29 kolejka Premier League przyniosła niesamowite emocje w Derbach Północnego Londynu, emocje nie zawsze pozytywne, chociaż wynik sam w sobie nie był tego popołudnia aż tak zły. Tak czy inaczej, trochę czasu już upłynęło, kurz opadł, można więc przystąpić do przyglądania się faktom. Oto kilka z nich.
Jak doskonale pamiętamy, Koguty długie minuty wczorajszego spotkania rozegrały w przewadze liczebnej. Nie dziwi więc zdecydowana przewaga podopiecznych Pochettino w strzałach 26:10. Możemy dowolnie dzielić zbiór uderzeń na podzbiory, Tottenham w każdym z nich będzie na czele. I tak w strzałach celnych „wygrywamy” 11:4, w niecelnych 7:2, zablokowanych 8:4, zza pola karnego 14:5, z obrębu „szesnastki” 12:5. Mówiąc krótko, na brak prób narzekać wczoraj nie mogliśmy. Najwięcej uderzeń spośród naszych piłkarzy (jak również ogólnie) oddał – żadna to niespodzianka – Harry Kane. Osiem, w tym cztery celne. Jeden z nich jak pamiętamy znalazł drogę do bramki Ospiny, co dla Harry’ego oznaczało czwartą bramkę w trzech ligowych meczach przeciwko Arsenalowi.
W kontekście długiej gry Tottenhamu z przewagą jednego gracza oraz faktu, że mecz odbył się na terenie Spurs, pewnym zaskoczeniem jest statystyka posiadania piłki. Gospodarze utrzymywali się przy futbolówce z podobną częstotliwością jak goście (51:49), a podań zaliczyli ledwie o kilka więcej (417:408). Celność zagrań była po naszej stronie (75%-71%), ale nie przełożyło się to na wymierne korzyści. Co ciekawe, na szczycie listy najczęściej podających znaleźli się dokładnie ci sami gracze co w poprzednich North London Derby: Dier i Ozil. Natomiast jedyne co w kwestii gry piłką nam ewidentnie wyszło to dośrodkowania, wczoraj atakowaliśmy w ten sposób 26 razy przy ledwie 7 tego typu próbach przybyszy z The Emirates.
Odwieczni rywale w miarę równo wypadli w statystykach przewinień (9:10) i co za tym idzie rzutów wolnych (11:12). Dembele aż siedmiokrotnie wykonał wczoraj udany wślizg. W rzutach rożnych zmiażdżyliśmy The Gunners, stosunkiem 9:2. Rzecz godna podkreślenia, bo przecież zalążkiem bramki wyrównującej był dobrze wykonany przez Eriksena korner.
Hugo Lloris interweniował 2 razy, przy 9 obronach Ospiny, który dosyć niespodziewanie okazał się jednym z ważniejszych ogniw Kanonierów w derbowym pojedynku. Arbiter rzadko, bo tylko 3 razy (2:1), używał gwizdka, by zasygnalizować spalonego. Obaj menadżerowie skorzystali z kompletu zmian, niestety wydaje się, że lepsze korekty personalne przeprowadził Wenger. Obejrzeliśmy 5 żółtych kartek i jedną czerwoną, w tym miejscu warto podkreślić dobre prowadzenie zawodów przez pana Michaela Olivera.
Koguty remisując z Arsenalem, nie dołożyły cegiełki do zbyt wielu osiągnięć seryjnych, chyba że takowym nazwiemy drugi ligowy mecz bez zwycięstwa z rzędu. Odnotowały natomiast czwarty kolejny nieprzegrany mecz z rywalem zza miedzy (oczywiście odwrotną statystykę mają Kanonierzy), jeśli chodzi o rozgrywki Premier League. O osiągnięciu osobistym Kane’a pisałem już wcześniej, a nad średnią wieku nie ma co się specjalnie rozwodzić, jest oczywiste, że tu wygrywamy z (niemal?) każdym rywalem.
4 komentarze ODŚWIEŻ