Spurs: 1 Lloris, 2 Doherty, 6 Sanchez, 4 Alderweireld, 3 Reguilon, 8 Winks, 5 Hojbjerg, 9 Bale, 27 Lucas Moura, 7 Son, 10 Kane.
Substitutes: 11 Lamela (s 70'), 12 Hart, 15 Dier, 17 Sissoko (s 70'), 20 Alli, 23 Bergwijn, 28 Ndombele, 33 Davies, 45 Vinicius (s 80').
C Palace: 31 Guaita, 2 Ward, 8 Kouyate, 24 Cahill , 3 van Aanholt, 10 Townsend, 4 Milivojevic, 44 Riedewald , 25 Eze, 20 Benteke, 9 Ayew.
Substitutes: 1 Butland, 6 Dann, 11 Zaha (s 46'), 14 Mateta (s 74'), 15 Schlupp (s 65'), 21 Wickham, 23 Batshuayi, 34 Kelly, 38 Hannam.
Spurs znaleźli się na fali wznoszącej. Efektowne zwycięstwo z Burnley zapoczątkowało serię trzech z rzędu wygranych spotkań. W środku tygodnia Tottenham nie bez problemów poradził sobie z Fulham, zaś w niedzielny wieczór zmierzył się z innym londyńskim zespołem – Crystal Palace.
Zespół Orłów nie znajduje się w najlepszej formie, podobnie jak jego lider – Wilfred Zaha, który w ostatnich tygodniach prezentował nierówną formę. Jose Mourinho nie zlekceważył jednak rywala i zdecydował się na wystawienie do gry najsilniejszej jedenastki.
Przewaga w grze była widoczna od początku spotkania. Udokumentowana została jednak dopiero w 25 minucie. Wysoki pressing Lucasa Moury poskutkował przejęciem piłki spod nóg Milivojevica, Kane ruszył z akcją i podaniem wzdłuż bramki znalazł Garetha Bale’a, który przystawił nogę i otworzył wynik spotkania.
Gdy wydawało się, że nic Tottenhamowi nie zabierze prowadzenia, w drugiej minucie doliczonego czasu gry piłkę do siatki skierował Christian Benteke. Belgijski napastnik wykorzystał dośrodkowanie Luki Milivojevica, który po części odkupił swoje winy.
Gol do szatni mógł być zwiastunem trudnej drugiej połowy. Mourinho nie zdecydował się, jednak na żadną korektę, na drugą połowę Tottenham wyszedł w niezmienionym składzie. Roy Hodgson zdecydował się na wprowadzenie Zahy w miejsce apatycznego Eberechi Eze, licząc tym samym na impuls w drugiej połowie.
Jego plany szybko zweryfikowało boisko. Spurs już w 49 minucie ponownie objęli prowadzenie. Ponownie za sprawą Bale’a, któremu po raz kolejny asystował Kane. Trzy minuty później skalp zdjął sam Kane, uderzając z nieprawdopodobnej pozycji w kierunku dalszego słupka Vincenta Guaity. Odchodząca piłka wylądowała w bramce, kandydat na gola miesiąca.
Gol na 3:1 zabił mecz. Obie ekipy zwolniły, a pogodzone z losem Palace z rzadka odgryzało się gospodarzom. Dużo szczęścia miał Lloris, piłka po strzale Zahy odbiła się od słupka i później od klatki piersiowej Francuza.
W 76 minucie Kane podwyższył wynik spotkania na 4:1. Asystę przy golu zaliczył Son Hueng-min.
Tottenham przesunął się na 6 pozycję w tabeli Premier League. Do czwartego miejsca traci 2 punkty. Jutro swój bezpośredni mecz zagrają drużyny z miejsc 4 i 5 (Chelsea i Everton), co będzie bardzo istotne w kontekście walki o top 4.
Po meczu Bale został zapytany czy Son nie jest zazdrosny o Kane’a, bo ostatnie mecze pokazują, że chemia wytworzyła się ostatnio właśnie pomiędzy Anglikiem i Walijczykiem.
Kolejnym meczem w lidze będą derby północnego Londynu z Arsenalem. Mecz rozegrany zostanie na The Emirates w przyszłą niedziele (14.03). W czwartek Tottenham czeka zaś starcie z Dinamo Zagrzeb w Lidze Europy.
Come on you Spurs!!!
3 komentarze ODŚWIEŻ
Wyjątkowo pochwalę arbitra, bo pozwalał grać ,a jednocześnie nie wahał się pokazać kartki ,choć oczywiście umknęła mu taka pomarańczowa dla Winksa w pierwszej połowie i faul Sancheza na Benteke w drugiej.