TOTTENHAM: Lloris; Doherty, Alderweireld, Dier, Davies, Hojbjerg, Winks, Dele, Lucas, Son, Kane.
Ławka: Hart, Aurier, Sanchez, Sissoko, Ndombele, Lamela, Bergwijn.
EVERTON: Pickford; Coleman, Mina, Keane, Digne, Allan, Andre Gomes, Doucoure, Rodriguez, Richarlison, Calvert-Lewin.
Ławka: Joao Virginia, Kenny, Sigurdsson, Walcott, Bernard, Davies, Kean.
Everton po raz ostatni pokonał Tottenham w grudniu 2012 roku. Od tego momentu Spurs zanotowali 15 spotkań z rywalem z Merseyside bez porażki. Niestety rozegrane w ramach 1 kolejki stracie przerwało tę serie.
Wyglądający blado po lock downie zespól Evertonu przez lato został poważnie wzmocniony. Właściciel, Fahrad Moshiri po raz kolejny sięgnał głęboko do kieszeni wzmacniając drugą linię zespołu prowadzonego przez Carlo Ancelottiego. Trójka pomocników: James, Allan oraz Abdoulaye Doucoure zaliczyła we wczorajszym starciu debiut w barwach The Toffees, wychodząc na boisko od pierwszych minut.
Jose Mourinho również wystawił dwójkę nowych zawodników w osobach Matta Doherty’ego i Pierra-Emila Hojbjerga.
Od początku widać było, że mimo braku zgrania druga linia Evertonu całkowicie przeważa piłkarzy Spurs, którzy oddali pole graczom Ancelottiego. James Rodriguez został wystawiony jako prawoskrzydłowy, lecz w praktyce cofał się głęboko po piłkę i inicjował akcje od własnej połowy, przejmując piłki od swoich obrońców. Nie bał się również gry defensywnej, notując kilka przechwytów oraz efektownych wślizgów.
Tymczasem prawoskrzydłowy ekipy gospodarzy – Lucas, przeszedł obok meczu. Tottenham od samego początku wyglądał jakby grał z karę. Harry Kane był całkowicie pozbawiony pomocy. Tylko raz otrzymał piłkę w polu karnym. W 78 minucie. Postawa gospodarzy w pierwszej połowie pozostawiała wiele do życzenia. Tottenham nie przegrywał tylko dlatego, że Richarlison nie zauważył lub nie chciał zauważyć Dominica Calverta – Lewina, który miał przed sobą praktycznie pustą bramkę. Całą sytuację, szczęśliwie nie zakończoną golem dla Evertonu sprokurował Ben Davies niedokładnie zagrywając piłkę wzdłuż boiska.
W pierwszej połowie okazje na gole mieli Dele i Doherty, jednak za każdym razem na wysokości zadania stawał Jordan Pickford.
W przerwie Mourinho zdecydował się na zmianę w ustawieniu. Dele Alli opuścił boisko, a w jego miejsce pojawił się Moussa Sissoko. Tym samym zespół zaczął grać w systemie 4-4-2.
Zmiana ustawienia niewiele dała. W 55 minucie świetną centrę Lucasa Digne’a na gola zamienił Calvert – Lewin. Anglik wyskoczył w asyście obu stoperów Tottenhamu i mocnym strzałem pokonał Hugo Llorisa.
Reakcją na stratę gola była zmiana Harrego Winksa na Stevena Bergwijna, czyli kolejna zmiana ustawienia w zespole i powrót do wyjściowego 4-2-3-1. Na niewiele się to zdało Tottenham był jeszcze bardziej bezradny niż w pierwszej części meczu, gdy potrafił stworzyć sobie tzn. big chances. Po stracie gola Everton zamroził mecz. Bezradne ataki rozbijały się o szczelną defensywę piłkarzy Ancelottiego.
W 76 minucie na boisku pojawił się Tanguy Ndombele, mając za zadanie grać prostopadłe piłki. Piłkarz zastąpił na boisku Matta Doherty’ego, którego pozycję na boisku zajął Moussa Sissoko. Była to trzecia pozycja na boisku w ciągu 45 minut na jakiej radzić musiał sobie Francuz. Ndombele nie wniósł jednak nic nadzwyczajnego i mecz zakończył się wynikiem 0:1.
Po meczu Mou narzekał, na podejście piłkarzy. Zwrócił szczególną uwagę na bierną postawę w momencie pressingu, którego nie było. Słaba postawa graczy środka pola była główną przyczyną porażki. O ile Hojbjerg biegał i starał się wygrywać piłki w środku pola, o tyle jego wysiłki niwelowała gra na alibi Winksa.
Oglądając spotkanie z Evertonem odnosiłem wrażenie, że piłkarze Totenhamu są zmęczeni. Czy jest to możliwe na początku sezonu?
Być może słaba postawa wynikała z klasy rywala, nie ma co wyciągać daleko idących wniosków, jednak w niedzielne popołudnie Spurs nie pokazali choć odrobiny dobrej gry. Piłkarsko byli dużo gorsi.
Następny mecz czeka nas w Lidze Europy, zmierzymy się na wyjeździe z Lokomotivem Plodiv w czwartek, zaś za tydzień w niedziele gramy z Southampton również w delegacji. Święci przegrali swój pierwszy z Crystal Palace 0:1, więc niedzielne spotkanie będzie okazją na pierwsze punkty dla obydwu drużyn.
Come on you Spurs!
4 komentarze ODŚWIEŻ
1 zmiana Sissoko za Alliego (zawodnik bardziej defensywny)
2 zmiana Bergwijn za Winksa (zawodnik ultra ofensywny)
Na ten moment bylismy w okolicy 60 minuty. Z przodu biega czterech ultra ofensywnych zawodnikow: Son, Lucas, Bergwijn, Kane. A kto mial im kreowac gre, dogrywac prostopadle pilki? Otoz Hojbjerg, Sissoko...i to by bylo na tyle. Obroncow nie licze. Czy tylko dla mnie ta sytuacja wyglada absurdalnie?
Wejscia Ndombele nie licze, bo to on powinien wejsc w pierwszej kolejnosci i to niekoniecznie za Alliego. Po drugie nawet jak wszedl, to jeden kreatywny zawodnik na 4 napadziorow i 5 zawodnikow defensywnych to jednak za malo. Tak nikt nie gra. Czy aby jednak Mou nie spartolil tych 30 minut blednymi decyzjami?