawał realnym kandydatem do korony króla strzelców, w tak młodym wieku zdobył hat-tricka, strzelał przeciwko (za przeproszeniem) Arsenalowi i Chelsea. Tu nie ma co się rozpisywać, lepiej od razu przejść do nominowanych. Nie byli oni realnymi konkurentami naszego najlepszego napastnika. Przegrali z kretesem, ale byłoby niesprawiedliwością, gdyby się tu nie znaleźli, skoro ucieszyli mnie w tym sezonie swoją grą. Kompletnie przypadkowo znalazł się tu bramkarz, obrońca i pomocnik, niechcący więc rozdały mi się nagrody w podkategoriach. Lloris – znalazł się wśród nominowanych za równą, doskonałą formę przez cały sezon, Rose – za ograniczenie liczby popełnianych baboli w grze obronnej i rozwój swojego atutu, czyli gry ofensywnej, Eriksen – za wszystkie te bramki w 90. minutach, które uratowały nam masę punktów.

Najgorszy piłkarz: ERIK LAMELA
Zdanie, które właśnie czytacie, powstało jeszcze przed wyborem. Pisząc je, wytężałem zwoje mózgowe w pocie czoła, bo wybór to bardzo trudny. Przesądziła moja prywatna, osobista fobia. Oczyma wyobraźni przebiegłem całą jego historię u Nas. Wydana na niego kwota (nie brałem pod uwagę przy ocenie, to nie ten sezon) i to wszystko, co sprawiło, że oglądając go na boisku (już w tym sezonie dla odmiany), chęć rzetelnej oceny gry zawodnika, zastępowało przemożne pragnienie głośnego wypowiedzenia najpopularniejszego polskiego określenia prostytutki. To stanęło mi przed oczyma. Te upadki na ziemie jak dojrzała gruszka. To machanie rękoma z pretensjami - moim zdaniem bezzasadnymi, „a to, że Idefix za mały, a to, że menihir za duży” cytując klasyka – do partnerów z drużyny. Erik Lamela musiał wygrać. Chociaż uczciwie przyznaje, nie był jedynym słusznym antybohaterem. Konkurencję miał ogromną. Począwszy od człowieka, który mógłby cokolwiek zdziałać, tylko mając włączony jakiś kamuflaż i niepostrzeżenie blokując strzały - Chirichesa, przez swojego niemal równie uzdolnionego w doprowadzaniu mnie do pasji rodaka Fazio, aż po niegdyś wybitnego Walkera, który niestety jest obecnie cieniem samego siebie. Nie wspominając o naszych dwóch super-snajperach, jednym nieskutecznym na skutek czarodziejskich praktyk, drugim nieskutecznym w myśl zasady „bo tak”.

Największa pozytywna niespodzianka (piłkarz): DANNY ROSE
Tytułem wyjaśnienia: największą pozytywną niespodzianką sezonu był Kane. On jednak już zdobył najlepszego piłkarza, więc tę - mniej jednak ważką – nagrodę zdecydowałem się przyznać Rose’owi. Wahałem się, Człowiek – Róża miał solidnego konkurenta w osobie Nabila Bentaleba. Postanowiłem jednak wyróżnić zawodnika, który sezon temu, w mega ważnym meczu z (za przeproszeniem) Arsenalem, wdał się w drybling, będąc ostatnim obrońcą, skutkiem czego stracił piłkę, a drużyna bramkę. W tym sezonie oglądaliśmy zupełnie innego Różę. Pewne błędy wciąż mu się zdarzają, nie wszystko da się zmienić. Ale jest dużo bardziej solidny w obronie, a przede wszystkim strzela więcej niż Ade i Goaldado razem wzięci. Podobnie sprawa ma się z nominowanym Bentalebem, który w zeszłej kampanii pełnił kluczową rolę dziury w środku pola, a w tym był solidnym środkowym pomocnikiem. Obaj mocno pracowali na tę nagrodę, ale remisu nie mogę przyznać, życie jest brutalne, Nabil. Ponadto, do grona pozytywnych zaskoczeń dorzuciłbym jeszcze Diera jako tego, który sporo grał, a przecież sprowadzany był jako zapchajdziura, która odpalić może w odległej przyszłości.

Największa negatywna niespodzianka (piłkarz): EMMANUEL ADEBAYOR
Nasz człowiek – sinusoida ma dzięki swojej własnej niestabilności formy oraz – jak sam twierdzi – czynnikom magicznym, zagwarantowane te mało zaszczytne wyróżnienie. Ten typ tak po prostu ma. Za Redknappa czarował (na boisku), za AVB snuł się po murawie. Za Sherwooda strzelał gola za golem, za Pocha pragnie, zamiast w bramkę wcelować piłką ogromnym lobem do Tamizy. Rozczarował, bo o ile Boas na niego nie stawiał, o tyle Pochettino w pierwszych spotkaniach sezonu uporczywie awizował do składu Togijczyka kosztem Kane’a. Z mizernym skutkiem, niestety. W drodze po nagrodę Ade pokonał wielu kandydatów. Rozczarowali Walker (ten ma przynajmniej solidne usprawiedliwienie w postaci trapiących go kontuzji), Kaboul (kapitan… przed nominacją do kategorii ‘najgorszy piłkarz’ uratował go jeden udany, bardzo ważny mecz), Vertonghen (szkoda słów każdy widział, jak było. Ze starym dobrym Jankiem ma obecnie tyle wspólnego, co ja z piwem bezalkoholowym) czy Soldado (liczyłem, że przynajmniej z karnych coś ustrzeli). Jednak żaden z nich nie miał tak dobrej końcówki poprzedniego sezonu, jak Ade, żaden przez lato aż tak nie obniżył lotów. I w dodatku ta tygodniówka…

Najlepszy transfer: ERIC DIER
Dwóch kandydatów, w dodatku jeden wstawiony na siłę. Mam nadzieję, że to okienko będzie lepsze. Tak czy inaczej - do rzeczy. Dier wygrał bezapelacyjnie. Sprowadzany jako melodia przyszłości, na skutek nieudolności starszych kolegów z linii obronnej, grał regularnie i wywiązywał się ze swoich zadań nie najgorzej. Zdarzały mu się błędy, ale to młody chłopak, w dodatku swego czasu permanentnie wystawiany na boku obrony, gdzie grać nie potrafi. Bardzo mocny początek i koniec sezonu, niezłe występy na nominalnej pozycji. Trenerze, jeśli czytasz, wystawiaj Erica w jego naturalnym środowisku, na środku defensywy. Jeśli chodzi o kontrkandydata to postawiłem na bramkarza Vorma. Ten pan bezsprzecznie swoje zrobił. Bez rażących błędów przebrnął przez puchary, godnie zastępował Hugo, gdy ten miał kontuzję. Nie wybrałem go jednak, z prostego powodu. Grał bardzo mało. Z taką myślą był sprowadzany, ale nie mogę go w tych okolicznościach uznać za najlepszy transfer.

Najgorszy transfer: FEDERICO FAZIO
Powiedzcie mi, te nasze transfery były naprawdę tak słabe, czy to po prostu tak jest, że łatwiej doszukać się negatywów i pisać na ich temat, a dostrzeganie jasnych stron przychodzi trudniej? W tej kategorii konkurencja była spora. Ok, może bez takiego koncertowego pudła jak np. Bent, ale tak Fazio, Davies, Yedlin, jak i Stambouli w pierwszym sezonie nie odpalili. Fazio miał ku temu najlepszą okazję, bo po pierwsze trener dał mu najwięcej minut na boisku, po drugie mając wbudowany mechanizm wybuchowy, o odpalenie było mu łatwiej. To nie jest zły piłkarz, ale nie w tym klubie, nie w tej lidze, nie w tym systemie gry. Sevilla i Tottenham to inne bajki, inne książki, inne gatunki literackie – parafrazując (i cenzurując) kolejnego klasyka. Argentyńczyk w pełni to pokazał swoimi błędami, które pozwoliły mu wygrać tytuł największego niewypału, oraz swoją zwrotnością (a w zasadzie jej brakiem), przez którą przegrywałby pojedynki, nawet gdyby rywale startowali z okolic Brighton. Słówko o pozostałych nominowanych: Yedlin - jedno wejście z ławki na sezon to mało, nie rozumiem tego transferu, Davies, Stambouli – też nie grali za dużo, a gdy grali, na ogół zawodzili, choć nie zawsze. Każdy z nich miał pojedyncze dobre występy. Dla Walijczyka dodatkowy mały plusik – konkurencja na lewej obronie wyszła na zdrowie Rose’owi. Możliwe, że bez Bena w składzie Róża nie zanotowałby takiego progresu. Wszystkim nominowanym (łącznie z Fazio) daję nagrodę pocieszenia: rok na ogarnięcie się. Jeszcze ich nie sprzedawajmy. Tylko żeby mi to był ostatni taki sezon w Waszym wykonaniu, Panowie!

Najlepszy mecz: 01.01.2015, Spurs 5 – 3 Chelsea
Zaskoczeni? Zdumieni? Domyślam się, że nie, taki mecz nie zdarza się często i trzeba go docenić. Wydarzenie to jest moim zdaniem czymś wielkim jak pałac Ceausescu. Krówka Mou (a w zasadzie prowadzona przez niego drużyna lub jeśli wolicie autobus) nie traci pięciu bramek ot tak. To nie Jelcz 043, rocznik 1967, to najnowszy model niskopodłogowy. Co więc się stało w te noworoczne popołudnie? Nie możemy wykluczyć, że dla zawodników w niebieskich trykotach zabawa sylwestrowa była bardziej szampańska niż dla Naszych chłopaków. Moim zdaniem jednak nie to leżało u przyczyn tego niezwykłego wyniku (nie każdy jest Wojciechem Szczęsnym). To bardziej nasza zasługa. I tyle, obiecałem sobie, że nigdy nie podejmę się analizy taktycznej tego wyniku, nie chcę rozbijać aury chwały i artyzmu, na rzecz dogłębnej oceny faktów. Ten mecz to taka gwiazdka z nieba i trudno wskazać kandydatury na lepsze spotkania w tym sezonie. Spróbujmy jednak. Bardzo ładnie zagraliśmy z Evertonem u siebie. Niby tylko 2-1, ale wrażenie zostawiliśmy po sobie świetne, dużo – co nie znaczy bezsensownie – biegaliśmy, kapitalnie graliśmy skrzydłami. Dotąd nie wiem czemu Poch porzucił tę taktykę, a wraz z nią starego, dobrego Azzę… Derby z 7 lutego też nam wyszły. Jeszcze rok temu pewnie załamalibyśmy się, po 10 minutach przegrywając 0-1. Jednak geniusz Kane’a i serce do walki Naszych Kogutów odwróciły losy spotkania. Niejako z obowiązku dorzucę do grona nominowanych spotkań jeszcze mecz wygrany przez Spurs najwyżej, czyli 4-0 z QPR. To spotkanie wyszło absolutnie wszystkim, nawet Lameli, ale jednak przeciwnik to niesamowitej maści dzbany.

Najgorszy mecz: 15.03.2015, Manchester United 3 – 0 Spurs
Zapowiadany w mediach jako kluczowy pojedynek o 6 punktów mecz, nie miał prawa tak wyglądać. To przecież nasze „być albo nie być” w grze o upragnione (chociaż także i urojone w mojej ocenie) 4 miejsce. Pojedynek, który można przegrać (jak zwykle), ale trzeba zostawić serce na boisku. Nie będę się użalał nad złym losem kibica Tottenhamu. Dość powiedzieć, że na zapowiedziach się skończyło. Piłkarze przeszli obok meczu, do przerwy wysoko przegrywali, po zmianie stron nie zrobili dokładnie nic, by odwrócić wynik. Takich meczów nie chcę oglądać. Konkurencja? Na pewno domowa porażka z N’caste. Bramka stracona w 7 (?) sekund po wznowieniu gry to wyczyn. To nie kamyczek, a głaz narzutowy do ogródka naszej koncentracji i przygotowania mentalnego do meczu. Gdy rywal strzelał gola, nasi zawodnicy poprawiali jeszcze getry czy buty. Niedopuszczalne. Statystyków na pewno zainteresuje też domowe spotkanie z West Bromwich Albion. Przed tym meczem Drozdy nie pokonały nas na Lane od 30 lat. Cóż, rekordy są po to, żeby je bić. Był jeszcze ten nieszczęsny wyjazd na Etihad. Zaczęliśmy od porażki z MU, kończymy przegraną z Obywatelami, cóż za klamra. Z City przegraliśmy 1-4 po fatalnych błędach moich ulubieńców Lameli i Fazio oraz niewykorzystanym karnym ulubieńca nas wszystkich Soldado. W tym meczu wrócił ten zły Tottenham z czasów - jakby powiedzieli znawcy sztuki – późnego AVB.

Więcej wkrótce…
Źródło: własne

7 komentarzy ODŚWIEŻ

polespur
26 czerwca 2015, 10:48
Liczba komentarzy: 222
Fajny tekst! A co do naszej postawy, jestem równie zdumiony jak Marcus naszą pozycją na koniec. Po takiej grze - taka pozycja jest lekko demoralizująca ;)
0
MARCUS
23 czerwca 2015, 17:27
Liczba komentarzy: 2060
Jak na "przetrąconą błonkę" to super ;) . Czyta sie dobrze, lekko, jest sens i jakaś logiczna argumentacja. Zgodzić się można lub nie, ale całość odbieram bardzo dobrze. Mnie najbardziej zastanawia jakim cudem grając to co graliśmy, skończyliśmy w gruncie rzeczy tak dobrze? Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że czołówka zdecydowanie odjechała, ale sam wynik jednak jest zdecydowanie nieprzyzwoicie dobry, jak na sezon w którym kłopoty było widać gołym okiem z kosmosu.
0
rycerz17
23 czerwca 2015, 16:55
Liczba komentarzy: 105
Bardzo przyjemnie się to czytało Wduwek ;-) Jak na redaktorski debiut to czapki z głów ;-) Merytorycznie w zasadzie bez zarzutów, co do ocen to ja jednak zamiast Róży wybrał bym Nabila - moim zdaniem to Bentaleb zrobi największą karierę z tegorocznej grupki "pozytywnych zaskoczeń". Co do oceny Lameli to też się troszeczkę nie zgadzam. Owszem jego gra nie jest adekwatna do kwoty transferu, ale Erik bardzo dużo walczy w odbiorze i jednak to on miał najwięcej asyst w drużynie (o czym prawie nikt nie wie). Moim antybohaterem roku jest zdecydowanie mikołej Kaboul - Poch z robił go kapitanem, a ten poza jednym meczem z Arsenalem zawiódł kompletnie. Kapitan, ostoja drużyny, wzór do naśladowania...
0
Wduwek
23 czerwca 2015, 13:32
Liczba komentarzy: 892
Przemyślałem sobie wszystko i Stambouli faktycznie grał przyzwoicie. Natomiast ściąganie piłkarza po to, żeby na jego pozycji grali piłkarze wyciągnięci z akademii daje temu transferowi ogromnego minusa. Gdyby Stambouli nie odpalił i przegrał rywalizację z Dembele czy Capoue zrozumiałbym, koguci los. Natomiast sprowadzanie piłkarza, żeby na jego pozycję wyciągać graczy z rezerw nie ma sensu. Reasumując: piłkarz niezły, transfer słaby ;) Natomiast w kwestii Daviesa zostaję przy swoim zdaniu. To, że w ofensywie Rose nakrywa go czapką to każdy wiedział od początku. Wydawało się jednak, że jest bardziej solidny w obronie i poczatkowo faktycznie był. Niestety z niewiadomych powodów dostroił się poziomem do reszty formacji, a szczyt "formy" przypadł na mecz z Soton. Pierwszy sezon w Tottenhamie IMO słaby, ale jak napisałem, zasługuje na drugą szanse.
0
Walu
22 czerwca 2015, 22:47
Liczba komentarzy: 791
Bardzo fajny artykuł! W zasadzie się zgadzam, nie wrzucałbym tylko do transferowych klap Daviesa i Stambouliego. Pierwszy był solidny i taki miał być, nikt go na WHL nie sprowadzał po to, żeby był liderem naszej linii obronnej. Niby w Swansea grał lepiej niż w ostatnim sezonie, ale po pierwsze, jest jeszcze młody i ma czas na poprawę, a po drugie trafił na sezon życia Rose'a, a ciężko jest złapać super formę grając tylko w pucharach. Myślę, że Ben jeszcze pokaże w naszych barwach na co go stać. Stambouli jak grał (czyli bardzo rzadko, niestety) to był na prawdę dobry. Zadziorny, waleczny, często odzyskiwał piłkę, takim jest piłkarzem. To nie jest gość, który będzie rzucał na kolana fantastycznymi zagraniami do przodu, ale swoją obecnością na boisku zapewniał bardziej ofensywnym graczom potrzebną asekurację i robił to bardzo dobrze. Jestem zdziwiony że dostał w tym sezonie tak mało szans od Poch'a bo jak już te szanse dostawał, to je wykorzystywał
0
Wduwek
22 czerwca 2015, 22:38
Liczba komentarzy: 892
Trzaskal, będzie więcej, w końcu to część pierwsza ;) Będzie druga, a jeśli ktoś podpowie mi jakieś fajne kategorie to i trzecia ;) Szczerze to czekałem na Twój komentarz, bo mam okazję publicznie podziękować za pomoc w ogarnięciu panelu administracyjnego. Doceniam, że poświęciłeś czas na pracę u podstaw.
0
trzaskal
22 czerwca 2015, 22:28
Liczba komentarzy: 822
Brawo za debiut. Liczymy na więcej.
0

tabela ligowa

Drużyna M Z R P PKT
1. Arsenal FC 0 0 0 0 0
2. Aston Villa F.C. 0 0 0 0 0
3. Brentford F.C. 0 0 0 0 0
4. Brighton & Hove Albion F.C. 0 0 0 0 0
5. Burnley FC 0 0 0 0 0
6. Chelsea FC 0 0 0 0 0
7. Crystal Palace 0 0 0 0 0
pokaż całą tabelę

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2023/2024?
1 12.5%
2-3 12.5%
4-6 25%
7-10 50%
11-20 0%
8 oddanych głosów
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 157 Zarejestrowanych użytkowników: 5225 Ostatnio zarejestrowany: Witek
• Sprawdź najnowszy bukmacher ranking na meczyki.pl

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się