Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Carling Cup: The day after...

29 czerwca 2008, 19:18, Spursmania
Po takim meczu trzeba przynajmniej spokojnej nocy żeby ochłonąć. Jaka szkoda, że nie transmitował tego C+, wtedy większa ilośc ludzi miałaby szansę zobaczyć to niesamowite wydarzenie. Chociaż polskie transmisje telewizyjne zaczynają się 5 minut przed meczem wiec nie wiem czy wszystko dało się uchwycić. Polscy kibice angielskiej piłki stracili szansę na spotkanie, które w 100% oddaje czar angielskiej piłki.

Na angielskim skysports było oczywiście inaczej, bo wstęp do meczu trwał grubo na godzinę przed jego rozpoczęciem. Można było zobaczyć jak zapełnia się ten niesamowity stadion, by w końcu przyjąć prawie 90 tys. ludzi. Niesamowite wrażenie zrobiły flagi z nazwiskami zawodników z podstawowych jedenastek rozstawione na boisku „na pozycjach”, tak jak przedstawiają diagramy w relacjach TV. Gdy zawodnicy wychodzili na płytę boiska, trybuny trzęsły się od dopingu i falowały od tysięcy flag, którymi wywijali kibice obu drużyn. Kolory obowiązujące tego popołudnia to biały i niebieski. Jedyne akcenty czerwone to krzesełka na Wembley i śpiewaczka operowa Natasha Marsh, która na codzień wspiera…. Arsenal, a tego dnia wykonała brytyjski hymn. Natasha miała nadzieję zaśpiewać God save the Queen właśnie swojej drużynie, ale po półfinałowej porażce 5:1 musiała sprawić tę przyjemność największym konkurentom. Żeby pozostać na chwilę przy magii kolorów to dwa wcześniejsze finały Carling Cup The Blues wygrali z The Reds i Arsenalem. Wystąpili też w roli faworyta w spotkaniu z Lillywhites. Nie mogło być inaczej, bo w końcu to na tę drużynę jej właściciel wydał setki milionów funtów, to Chelsea broniła Carling Cup, to w końcu The Blues mają najlepszego bramkarza na świecie i masę znakomitych zawodników z pola. W „normalnym” spotkaniu derbowym wszystko przemawiałoby za drużyną Awrama Granta, ale to finał i to na Wembley.

Mimo, że Carling Cup to najmniejsze angielskie trofeum, sam fakt rozgrywania meczu na Wembley podnosi rangę spotkania o kilka poziomów wyżej.

O dziwo, gorzej rozpoczęli piłkarze Chelsea, dla których gra w takich spotkaniach to od kilku lat codzienność. Już w pierwszej minucie fatalne zagranie Belletiego mógł zamienić na bramkę Robbie Keane. Piłka po bloku Terry`ego wyszła jednak na rzut rożny. Tottenham dominował i stwarzał sytuacje bramkowe: Chimbonda trafił w poprzeczkę, Berbatow główkował tuz obok słupka, a strzał Malbranque`a, Cech sparował na rzut rożny. Chelsea pierwszy strzał na bramkę Robinsona oddała w 30 minucie, kiedy niecelnie strzelał Lampard. 3 minuty później pierwszy groźny strzał z wolnego oddał Droga, niecelnie. Sprawdziło się jednak najgorsze przeczucie czyli to, że Koguty atakowały, ale bramkę strzeliła Chelsea.

Didier Drogba przy drugim wykonywanym tego dnia wolnym nie pomylił się. Teoretycznie Robinson powinien złapać piłkę, ale wykonał ruch w przeciwna stronę i w efekcie zaskoczony, nawet nie drgnął. W odpowiedzi ładnie strzelił Keane, ale znów klasę pokazał Petr Cech. Z wydarzeń pierwszej połowy warto jeszcze odnotować żółta kartkę dla Didiera Zokory, którego wyraźnie poniosło przy faulach. Do przerwy 0:1 i w tym momencie najjaśniej świeciła gwiazda Petra Cecha.

Aż do 60 minuty meczu zdawało się, że piłkarze The Blues w pełni kontrolują sytuację. Juande Ramos postanowił dokonać pierwszej zmiany i w miejsce, zaskoczonego takim obrotem sprawy, Pascala Chimbondy wprowadził Toma Huddlestone`a. Francuz nie usiadł z resztą drużyny tylko udał się bezpośrednio do szatni. Jak się za moment miało okazać przełomową akcję wykonał Big Tom, który spowodował, że interweniujący Wayne Bridge zapomniał, że w piłce nożnej rąk użyć może tylko bramkarz. Karny dla Tottenhamu! Naprzeciw Cecha stanął Dimitar Berbatow. Wykonał karnego z właściwym dla siebie spokojem, ale gdy było już pewne, że piłka wpadła do bramki, mogliśmy zobaczyć jak dużo nerwów kosztował naszego napastnika ten strzał. Bułgar wybuchł „Come on, come on”, nie wiadomo czy dopingując siebie, resztę drużyny czy kibiców? Może wszystkich na raz, bo wszyscy ponownie uwierzyli, ze to może być nasz dzień.

Obie strony przez następne minuty bały się odważniej zaatakować, aż do sytuacji Didiera Zokory, który w fantastycznie wyprowadzonej kontrze mógł przesądzić o losach spotkania. Podobnie jak we wcześniejszych faulach, sytuacja wyraźnie go przerosła i tylko jego nieporadności Chelsea zawdzięcza remis. Tuż przed końcem szansę miał jeszcze Berbatow, ale trafił prosto w bramkarza The Blues.
Dogrywka, w której decydujące rozstrzygnięcie nastąpiło już w 3 minucie. Jermain Jenas dośrodkował identycznie jak w półfinałowym meczu z Arsenalem, a tuż przed interweniującym Cechem znalazł się Jonathan Woodgate, trącił piłke wprost w bramkarza, który powrotem nabił ja na głowę stopera Tottenhamu, a ta wpadła do bramki. Woodgate i próbujący łapać szczęśliwego strzelca, koledzy z drużyny, zatańczyli w polu karnym Chelsea od śliskiej murawy. Teraz to Chelsea musiała odrabiać straty, a sędzia niemiłosiernie przedłużał spotkanie.

W sumie do samej dogrywki doliczył 6 minut, doprowadzając kibiców do stanów przedzawałowych. W drugiej części dogrywki błysnął Paul Robinson, znakomicie broniąc strzały Kalou i Cole`a. W ostatniej akcji meczu, przeprowadzonej grubo po czasie, strzela jeszcze Kalou, piłka odbija się od słupka, a sędzia gwiżdże po raz ostatni. Tottenham z Pucharem Ligi!!! Wembley po stronie białej wybucha, a niebieska szybko pustoszeje odsłaniając czerwone krzesełka. Podobnie w pubie, gdzie ogładałem mecz, kibice Chelsea pospiesznie zakładają kurtki, a kibice Spurs z Anglii, Irlandii i Polski w całości przejmują pomieszczenie.

Ciągle się do tego odwołuję, ale mecz z Arsenalem był naprawdę przełomowy. O ile tam największa radość sprawiała kibicom Spurs, mina bezradnego Wengera, to w meczu finałowym duże wrażenie zrobił widok Terryego, Lamparda i Drogby wspinających się po schodach Wembley tylko po to, aby odebrać pamiątkowe medale dla przegranych. Zupełnie inaczej wstępowali po słynnych 107 stopniach piłkarze Tottenhamu. Pierwszy Puchar Ligi na Nowym Wembley podnoszą wspólnie dwaj kapitanowie Spurs, Ledley King i Robbie Keane.
Tytuł gracza meczu odbiera Jonathan Woodgate i choć w takiej chwili wystawianie ocen zawodnikom nie ma sensu, to ta decyzja jest podwójnie trafna. Raz, że Anglik rozegrał znakomite zawody, dwa, że nagroda dla niego nabiera symbolicznego wymiaru, w momencie gdy cała piłkarski świat przejął się losem Eduardo, któremu dzień wcześniej zawodnik Birmingham złamał nogę. A przecież Jonathan Woodgate, to do niedawna wiecznie kontuzjowany „człowiek bez nogi”. Tego dnia przypomniał o sobie w wielkim stylu.

autor: aapa
Źródło: własne

0 komentarzy ODŚWIEŻ

tabela ligowa

Drużyna M Z R P PKT
1. Arsenal FC 0 0 0 0 0
2. Aston Villa F.C. 0 0 0 0 0
3. Brentford F.C. 0 0 0 0 0
4. Brighton & Hove Albion F.C. 0 0 0 0 0
5. Burnley FC 0 0 0 0 0
6. Chelsea FC 0 0 0 0 0
7. Crystal Palace 0 0 0 0 0
pokaż całą tabelę

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2023/2024?
1 12.5%
2-3 12.5%
4-6 25%
7-10 50%
11-20 0%
8 oddanych głosów
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 100 Zarejestrowanych użytkowników: 5225 Ostatnio zarejestrowany: Witek
• Sprawdź najnowszy bukmacher ranking na meczyki.pl

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się