Tottenham Hotspur postawił solidny krok w kierunku finału Ligi Europy, wygrywając pierwszy mecz półfinałowy z norweskim Bodø/Glimt 3:1. To jedno z najlepszych spotkań Spurs w sezonie, który do tej pory w krajowych rozgrywkach przypominał katastrofę. Mimo problemów zdrowotnych kluczowych graczy i honorowego trafienia Norwegów, londyńczycy jadą za koło podbiegunowe z solidną zaliczką.
Ekspresowy początek i dominacja
Gospodarze wyszli na prowadzenie już po 38 sekundach. Richarlison zgrał głową piłkę po dośrodkowaniu Pedro Porro, a Brennan Johnson wykorzystał sytuację i głową skierował ją do siatki. To jego 17. trafienie w sezonie i zarazem najszybszy gol Tottenhamu w europejskich pucharach od wielu lat.
Nie minął kwadrans, a James Maddison podwyższył wynik – w znakomitym stylu przyjął długie podanie Porro i precyzyjnym strzałem w długi róg pokonał Nikitę Haikina. Kiedy w 54. minucie Dominic Solanke z zimną krwią wykorzystał rzut karny po faulu na Cristianie Romero, wydawało się, że sprawa awansu została rozstrzygnięta.
Przebudzenie Glimt, ale tylko symboliczne
Choć Bodø/Glimt zdominowało drugą połowę pod względem posiadania piłki (aż 70%), długo nie potrafiło stworzyć klarownej sytuacji. Dopiero Ulrik Saltnes – kapitan zastępujący zawieszonego Patricka Berga – zdobył bramkę kontaktową, trafiając w okienko z dystansu po rykoszecie od Rodrigo Bentancura. Co ciekawe, był to jedyny celny strzał Norwegów w całym meczu.
Postecoglou nie krył frustracji z powodu urazów Maddisona i Solanke, którzy opuścili boisko w drugiej połowie. Ich stan zdrowia może mieć kluczowe znaczenie w kontekście rewanżu oraz ewentualnego finału.
Arctic Circle Challenge
Rewanż w norweskim Bodø to nie formalność. Glimt od sezonu 2022/23 ma imponującą 70-procentową skuteczność u siebie w Lidze Europy. W tej kampanii pokonali już m.in. Porto, Olympiakos i Lazio. Murawa ze sztucznej trawy, polarna aura i agresywny pressing mogą jeszcze sprawić Tottenhamowi spore kłopoty.
Europa ratunkiem dla sezonu
Na krajowym podwórku Spurs przeżywają koszmar – zaledwie 16. miejsce w tabeli, ledwo punkt na mecz i rosnąca presja wokół przyszłości Ange Postecoglou. Nawet finał może nie wystarczyć, by Australijczyk utrzymał posadę. Jednak ewentualne zdobycie pierwszego trofeum od 2008 roku nie tylko przerwałoby długą posuchę, ale też zapewniłoby miejsce w Lidze Mistrzów.
Po drugiej stronie drabinki Manchester United wygrał pierwszy mecz z Athletic Club 3:0, co stwarza realną szansę na angielski finał w Bilbao. Ale zanim do tego dojdzie, Tottenham musi przetrwać w Arktyce.
Czy Tottenham zdoła pokonać swoje demony i sięgnąć po upragniony puchar? Rewanż w Bodø już za tydzień.
0 komentarzy ODŚWIEŻ