Tottenham Hostpur bezbramkowo zremisował na White Hart Lane z prowadzonym już przez Jurgena Kloppa Liverpoolem. Przerwana została tym samym seria 5 zwycięstw The Reds nad Kogutami, jednak podopieczni świeżo upieczonego managera miesiąca Pochettino z pewnością liczyli na 3 punkty, których nie udało się wyszarpać gościom z Anfield.
Początek meczu nie przyniósł żadnych emocji. Po upływie 11 minut Liverpool ruszył do ataku, na szczęście po raz kolejny w tym sezonie sprzyjało nam obramowanie bramki – Origi po rzucie różnym trafił w poprzeczkę. Chwilę później N’jie z konieczności zmienił Chadli’ego, a uderzenia z dystansu bezskutecznie spróbował Lallana i po upływie niespełna kwadransa obraz gry powrócił do stanu początkowej nudy. Pierwszy strzał Koguty oddały dopiero po 30 minutach, niestety uderzenie N’jie skutecznie sparował Mignolet. Następnie po rzucie rożnym do sytuacji doszedł Vertonghen, jednak posłał futbolówkę daleko od światła bramki przybyszy z Anfield. W 37 minucie kibiców po raz n-ty w tym sezonie zawiódł Kane, marnując okazję, z której wykorzystaniem napastnik wysokiej klasy nie powinien mieć większych kłopotów. Chwilę później piłkę nad poprzeczką przeniósł Clinton. Dodatkowo nasi piłkarze fatalnie egzekwowali kornery. Wszystko to sprawiło, że mimo uzyskanej w końcówce pierwszej połowy przewagi, zawodnicy Spurs schodzili do szatni bez strzelonej bramki. Na pocieszenie przynajmniej udało im się im stworzyć lepsze widowisko, niż zapowiadał to początek spotkania i przede wszystkim pokazać niezłą grę.
Drugą odsłonę obie drużyny rozpoczęły bez zmian w składach. Lepiej weszli w nią gracze z miasta Beatlesów i po 10 minutach gry, po strzale Lucasa swój kunszt musiał pokazać Lloris. W odpowiedzi strzał Walkera obronił Mignolet. Na kolejną wartą uwagi akcję przyszło czekać ponad 20 minut, wówczas Origi ponownie dał się wykazać golkiperowi Kogutów. Odpowiedzieliśmy strzałem Kane’a – jak nietrudno się domyślić nieskutecznym. W końcówce piłki meczowej nie wykorzystał Emre Can. Kilka chwil później sędzia zakończył drugą połowę i całe spotkanie.
Trudno jednoznacznie ocenić mecz. Były w nim momenty dobrej gry i lekka przewaga Kogutów oraz kolejne czyste konto. Niestety fatalna dyspozycja Kane’a i brak zmiennika dały się nam we znaki. Przed Mauricio Pochettino sporo pracy, bo na kupno napastnika musi czekać do stycznia, a i to nie jest pewne przy polityce transferowej naszego prezesa.
Spurs: Lloris; Walker, Alderweireld, Vertonghen, Rose; Dembele, Alli, Eriksen, Chadli (11’ N’jie), Lamela (87’ Townsend); Kane
Liverpool: Mignolet; Clyne, Skrtel, Sakho, Moreno; Can, Lucas, Lallana (81’ Allen), Milner, Coutinho (87’ Ibe); Origi
Bramki: -
Żółte kartki: Spurs - Lamela; Liverpool – Milner, Lucas
Sędzia: Mr. C. Pawson
Frekwencja: 35926 widzów.
11 komentarzy ODŚWIEŻ