Eric Dier po latach doczekał się pierwszego trofeum w karierze – zdobył mistrzostwo Niemiec z Bayernem Monachium. Ale mimo zmiany barw, jego serce wciąż bije dla północnego Londynu. Anglik nie ukrywa, że w finale Ligi Europy będzie całym sobą kibicował Tottenhamowi.
„To byłby niesamowity moment dla całego klubu”
– To byłoby coś niesamowitego. Wciąż znam wielu zawodników i większość sztabu szkoleniowego – powiedział Dier w rozmowie z The Sun. – Byłbym niesamowicie szczęśliwy, gdyby im się udało. Dla nich i dla całego klubu.
31-latek, który przez niemal dekadę reprezentował barwy Spurs, przez pierwszą połowę obecnego sezonu pracował z Ange Postecoglou, zanim zimą przeniósł się do Monachium. I choć teraz dzieli szatnię z Harrym Kane’em, obaj nie zapominają o dawnych barwach. Kane już wcześniej zadeklarował, że będzie wspierał byłych kolegów w starciu z Manchesterem United. Teraz dołącza do niego Dier.
Siedemnaście lat pustki
Dla Tottenhamu to finał o szczególnym znaczeniu. Klub nie zdobył żadnego trofeum od 2008 roku. Przez te lata przewinęło się wiele pokoleń – od Garetha Bale’a, przez Dele Allego, aż po Harry’ego Kane’a. Wszyscy mieli szansę sięgnąć po puchar, ale ostatecznie zawsze czegoś brakowało.
Dier był świadkiem wielu z tych prób, również tej najbardziej bolesnej – przegranej w finale Ligi Mistrzów z Liverpoolem w 2019 roku. Teraz, choć już poza klubem, trzyma kciuki, by jego byli koledzy dokonali tego, co jemu samemu nigdy się nie udało w barwach Spurs.
Finał w Bilbao to nie tylko walka o trofeum. To szansa na przełamanie trwającej blisko dwie dekady niemocy. Dla Diera – symboliczny moment, w którym serce mówi więcej niż aktualny klubowy herb.
0 komentarzy ODŚWIEŻ