Tottenham Hotspur, mimo 40 minut gry w przewadze, podzielił się punktami z Arsenalem w 158 ligowych Derbach Północengo Londynu. Kogutom nie pomogła nawet obecność na trybunach przedstawicieli stowarzyszenia Poland Spurs. Bramki dla gospodarzy zdobyli Alderweireld i Kane, The Gunners odpowiedzieli trafieniami Ramseya i Sancheza. W tabeli oba zespoły wciąż dzielą 3 oczka.
Na papierze skład Tottenhamu wypadał dobrze, Kanonierzy z kolei wyglądali na przetrzebionych kontuzjami i czystką po fatalnej porażce ze Swansea. Po inauguracyjnym gwizdku, przez długie minuty utrzymywał się korzystny dla Kogutów obraz gry. Tempo meczu było bardzo żywe, przewagę mieli zawodnicy Spurs, a rywale nie mogli znaleźć sposobu na dobrze dysponowanych podopiecznych Pochettino. Tottenham nie uzyskał jednak żadnych wymiernych korzyści z takiego obrotu sprawy, nie mogąc poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Ospinę. Dopiero po 27 minutach zapachniało golem, niestety Kolumbijski golkiper w dobrym stylu obronił sytuacyjny strzał z piątego metra Lameli. Po tej akcji gra delikatnie siadła, posypały się natomiast żółte kartki (kolejno dla Bellerina, Lameli i Coquelina). Taki obrót spraw najwyraźniej uśpił gospodarzy, co zaowocowało bramką dla Arsenalu. Bramką z niczego (stream miałem ochotę wyłączyć, a laptopa zjeść), chociaż – trzeba uczciwie przyznać – bramką niezwykłej urody. Zdobył ją piętą Ramsey. Utrata gola kompletnie rozbiła graczy Spurs, którzy do końca pierwszej połowy nie pokazali już nic godnego uwagi. Mało tego, mogli przegrywać 0:2, na szczęście w decydującym momencie za akcją nie poszedł Gibbs. Po upływie jednej doliczonej minuty arbiter zakończył tę część spotkania.
Drugą połowę oba zespoły rozpoczęły bez zmian. Jej pierwsze fragmenty nie zostawiły specjalnych wrażeń. Wszystko zmieniło się w 55 minucie, kiedy za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Coquelin. Koguty od razu poczuły krew i po godzinie gry wyrównały stan spotkania (wcześniej marnując jeszcze dwie korzystne sytuacje). Po dobrej wrzutce z narożnika boiska Eriksena, futbolówkę strącił Lamela, a formalności dopełnił Alderweireld. 1:1. Nie minęło 120 sekund, a gospodarze znaleźli się na prowadzeniu. W okolicach linii końcowej piłkę wywalczył Alli, podał do Kane'a, a nasz najlepszy (jedyny) snajper kapitalnie uderzył z ostrego kąta, wyprowadzając swój zespół na czoło prowizorycznej tabeli. Co rozczarowujące, na tym jednak (przynajmniej na chwilę) skończyły się bojowe zapędy Kogutów (nie licząc Erika Lameli, który zagrożony drugim napomnieniem musiał zostać zmieniony przez Pochettino). Ukąsił za to Arsenal, a konkretnie Sanchez i po raz drugi w tym spotkaniu na tablicy wyników widniał remis. Niestety, mimo długiej gry w przewadze rezultat nie uległ zmianie. Mało tego, to przybysze z The Emirates mieli w samej końcówce spotkania piłkę meczową, na szczęście w ostatniej chwili wślizgiem w stylu Ledleya Kinga sytuację uratował Wimmer. Tottenham także kilkakrotnie próbował (strzał pod poprzeczkę Eriksena, kiks Gabriela, który mógł skończyć się samobójem i inne), ale ostatecznie musiał podzielić się punktami z gośćmi zza miedzy.
Dla neutralnych kibiców mecz był z pewnością prawdziwą ucztą, z pięknymi bramkami, zwrotami akcji, emocjami, wspaniałym dopingiem widzów. Osobiście jednak czuję niedosyt, Arsenal nie grał źle, ale ubytek jednego zawodnika dawał Kogutom szanse na zgarnięcie pełnej puli. Tak się nie stało, na czym najbardziej skorzystała ekipa Leicester.
Spurs: Lloris (c), Walker, Alderweireld, Wimmer, Rose (78’ Davies); Dembele (82’ Son), Dier; Lamela (67’ Mason), Eriksen, Alli; Kane
Arsenal: Ospina, Bellerin, Mertesacker, Gabriel, Gibbs, Elneny (75’ Giroud), Coquelin, Ramsey, Ozil (89’ Campbell), Sanchez, Welbeck (85’ Flamini)
Bramki: Spurs: 60’ Alderweireld, 62’ Kane; Arsenal: 39’ Ramsey, 76’ Sanchez
Żółte kartki: Spurs: 28’ Lamela, 73’ Dier; Arsenal: 26’ Bellerin, 30’, 55’ Coquelin, 66’ Sanchez
Czerwone kartki: Spurs: -; Arsenal: 55’ Coquelin (za drugą żółtą)
Sędzia główny: Mr. M. Oliver
Frekwencja: 35762 widzów.
17 komentarzy ODŚWIEŻ