Kapitan Tottenhamu, Heung-Min Son, jest przekonany, że dla Brennana Johnsona - jego kolegi z drużyny, bramki wkrótce zaczną się sypać po jego ostatnim, decydującym występie.
Wejście Johnsona na murawę w 63. minucie pomogło Spurs odwrócić losy meczu z Crystal Palace z 1:0 na 3:1 w sobotę, co przybliżyło ich do realizacji marzeń o kwalifikacji do Ligi Mistrzów.
Podobnie było w meczach z Brentford i Brighton wcześniej tego roku, kiedy to walijski reprezentant zaczął pokazywać swoją klasę po transferze z Nottingham Forest za 47,5 miliona funtów we wrześniu.
Johnson zanotował jednego gola i dwie asysty w swoich pierwszych jedenastu występach w klubie, ale dwie ostatnie asysty przeciwko Palace podbiły jego liczbę bezpośrednich udziałów w golach do sześciu w ostatnich jedenastu meczach pod wodzą Ange Postecoglou.
To dzięki zaciętości Johnsona przyszło wyrównanie, kiedy to odebrał piłkę Joachimowi Andersenowi, a następnie wyszedł zwycięsko z pojedynku z Jeffersonem Lermą, aby idealnie obsłużyć Timo Wernera, a później również asystował przy trzeciej bramce Sona dla Spurs.
"To silny zawodnik," powiedział kapitan Tottenhamu, Son, w wywiadzie dla Spurs Play.
"To jest dokładnie to, czego potrzebujemy, zwłaszcza przy naszym stylu gry. Chcemy grać agresywnie, z dużą intensywnością, a zawodnik wchodzący z ławki musi wnosić zmianę. Brennan to zrobił, dostarczając dwie fantastyczne asysty.
"Lubię tego gościa. Naprawdę go cenię. Chcę go wspierać, jak tylko mogę.
"Zawsze mu mówię, gdy rozpoczynamy grę, 'bądź gotowy, bo zrobisz różnicę. Gdy wejdziesz, zmienisz bieg gry,' i to jest właśnie to, czego potrzebujemy.
"Brennan spisał się znakomicie i chciałbym go mocno przytulić.
"Oczywiście brakuje mu bramek, ale jestem absolutnie pewien, że przy jego zaangażowaniu, bramki przyjdą same, jestem tego pewny w 100 procentach."
0 komentarzy ODŚWIEŻ