Tottenham poległ na własnym stadionie z Manchesterem United 1-3 i mocno skomplikował sobie sytuacje ligową.
Spotkanie rozpoczęło się uczczeniem Księcia Filipa. Po pierwszy gwizdku piłkarze obu drużyn ruszyli. Pierwsza połowa przyniosła żniwa w 35 minucie. Edison Cavani pokonał Hugo Llorisa i tablica wyników zmieniła się na 0-1. Nie na długo, ponieważ wcześniej miał miejsce faul na Heung-Min Sonie. Sędzia więc po analizie VAR słusznie anulował bramkę dla czerwonych diabłów. Chwilkę później, Koreańczyk perfekcyjnie zemścił się na drużynie Solskjaera uderzając w lewy dolny róg bramki,a w konsekwencji strzelając gola dającego prowadzenie Spurs 1-0. Asystę zaliczył Lucas. Dalsza cześć drugiej połowy do najładniejszych nie należała. Faul Edisona Cavaniego, za którą dostał żółtą kartkę oraz Bruno Fernandesa. Portugalczyk jednak nie zobaczyć kartonika za przewinienie.
Na większe akcje w drugiej połowie musieliśmy czekać do 57 minuty. Wtedy bowiem po odbitej piłce w sam środek bramki trafił Fred. Brazylijczyk pokonał Llorisa zdobywając bramkę na 1-1. Jose Mourinho zareagował dość szybko na stratę bramki wprowadzając ... Sissoko. 73 minuta - Dean Henderson broni świetny strzał Harry’ego Kane’a. No i dochodzimy do typowego Tottenhamu. Edison Cavani wykorzystuje dośrodkowanie i strzałem z główki wyprowadza United na prowadzenie. Podsumowaniem meczu jest wpuszczenie Garetha Bale’a po straconej bramce w 80 minucie, był to jasny sygnał do ataku - jednak nie skuteczny. W ostatniej akcji meczu wynik ustalił Greenwood strzelając na 1-3.
Taktyka Mourinho nie zdała testu po raz nasty.
Tottenham nieprawdopodobnie skomplikował sobie sytuacje w walce o TOP4. Koguty zajmują 7 pozycję ze stratą 3 punktów do chociażby szóstego Liverpoolu.
Awans do europejskich pucharów wydaje się już niemożliwy i tylko prawdziwy cud, jakim jest porażka Chelsea, Liverpoolu oraz West Hamu może sprawić, że wiara może wrócić.
Jeśli informacje mediów są prawdziwe to powoli możemy pisać podziękowania dla Jose Mourinho za prace w klubie.
9 komentarzy ODŚWIEŻ
Wyjątkowo Solskjaer przebił Pitołaja, bo jego piłkarze od początku grali brutalnie, a sędzia przymykał oko jak za czasów SAfa. Son spokojnie mógłby się cofnąc te kilka metrów do pola karnego ,a obrona przesunąć i lepiej zareagować na górze. A nawet jeśli nie, to nadal jest to ewidentny faul i sędzia nie może uznać gola i jmusi wyrzucić z boiska Szkota.Są też po prostu bezmyślne faule poza akcją. Np dwa sezony temu Brozovic strzelił gola z połowy boiska w ostatniej akcji meczu, ale Keita Balde chwycił niewiadomo po co Drągowskiego będącego kilkadziesiąt metrów od bramki i kilkanaście od Chorwata. I sędzia nie może uznać gola, banalne, ale nie dla wszystkich niestety, ja nie wiem jak ludzie interesujący / będący w piłce mogą takie brednie głosić...nic dziwnego potem, że ten piękny sport zmienia się notorycznie w co raz większe g.....
Co mi się jeszcze rzuciło w oczy to to,że przy jednej akcji do ataku ruszyło 4 naszych zawodników a w tym czasie z UTD do obrony wróciła cała drużyna! No może poza Cavanim. Wygląda to tak ,że nie mamy kompletnie sił na drugą połowę.
Nasza gra nie poprawiła się nic a nic od momentu przyjścia Jose.
Ja widzę,że niektórym naszym zawodnikom naprawdę zależy na tym żeby grać o to aby wygrać ale widzę w nich coraz większą bezradność.
Kadra wymaga odmłodzenia co do tego nie mam wątpliwości. Ogólną ocenę tego co się dzieje na boisku oceniam na 80% wina trenera 20% zawodników.
Jeszcze odnosząc się do sytuacji Sona to ja bym tego gola uznał, bo Son był już za plecami Scotta i nie miał szans na odebranie piłki tak czy siak. Umówmy się,że poziom sędziowania w Anglii od dłuższego czasu nosi znamiona cyrku.
Utd pokazało nam w tym meczu na jakim poziomie obecnie jesteśmy , przestańmy marzyć o Top4 bo jesteśmy na chwilę obecną na to za słabi.
Początek meczu o dziwo był nienajgorszy w wykonaniu Tottenhamu. Fajne operowaliśmy piłką nawet widziałem tam jakiś pressing ze strony naszych zawodników ale to były tylko momenty. Od 30min Mam Utd był coraz lepszy w każdym aspekcie. Z każdą minutą coraz płynniejsze akcje, kiedy z naszej strony było widać uchodzące życie.
To nie jest drużyna,która była zbudowana pod taktykę defensywną, a nasz trener uparcie próbuje ją wpoić z marnym skutkiem. Ten związek nie ma racji bytu i należy go jak najszybciej zakończyć. Niech drużynę do końca sezonu poprowadzi chociażby trener z rezerw i szukajmy następcy.
Błagam,błagam,błagam Daniel byłeś na trybunach i widziałeś to.