Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Wymęczony gol na Turf Moor daje 3 punkty w starciu z Burnley

27 października 2020, 14:57, Dominik Brajta
Wymęczony gol na Turf Moor daje 3 punkty w starciu z Burnley

Ostatnim meczem w 6 kolejce Premier League był poniedziałkowy pojedynek Burnley z Tottenhamem. Do składu Spurs wrócił Eric Dier, który wyleczył uraz. W składzie, w porównaniu z meczem z West Hamem tydzień temu, pojawiło się kilka nowych twarzy. Miejsce Bergwijna zajął Lucas Moura, zaś Aurier i Reguilon zostali zastąpieni przez Doherty’ego i Daviesa na bokach obrony. Rotacja w składzie spowodowana jest również napiętym terminarzem Ligi Europy, która rozpoczęła się w czwartek. Spurs na otwarcie tych rozgrywek pokonali LASK Linz 3:0.

Spotkanie rozpoczęło się o 21:00 gwizdkiem Michaela Olivera. Już w pierwszej minucie spotkania piłkarze Seana Dyche’a pokazali, jak wygląda ich plan na mecz i Josh Brownhill został ukarany żółtym kartonikiem za wejście w aktywnego od samego początku Ndombele.

Wysoka jedenastka Burnley nie sprzyjała technicznej piłce prezentowanej przez Tottenham w ostatnim czasie. Gospodarze nie przebierali w środkach i w 11 minucie spotkania Toby Alderweireld został uderzony łokciem przez Ashleya Barnesa. Sędzia nie ukarał napastnika kartką, lecz belgijskiemu obrońcy musiała zostać udzielona pomoc. Do dalszej gry wrócił z opatrunkiem.

Pierwsza połowa była trudna pod względem fizycznym dla obu ekip. Lepsze szanse stwarzało sobie jednak Burnley, które oddało kilka strzałów w kierunku bramki Hugo Llorisa. W pierwszej połowie uwagę mogła zwrócić dobrze grająca para pomocników Brownhill – Westwood, którzy stawiali opór trzem pomocnikom Tottenhamu. Po pierwszej części gry najjaśniejszą postacią w barwach Tottenhamu był Tanguy Ndombele. Często do akcji ofensywnych włączał się lewą stroną boiska Ben Davies. Ciekawie wyglądało ustawienie Hojbjerga, który rozgrywał piłkę nie z pomiędzy pary stoperów, tylko z pomiędzy Dierem i Daviesem, którego asekurował. Przez długie fragmenty meczu wydawało się, że przy Sonie grającym bliżej osi boiska to właśnie walijski lewy obrońca pełni rolę skrzydłowego.

Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się. Tottenham dalej szukał sposobu na przebicie się przez blok obronny dowodzony przez Jamesa Tarkowskiego. Jose Mourinho po kwadransie gry w drugiej połowie zdecydował się wymienić blado wyglądającego Lucasa na Erika Lamelę.

Ta zmiana również nie dała impulsu i jasnym stało się, że o wyniku spotkania może zadecydować jeden gol, jedna akcja lub stały fragment gry.

W 71 minucie serce stanęło nie jednemu fanowi Spurs. Po rzucie rożnym wykonanym przez Ashleya Westwooda, piłkę w kierunku bramki uderzył James Tarkowski. Harry Kane po raz kolejny okazał się mężem opatrznościowym Tottenhamu i  wybił piłkę głową z linii bramki Hugo Llorisa.

Ta sytuacja wpłynęła na podopiecznych Spurs ożywczo. Pierwszy raz w meczu Ndombele zdołał posłać prostopadłe podanie pomiędzy obronę Burnley do wychodzącego sam na sam z Nickiem Popem, Son Heung-mina. Strzał koreańskiego napastnika został jednak zablokowany przez ofiarną interwencję Kevina Longa.

Po dwóch minutach od tej okazji Tottenham wywalczył rzut rożny. Dośrodkowanie Erika Lameli spadło na głowę Kane’a, który zagrał piłkę do niepilnowanego Sona. Tym samym Koreańczyk strzałem głową po raz 10 pokonał bramkarza w tym sezonie Premier League i dał Kogutom upragnione prowadzenie.

Jose Mourinho widząc, że wynik jest korzystny wstrzymał zmianę Viniciusa. Zamiast tego wprowadził Giovanniego Lo Celso, który pomógł drużynie dotrzymać prowadzenie do końca.

W doliczonym czasie gry Mou wpuścił Joe Rodona na plac gry. Był to debiut młodego Walijczyka w barwach nowego zespołu.

Po trudnym meczu 3 punkty wędrują do północnej części Londynu. Nie można jednak odmówić ambicji piłkarzom Seana Dyche’a, którzy włożyli ogromny wysiłek w poniedziałkowy mecz z niedawnymi finalistami Ligi Mistrzów.

Mourinho podsumował spotkanie chwaląc piłkarzy obu ekip, szkoleniowca drużyny przeciwnej oraz trójkę sędziowską, czego portugalski menedżer nie ma w zwyczaju.

Na wyróżnienie po meczu zasługuje oczywiście Son, który otrzymał tytuł MoTM. Moim kandydatem do tej nagrody byłby Kane, ponieważ gdyby nie interwencja z 71 minuty i inteligentne zagranie do Sona w polu karnym, Spurs wróciliby z niczym.

Kolejny mecz Tottenham rozegra już we czwartek. Jego rywalem będzie belgijski zespół Royal Antwerp. Następna kolejka Premier League przyniesie starcie z Brightonem, Grahama Pottera. Mecz ten zaplanowano na niedzielę 1 listopada, godz. 20:15.

COME ON YOU SPURS !!!

 

Skrót do meczu:

https://tv.pl.canalplus.com/sport/wideo_p/FT_HIGHLIGHTS_BURvTH_201026_rend_5_comm_effects.mp4

Źródło: własne

1 komentarz ODŚWIEŻ

Kamilos
29 października 2020, 11:33
Liczba komentarzy: 565
Nareszcie czyste konto. Ale gdyby nie Kane to pewnie wynik byłby w drugą stronę, tym razem już nawet zastąpił Llorisa, fantastycznie przeczytał i zareagował przy rożnym dla rywali, a potem przy naszym. A jak w 94 minucie leciał na wślizgu byle tylko zablokować długą wrzutę, gdyby wszyscy u nas tak walczyli.
A ten chwalony przez wszystkich Hjorberg w każdym meczu w tragiczny sposób traci kilka piłek na własnej połowie w zupełnie niegroźnych sytuacjach, na szczęście znowu nie skończyło się to golami dla rywali.
0

tabela ligowa

Drużyna M Z R P PKT
1. Arsenal FC 0 0 0 0 0
2. Aston Villa F.C. 0 0 0 0 0
3. Brentford F.C. 0 0 0 0 0
4. Brighton & Hove Albion F.C. 0 0 0 0 0
5. Burnley FC 0 0 0 0 0
6. Chelsea FC 0 0 0 0 0
7. Crystal Palace 0 0 0 0 0
pokaż całą tabelę

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2023/2024?
1 12.5%
2-3 12.5%
4-6 25%
7-10 50%
11-20 0%
8 oddanych głosów
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 84 Zarejestrowanych użytkowników: 5225 Ostatnio zarejestrowany: Witek
• Sprawdź najnowszy bukmacher ranking na meczyki.pl

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się