Tottenham Hotspur tym razem nie zmarnował okazji, by powiększyć przewagę nad bezpośrednimi rywalami w tabeli, ogrywając Middlesbrough 1:0. Umocnienie się na pozycji wicelidera nie przyszło Kogutom łatwo, a pojedynek z beniaminkiem rozstrzygnął rzut karny, zamieniony na bramkę przez Harry'ego Kane'a.
Podopieczni Pochettino przystępowali do spotkania, znając wyniki Arsenalu i Liverpoolu, w których kontekście celem było tylko zwycięstwo. Argentyński szkoleniowiec nie zdecydował się tym razem na wystawienie trójki stoperów, a ponadto szanse od pierwszej minuty dostał nieźle ostatnio dysponowany Son. Koreańczyk bez wątpienia był jednym z jaśniejszych punktów w jedenastce gospodarzy, którzy szybko uzyskali sporą przewagę, niestety bez efektów bramkowych. Najlepszych okazji nie wykorzystali Dele Alli, który zmarnował kapitalne podanie od Eriksena i Alderweireld - strzał Belga trafił w słupek. Beniaminek z północnego wschodu nie odpowiedział praktycznie niczym, ograniczając się wyłącznie do obrony. W zaistniałych okolicznościach wynik 0:0 do przerwy nie mógł satysfakcjonować piłkarzy i kibiców Spurs.
Początek drugiej odsłony przyniósł kontynuację niefrasobliwości Kogutów w ataku. Podobnie jak w meczu z Sunderlandem zabrakło zarówno wspaniałej postawy całej drużyny (jaką prezentowaliśmy np. w spotkaniach z WBA czy Watford), jak i przebłysku geniuszu Kane'a czy Alli'ego, który pozwoliłby nam na zgarnięcie pełnej puli mimo kiepskiej gry. Na szczęście tego dnia rolę człowieka od zapewnienia trzech punktów, gdy drużynie nie idzie, przejął Son. W 57 minucie Koreańczyk sprytnie wymanewrował Espinozę w polu karnym gości, po czym dał się sfaulować rywalowi. Z 11 metrów nie pomylił się Kane. Zmiana wyniku spowodowała, że podopieczni Karanki nieco się otworzyli i dali nam okazję do przeprowadzenia kilku kontr. Niestety, te marnowaliśmy w sposób żałosny. W dodatku w samej końcówce De Roon miał piłkę meczową. Na szczęście dla nas - chybił.
Tottenham bez wybitnego stylu dowiózł do końca cenny rezultat. Trzy punkty tego wieczora były najważniejsze i cel został osiągnięty, niemniej jednak taka gra może nie wystarczyć na - nawet pogrążony w kryzysie - Liverpool, z którym zmierzymy się w następnej kolejce. Na razie możemy cieszyć się z zakotwiczenia Tottenhamu na 2 miejscu w tabeli, chociaż przewaga nad Arsenalem (lub City, jeśli pokonają Swansea) wciąż jest daleka od bezpiecznej.
Spurs: Lloris; Walker, Alderweireld, Dier, Davies; Wanyama, Dembele, Eriksen, Alli (88' Winks), Son (81' Sissoko); Kane (90+3' Janssen)
Middlesbrough: Valdes; Chambers, Espinoza, Gibson, Fabio; Clayton, De Roon, Forshaw (62' Guedioura), Traore (79' Bamford), Downing (62' Stuani); Negredo
Bramki: Spurs: 58' Kane (pen.)
Żółte kartki: Middlesbrough: 38' De Roon
Frekwencja: 31 949 widzów
Sędzia główny: Mr. M. Clattenburg.
8 komentarzy ODŚWIEŻ
Wystarczy spojzeć na to co dzieje się w liverpoolu żeby docenić kolejną zdobycz punktową.