Tottenham Hotspur nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w tym sezonie. Dzięki trafieniu Dominica Solanke z rzutu karnego, "Koguty" pokonały na wyjeździe Eintracht Frankfurt 1:0 i awansowały do półfinału Ligi Europy. Choć przez długie fragmenty spotkania byli zmuszeni grać pod presją gospodarzy, drużyna Ange'a Postecoglou pokazała charakter i dojrzałość, których w tym sezonie często im brakowało.
VAR na wagę półfinału
Pierwsze spotkanie zakończyło się remisem 1:1 i to Niemcy uchodzili za lekkiego faworyta rewanżu. Jednak kluczowy moment nadszedł tuż przed przerwą. Bramkarz Eintrachtu, Kaua Santos, źle obliczył lot piłki i z impetem wpadł w Jamesa Maddisona. Sędzia Davide Massa początkowo nie zareagował, lecz po analizie VAR zmienił decyzję, wskazał na jedenasty metr i ukarał golkipera żółtą kartką.
Do piłki podszedł Solanke i z zimną krwią uderzył w środek bramki, myląc Santosa. Postecoglou, jak się wydaje, sam wskazał napastnika do wykonania "jedenastki" – i ten nie zawiódł.
Maddison schodzi, Tottenham pod presją
Jeszcze przed przerwą uraz zmusił Maddisona do opuszczenia boiska, a w jego miejsce wszedł Dejan Kulusevski. Po zmianie stron Tottenham miał problemy z utrzymaniem się przy piłce w środkowej strefie boiska, a Eintracht ruszył do ofensywy. Gospodarze dominowali w posiadaniu, ale nie potrafili sforsować szczelnej defensywy rywali.
Spurs odgryzali się kontrami i stałymi fragmentami gry – Cristian Romero i Rodrigo Bentancur byli blisko podwyższenia prowadzenia po rzutach rożnych. Najbliżej wyrównania był Fares Chaibi, ale kapitalnie nogami interweniował Guglielmo Vicario. Z kolei Rasmus Kristensen, wypożyczony z Leeds, fatalnie przestrzelił w dogodnej sytuacji po podaniu wzdłuż pola bramkowego.
Walka, której Tottenham potrzebował
Na deszczowym stadionie we Frankfurcie Tottenham udowodnił, że potrafi cierpieć i walczyć. Choć sezon Premier League trudno zaliczyć do udanych, to w Europie drużyna Postecoglou potrafiła się zmobilizować.
Obrona, której wielokrotnie brakowało koncentracji w lidze, tym razem zachowała zimną krew. Micky van de Ven w pierwszej połowie ratował zespół efektownym wślizgiem, zatrzymując Hugo Ekitike w sytuacji sam na sam.
Zwycięstwo nie tylko dało awans, ale też tchnęło nadzieję w zespół i kibiców. Dla Tottenhamu to dopiero trzeci półfinał europejskich rozgrywek w ciągu ostatnich 44 lat. Teraz "Koguty" zmierzą się z Lazio. Do upragnionego trofeum zostały tylko trzy mecze.
Po tylu rozczarowaniach i nerwowych tygodniach, Tottenham pokazał, że wciąż potrafi się podnieść. Choćby na moment, przywrócić wiarę w lepsze jutro w północnym Londynie.
0 komentarzy ODŚWIEŻ