Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Podania prowadzące donikąd. Dlaczego Tottenham ma problemy z grą na własnym boisku?

28 sierpnia 2019, 20:27, Dominik Brajta
Podania prowadzące donikąd. Dlaczego  Tottenham ma problemy z grą na własnym boisku?

Jak do tej pory, wygląda to tak: podanie w poprzek. O jedno dotkniecie piłki za dużo. Podanie w poprzek. Zmiana strefy. Podanie w poprzek. Nieudana próba przerzutu, przechwyt i dalej podanie w poprzek. Drybling, a w najlepszym wypadku strzał z trudnej pozycji zza pola karnego.

Oglądanie Tottenhamu w niedzielne popołudnie bolało. Podobnie jak ostatnie mecze rozgrywaneu siebie. Wiele razy w meczach domowych w tym roku sprawdzał się podobny scenariusz, jednak pojedynek z Newcastle był znamienny. Posiadanie piłki na poziomie 80%, dwa strzały celne, brak punktów – była to ostateczna realizacja trendów, które dłuższy czas wkradały się podczas zawodów na White Hart Lane. Tottenham już wcześniej grał wolną, nudną i przewidywalną piłkę, ale nigdy nie było tak źle.

Pomimo, że przed meczem nawet fani Newcastle nie wierzyli w korzystny rezultat, to zawodnicy Tottenhamu ani przez moment nie byli w stanie poważnie zagrozić podopiecznym Steve’a Bruce’a. Tottenham miał piłkę praktycznie cały mecz, jednak nie miał pojęcia co z nią począć. Jedyne co robili to bezproduktywne wrzutki, kasowane przez głównie przez Paula Dummeta.

Wszystko sprowadzało się do jednego pytania: czy Tottenham jest w stanie pokonać Newcastle? Odpowiedź brzmiała nie.

Steve Bruce ustawił zespół w formacji 5-4-1, z dziewiątką obrońców biegających za plecami Joelintona, pozostawiających niewiele miejsca między sobą. Spurs zostali zmuszeni do bycia szybkimi, sprytnymi oraz nieustępliwymi w działaniu, co było jedyną drogą do skruszenia muru obronnego Newcastle. Niestety nie miało to miejsca.

Skład wystawiony przez Pochettino od początku wydawał się słabo zbalansowany. Po raz pierwszy od Boxing Day, Argentyńczyk zdecydował się postawić równocześnie na trójkę: Kane, Lucas i Heung-min Son. Jaki był sens stawiać na lubujących się w wbieganiu w wolne przestrzenie Koreańczyku i Brazylijczyku, przy tak wąsko grającej linii obrony Srok? Jeszcze gorszym posunięciem było zostawienie na ławce Lo Celso oraz Eriksena – zawodników lubujących się w grze na małej przestrzeni, potrafiących zagrać prostopadłe podanie.

Dwa tygodnie temu, Pochettino zmienił obraz gry przez wprowadzenie na boisko Eriksena. W ubiegłą niedzielę , zdecydował się na wprowadzenie Lo Celso i Eriksena już po godzinie gry. To poprawiło grę, ale nie wystarczająco. Giovani Lo Celso zagrał do Kane’a, który został sfaulowany w polu karnym przez Jamaala Lascellesa, jednak Mike Dean nie użył gwizdka. Z kolei Duńczyk rozrzucił piłkę na prawą flankę do Moussy Sissoko. Francuz zacentrował ostro w pole karne, ale Lucas nie wykorzystał klarownej sytuacji na wyrównanie. Były to jednak działania podjęte za późno w za małej ilości. Nie da się ciągle wygrywać meczów zmianami. Skład zaczynający mecz powinien był stworzyć więcej sytuacji w spotkaniu przeciwko takiemu przeciwnikowi.

Ostatnim razem, rozwiązaniem okazał się Eriksen, jednak nie będzie nim na zawsze. W szczególności, że jego przyszłość wciąż pozostaje niewyjaśniona. Ostatnio w wielu spotkaniach pojawiał się ten sam problem, mimo obecności duńskiego pomocnika na boisku. Czyżby problem się pogłębiał?

Najbardziej niepokoi powtarzalność błędów. Niespodziewana porażka na własnym boisku boli, ale można pocieszyć się, że owa wpadka była działem przypadku. Czasem złe rzeczy zdarzają się w piłce. To jednak nie było to. To nie był przypadek, wypadek przy pracy lub brak szczęścia. To były błędy Tottenhamu, w nieumiejętnym zarządzaniu kryzysem. Jeśli porażka z Newcastle była dla was zaskoczeniem, przyjrzyjcie się uważnie.

Ta porażka miała za wiele wspólnych mianowników z dużą ilością pozostałych gier w tym roku na własnym stadionie. Wiele drużyn zrozumiało, że postawienie autobusu daje efekty. Tottenham lubi otwartą grę, gdy mają wiele miejsca do rozwinięcia skrzydeł. Problem pojawia się z drużynami nastawionymi stricte defensywnie – na takich nie potrafią znaleźć sposobu.

Wystarczy rzucić okiem na kilka poprzednich gier domowych – na Wembley czy po powrocie na White Hart Lane – biorąc pod uwagę oczywiście sytuacje z tego roku kalendarzowego. Za często wyglądali na powolnych, niedbałych i uśpionych, nieumiejących przedrzeć się przez linie rywali. Nawet w meczach wygranych długo cierpieli, a skórę ratowały im bramki strzelane w końcówkach.

13 stycznia tuż przed przerwą zostali zaskoczeni przez Marcusa Rashforda i przegrali 0:1. 30 stycznia dopiero dwa gole w ostatnich 10 minutach pozwoliły uniknąć porażki z Watfordem. 2 lutego, przeciwko Newcastle właśnie, trzy punkty zapewnił gol strzelony w 83 minucie. W starciu z Brighton zwycięstwo było zasługą Christiana Eriksena, który gola na 1:0 strzelił w 88 minucie. Cztery dni później ulegli West Hamowi w stosunku 0:1. Na ostatnich 8 gier ligowych wygrali tylko dwa razy.

Wzór jest prosty. W starciu z Aston Villą również ujawniły się objawy trapiące Tottenham wcześniej. Pamiętać należy, że w pierwszej połowie tamtego spotkania gracze Pochettino nie stworzyli praktycznie żadnego zagrożenia. Dopiero po wejściu Eriksena obraz gry się zmienił. Gdyby nie gol strzelony przez Ndombele na 17 minut przed końcem regulaminowego czasu gry, kto wie jakim wynikiem zakończyłoby się tamto spotkanie.

Całość wygląda zupełnie inaczej od sezonu 2016-17, starych dobrych czasów jak powiedzieliby fani Tottenhamu, kiedy to Kyle Walker i Danny Rose byli w peaku swoich karier i co rusz napędzali ataki Spurs obiema flankami. Byli to wówczas dwaj najlepsi boczni obrońcy w lidze, nie mieli sobie równych. Na starym White Hart Lane na Koguty nie było mocnych.

W przyszłym miesiącu Tottenham ma w terminarzu u siebie Crystal Palace i Southampton. Menedżerowie obu ekip na pewno wezmą sobie do serca przekaz wynikający z gry drużyny prowadzonej przez Steve’a Bruce’a. Jest sposób grania przeciwko Kogutom na ich boisku: oddać im piłkę i czekać na swoje okazje w postaci kontry lub stałego fragmentu gry. W tym momencie nie wygląda na to, żeby zespół z północnego Londynu miał jakiś pomysł na wyjście z marazmu. Jeżeli chcą, aby ten sezon był obfity w sukcesy, szybko muszą znaleźć rozwiązanie na wyjście z kryzysu.

 

Źródło: the Athletic

5 komentarzy ODŚWIEŻ

kozi
29 sierpnia 2019, 16:25
Liczba komentarzy: 11
Lepiej to się ogląda gdy gramy z drużyną z TOP 6. Gdy gramy z ogórkami to bijemy głową w mur... Co oznacza, że z takimi teamami musimy nauczyć się grać! Brakowało wysokiego Llorente w tym meczu (chociaż na ostatnie 30 minut).
0
Pep
28 sierpnia 2019, 21:37
Liczba komentarzy: 116
W moim odczuciu poważnym błędem jest stawianie na Winksa. Piłkarz w mojej ocenie ma umiejętności na poziomie Championship. Jego największym atutem jest podanie do najbliższego zawodnika, przeważnie jeszcze w poprzek boiska. Czasem uda mu się odebrać piłkę. Spójrzmy chociażby na Leicester, który ma Madisona, Chelsea, w której objawia się Mount, czy James z Manchesteru United. 3 młodych Anglików, którzy naszego piłkarza biją o klasę. Wystawianie takiego piłkarza to marnowanie potencjału pozycji środka pola, gdzie powinien znajdować się solidny kreator, ale dla zachowania odpowiedniego balansu również człowiek odpowiedzialny za powstrzymywanie akcji. Myśle że lekarstwem na tą fatalną grę będzie powrót Eriskena(który będzie myślał wyłącznie o grze dla Tottenhamu) i Alliego oraz korzystanie z typowego defensywnego pomocnika Diera czy Wanyamy. Na obecną chwilę w ustawieniu jest zbyt duży chaos, brak odpowiedniej równowagi. O ile w grze z tyłu nie wygląda to aż tak źle, tak z przodu odbija się to katastrofalnie.
Edytowano dnia: 28 sierpnia 2019, 21:51
2
domenico_1882
28 sierpnia 2019, 21:58
Liczba komentarzy: 7
Zgadzam się. Winks od początku sezonu prezentuje nie najlepszą formę. Praktycznie w każdym meczu jest hamulcowym wielu akcji i najzwyczajniej prosi się o zmianę. Dziwi brak szans dla Diera. Pozdro!
2
Robert
29 sierpnia 2019, 01:06
Liczba komentarzy: 309
Nie wiem jaki jest sens wychodzenia 2 defensywnymi na taki mecz, wystarczyło wyjść Sissoko+Eriksen, też nie rozumiem ciągłego stawiania na winska
2
Damian88
29 sierpnia 2019, 16:59
Liczba komentarzy: 445
Z ta gra z tylu zupelnie sie nie zgodze. W obronie wygladamy fatalnie. Dzisiaj przeczytalm, ze Bayer Leverkusen jest zainteresowane sciagnieciem Janka. Dodatkowo Poch nie wystawia belga za slaba forme w okresie przedsezonowym. Mam nadzieje, ze mimo wszystko Janek u nas zostani i pogodza sie z Pochem, bo Sanchez to tykajaca bomba. Koles jest tutaj juz drugi sezon, a nie widac zadnego progresu. Jezeli chodzi o nasza gre, to brakuje nam szybkosci, szybkosci i jeszcze raz szybkosci. City i LFC wlasnie takim sposobem wygrywaja mecze z takimi dzbanami jak Newcastle. My rozgrywamy ta pilke mozolnie i rywal jest w stanie ustawic szyki w obronie. Calosci jak juz zauwazyliscie nie pomaga wychodzenie dwojka, a nawet trojka defensywnych pomocnikow. O ile ma to jakies uzasadnienie z mocniejszymi rywalami, o tyle z tymi slabszymi trzeba nastawic sie na ofensywe i zostawic w tyle jednego defensywnego. Sam nie wierze, ze to pisze, ale cholernie brakuje Llorente. Koles jest niesamowity jezeli chodzi o gre z murarzami. Potrafi przepchnac sie, wygrac pojedynki glowkowe i przede wszystkim zrobic sporo miejsca dla wchodzacych w pole karne ofensywnych zawodnikow. Dzieki tym atutom facet ugral nam posrednio badz bezposrednio sporo waznych meczow w zeszlym sezonie.
1

tabela ligowa

Drużyna M Z R P PKT
1. Arsenal FC 0 0 0 0 0
2. Aston Villa F.C. 0 0 0 0 0
3. Brentford F.C. 0 0 0 0 0
4. Brighton & Hove Albion F.C. 0 0 0 0 0
5. Burnley FC 0 0 0 0 0
6. Chelsea FC 0 0 0 0 0
7. Crystal Palace 0 0 0 0 0
pokaż całą tabelę

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2023/2024?
1 12.5%
2-3 12.5%
4-6 25%
7-10 50%
11-20 0%
8 oddanych głosów
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 141 Zarejestrowanych użytkowników: 5227 Ostatnio zarejestrowany: Normankeype

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się