Po wtorkowym remisie Leicester, kibice Tottenhamu, Arsenalu i Man City zacierali ręce. Wczoraj jednak piłkarze wyżej wymienionych drużyn pokrzyżowali szyki fanów i solidarnie potracili jeszcze więcej punktów niż Lisy, przegrywając swoje spotkania. Pogromcami Kogutów okazała się ekipa West Ham United.
Tottenham wygrywając w derbowym spotkaniu z Młotami, mógł wskoczyć na pozycję lidera. Wydawało się więc, że jak zwykle w ostatnich czasach, podopieczni Pochettino od pierwszego gwizdka sędziego rzucą się na rywala, może nawet jeszcze żwawiej niż zwykle. Niestety, rzeczywistość okazała się odwrotnością tych przypuszczeń. Gospodarze zdominowali pierwszą część gry do tego stopnia, że Kogutom nie udało się oddać w niej choćby jednego strzału. Jeśli zaś chodzi o grę obronną, to czyste konto utrzymaliśmy przez niespełna 7 minut. Tyle czasu potrzebował Michail Antonio, aby pokonać Hugo Llorisa po rzucie rożnym. Jednym słowem dramat.
Druga połowa przyniosła trochę inny obraz gry, niestety bez zmiany wyniku. Tym razem Koguty stwarzały sobie dogodne okazje, ale najpierw nieskutecznością raził Harry Kane (dwie niewykorzystane setki, zwłaszcza druga po cudownym podaniu Eriksena może się Anglikowi śnić po nocach), a później kolejną już słabą zmianę dał Koreańczyk Son. West Ham głównie kontratakował, trzeba jednak przyznać, że były to niezwykle groźne próby. Zremisowana druga część spotkania (tak samo zresztą, jak zakończony zwycięstwem WHU cały mecz), wydaje się więc wynikiem sprawiedliwym.
Spurs w słabym stylu zmarnowali szansę na usadowienie się w fotelu lidera Premier League. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że Tottenham był w tym pojedynku zespołem gorszym. Zwłaszcza pierwsza połowa była w wykonaniu naszych piłkarzy słaba, chyba najgorsza w całym sezonie, a porażka – niestety – zasłużona. Tak czy inaczej, wszystko pójdzie w niepamięć już w najbliższej kolejce, kiedy zagramy mega ważne derby z Arsenalem. Ich wynik może zadecydować o… kto wie, może „tylko” miejscu w czołowej czwórce, ale może i mistrzostwie Anglii.
Na koniec raz jeszcze rzut oka na tabelę Premier League po 28 kolejkach, ponieważ robi się naprawdę ciekawie. Jakkolwiek wydaje się to nieprawdopodobne, tabela jeszcze bardziej się spłaszczyła. Jak wspomniałem we wstępie, punkty potraciły ekipy Kogutów, Kanonierów i Obywateli, a także sensacyjny lider z Leicester. Punktowała za to grupa pościgowa: Manchester United, Stoke, coraz groźniejszy Liverpool oraz, last but not least, nasi pogromcy z Boleyn Ground. A więc (gdyby komuś nie chciało się wejść na oficjalną stronę najlepszej ligi świata):
Leicester: 57 pkt, +20 bramek
Spurs: 54, +27
Arsenal: 51, +16
Man City: 47, +17, jeden mecz zaległy
Man United: 47, +11
WHU: 46, +11
Stoke: 42, -3
Liverpool: 41, +5, jeden mecz zaległy
Jak widzimy tak walka o tytuł, jak i o puchary, jest daleka od rozstrzygnięcia.
A teraz już podsumowanie spotkania z WHU:
Spurs: Lloris (c), Trippier, Alderweireld, Wimmer (77’ Carroll), Davies; Dier, Mason; Chadli (61’ Alli), Eriksen, Lamela (70’ Son); Kane
West Ham United: Adrian; Antonio, Collins (66’ Oxford), Ogbonna, Cresswell, Obiang, Noble (c), Kouyate, Lanzini (84’ Sakho), Payet, Emenike (73’ Carroll)
Bramki – Spurs: -; WHU: 7’ Antonio
Żółte kartki - Spurs: Alderweireld, Wimmer, Davies, WHU: -
Frekwencja: 34977 widzów
Sędzia główny: Mr. A. Marriner.
4 komentarze ODŚWIEŻ