Tottenham bez trudu pokonał Gillingham. Co prawda w pierwszej połowie Koguty zdobyły tylko jedną bramkę, ale w drugie piłkarze Spurs rozstrzelali się na dobre i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 5-0. Pochettino dał szansę debiutu kilku młodym graczom, a ci odpłacili mu się z nawiązką.
Gospodarze od pierszej minuty narzucili klubowi z League One swoje warunki, pokazując, że są drużyną o dwie klasy lepszą. Grę w środku pola napędzał Harry Winks i Christian Eriksen. Ten drugi zdobył jednyną bramkę w pierwszej połowie i był to strzał wyjątkowej urody. Tottenham stworzył sobie jeszcze mnóstwo sytuacji, ale zabrakło dobrego wykończenia. Pech prześladował Janssena, który nie mógł znaleźć drogi do bramki.
Trzy minuty po przerwie Eriksen podwyższył na 2-0. Jednak na oklaski najbardziej zasłużył Lamela, który przedryblował całą obronę gości i wyłożył piłkę do duńskiego pomocnika, a ten między nogami bramkarza, umieścił piłkę w siatce.
W 51 minucie rzut karny wywalczył Trippier. Pod nieobecność Kane'a, jedenastkę wykonał Janssen i zrobił to bardzo pewnie. To była pierwsza bramka w bawrach Spurs dla holenderskiego napastnika. Kilkanaście minut później swojego pierwszego gola zdobył też Onomah, a kolejną asystę na swoim koncie zapisał Lamela.
Ostatnią bramkę w tym meczu zapisał sam Argentyńczyk. Lamela doskonale wykończył podanie Janssena. Strzałem w dolny prawy róg, nie dał większych szans bramkarzowi Gills.
Kibice Spurs mieli dużo powodów do radości, patrząc jak wspaniale radzą sobie wychowankowie akademii Tottenhamu. Co prawda zawodnikiem meczu został Eriksen, ale kilku młodych graczy zasługuje na wyróżnienie. Pierwszym z nich na pewno jest Harry Winks. Marcus Edwards wyglądał bardzo dobrze gdy pojawił się na boisku w drugiej połowie. Bezbłędnie w obronie zagrał Carter-Vickers.
W czwartej rundzie Tottenham trafił na bardziej wymagającego rywala. Zmierzymy się na Anfield z Liverpoolem.
2 komentarze ODŚWIEŻ