Tottenham wygrał pucharowe spotkanie w trzeciej rundzie FA Cup. Na White Hart Lane przyjechała Aston Villa, która obecnie gra w klasie rozgrywkowej Championship. Dlatego Mauricio Pochettino dał odpocząć wielu kluczowym graczom. Wolne dostał Harry Kane, któremu urodziła się córka. Koguty wygrały dzięki bramkom Bena Daviesa i Heung Min Sona.
Pierwsza połowa wyglądała bezbarwnie w wykonaniu obu drużyn. Tottenham dominował w posiadaniu piłki, ale nie potrafił stworzyć sobie klarownych sytuacji pod bramką Johnstone'a. Ciężko nawet wskazać jedno zagranie godne uwagi.
W drugiej połowie obraz gry wyglądał nieco korzystniej, ale spotkanie odmieniło się na dobre, po tym jak bardzo dobrych zmian dokonał Pochettino. Bezbarwnego Janssena zastąpił Dele Alli. Młody Anglik jest ostatnio w wybornej formie, zdobył 7 goli w 4 meczach.
Tottenham zaczął częściej zagrażać bramce Aston Villa, ale pierwsza bramka padła dopiero po tym, jak na boisku pojawił się Kevin-Georges N'Koudou. Zastąpił on Toby Alderweirelda, a Tottenham zmienił formację na czterech obrońców.
N'Koudou zaliczył "wejście smoka" bo jego piersze kontakty z piłką, a dokładnie dośrodkowanie w pole karne gości spotkało się z głową Bena Daviesa, który zdobył pierwszego gola w barwach Spurs.
Villa nie mogła już tylko się bronić, co otworzyło drogę dla Tottenhamu do bramki Johnstone'a, który debiutował między słupkami Villa. W świtenej sytuacji znalazł się Sissoko, ale nie zdołał pokonać młodego bramkarza. Chwilę potem zrehabilitował się w pewnym stopniu, asytując przy bramce Sona.
Akcja bramkowa rozpoczęła się od dobrego podania Trippiera, między dwoma obrońcami The Villans. Sissoko użył swojej siły fizycznej, żeby dojść do tego podania. Zagrał piłkę wzdłuż pola karnego. Najszybciej wystartował do niej Koreańczyk i ładną pasóweczką umieścił piłkę w siatce.
Mecz ostatecznie zakończył się 2-0. Koguty miały szansę podwyższyć wynik, ale dobrze w bramce sprawował się młody goalkeeper. Teraz musimy czekać na losowanie czwartej rundy, które odbędzie się w poniedziałek wieczorem (na antenie Eleven Sport). Kibice Spurs muszą wypatrywać piłeczki z numerem 26.
1 komentarz ODŚWIEŻ