Zespół Tottenhamu udanie zainaugurował nowy sezon, wygrywając po ciężkim boju z drużyną Newcastle United 2:1.
Drużyna Mauricio Pochettino szybko wyszła na prowadzenie. W 8 minucie w narożniku boiska piłkę ustawił Eriksen, następnie posłał ją w okolice piątego metra, na piłkę nabiegł Sanchez i przedłużył ją na dalszy słupek, gdzie stał Vertonghen, belgijski obrońca uderzył głową na bramkę, a piłka odbijając się od poprzeczki minimalnie przekroczyła linie bramkową. W uznaniu bramki pomogła działająca na angielskich boiskach technologia "Goal-Line".
Drużyna popularnych srok odpowiedziała ekspresowo. W 11 minucie precyzyjne dośrodkowanie Ritchi'ego z prawej strony boiska na bramkę zamienił rosły napastnik Newcastle - Joselu. Hiszpański napastnik wykorzystał złe ustawienie Sancheza i mając dużo swobody delikatnie trącił piłkę głową do bramki dając wyrównanie w spotkaniu.
Zespół kogutów nie oddał inicjatywy gospodarzom po stracie bramki i niespełna 7 minut później ponownie wyszedł na prowadzenie. Tym razem doskonałe dośrodkowanie Auriera przeszło wszystkich obrońców Newcastle i trafiło na głowę Dele Alli’ego, który kontrującym uderzeniem głową na dalszy słupek pokonał słowackiego bramkarza gospodarzy.
Po zmianie stron do głosu częściej dochodzili podopieczni Rafy Beniteza i o naprawdę dużym szczęściu mogą mówić kibice Tottenhamu. Dwukrotnie przed utratą bramki piłkarzy Spurs ratowały słupek w 47 minucie po uderzeniu Diame, oraz poprzeczka w 84 minucie po zablokowanym w ostatniej chwili przez Vertonghena strzale Rondona. W międzyczasie dwoma genialnymi interwencjami popisał się Lloris. Raz w 59 minucie, po strzale Pereza z bliskiej odległości, oraz przy 100% sytuacji Kennedy’ego, który kompletnie pozbawiony krycia stanął z Nim sam na sam.
Tottenham tylko raz zdołał zagrozić w drugiej odsłonie, a miało to miejsce w 56 minucie, kiedy to mocno z lewej strony w pole karne odgrywał Davies, a z pierwszej piłki na bramkę uderzał Sissoko. Na nieszczęście francuza jego strzał skierowany był prosto w środek bramki, gdzie dobrze ustawiony był Dubravka.
Mecz ostatecznie kończy się wynikiem 1:2 dla Tottenhamu i trzeba uczciwie przyznać, że jest to zwycięstwo okupione wielkim szczęściem, niemniej jednak, bez względu na okoliczności cieszą pierwsze 3 punkty, które zapisujemy na swoje konto.
12 komentarzy ODŚWIEŻ