Pięknego meczu i wielu emocji doświadczyli dziś kibice zgromadzeni na White Hart Lane i przed telewizorami (streamami). Uczciwie trzeba przyznać, że na wysokości zadania stanęły obie drużyny i po obu stronach można wskazać przynajmniej po kliku bohaterów spotkania.
Tottenham zaczął mecz dość ospale, co przełożyło się na bardzo groźną okazję Łabędzi, na szczęście dla Kogutów strzał z pięciu metrów Paloschiego obronił w fantastyczny sposób Lloris.
Więcej ostrzeżeń już nie było, bo następna groźna akcja gości przyniosła im prowadzenie po kwadransie gry. Po rzucie rożnym piłka została zagrana poza obręb 16-ego metra, po czym podanie trafiło do jednego z zawodników Swansea, który oddał sygnalizowany strzał, na nieszczęście dla nas, piłka po drodze odbiła się od jednego z zawodników i tym razem Paloschi z 5 metrów zdołał pokonać Llorisa. Swansea, do 30 minuty meczu wyglądała naprawdę imponująco, zaskakując nas wysokim pressingiem i ciekawą grą kombinacyjną.
Tottenham jaki znamy przebudził się po pół godzinie gry i panował niepodzielnie na 60 metrach boiska co rusz sunąc z akcjami pod bramką Swansea. Tego dnia jednak Fabiański miał dzień konia, obronił m.in. strzał Kane'a z 5-ciu metrów i sparował wszystkie precyzyjnie bite rzuty wolne Eriksena.
Duńczyk pokazał pełnię swoich możliwości, stojąc niemal za każdą akcją ofensywną naszej drużyny, ale jak się później okazało Tottenham aby pomóc szczęściu potrzebował zmian Mauricio Pochettino.
W 63 minucie Argentyńczyk dokonał kluczowej zmiany dla Spurs wprowadzając na boisku Nacera Chadliego, który zastąpił Erika Lamelę. To właśnie Belg dał nam prowadzenie po rzucie rożnym i bardzo przytomnej asyście Kyle'a Walkera. Nasi chłopcy wiedzieli jednak, że to jeszcze nie koniec, a dopiero nowy początek meczu. Tottenham nie ustawał w atakach tworząc w drugiej połowie aż 23 sytuacje bramkowe (dla porównania Swansea stworzyła sobie 5 okazji w tym czasie). To co się wcześniej nie udawało się Rose'owi przyszło w najbardziej oczekiwanym momencie, w 77 minucie po rzucie rożnym piłka została wycofana poza pole karne do Danny'ego, a ten mocnym strzałem po ziemi pokonał zasłoniętego Łukasza Fabiańskiego.
Tottenham po tej bramce strzelił jeszcze jedną bramkę po sprawnie przeprowadzonej kontrze, niestety Harry Kane zbyt długo zwlekał z podaniem i zamykający akcję Walker był na spalonym umieszczając piłkę w siatce.
Ostatnie 15 minut przebiegło w miarę spokojnie, wyglądało to tak, że Swansea po prostu nie miało już sił odpowiedzieć rozsierdzonym tego dnia kogutom i wyrwać im 6 z rzędu zwycięstwa w Premier League.
Wspaniałe widowisko poprawiła jeszcze wiadomość z Old Trafford, gdzie Manchester United pokonał Arsenal 3:2.
Przy okazji Tottenham Mauricio Pochettino pokonał rekord posiadanych na tym etapie punktów w Premier League, bijąc wynik z sezonu 2011/2012
Składy:
Tottenham: Lloris - Rose, Wimmer, Alderweireld, Walker - Dier, Alli - Lamela (63 Chadli), Eriksen, Son (75 Mason) - Kane (84 Onomah).
ławka: Vorm, Bentaleb, Davies, Trippier.
bramki: Paloschi 19 - Chadli 70, Rose 77
Swansea: Fabiański - Taylor, Willimams, Fernandez, Rangel - Ki (83 Gomis), Britton (75 Fer), Cork - Sigurdsson - Paloschi (88 Barrow), Ayew.
ławka: Nordfeldt, Amat, Naughton, Routledge.
24 komentarzy ODŚWIEŻ