Leonardo Gabbanini, były szef działu skautingu Tottenhamu, w szczerym wywiadzie uderza w klubowe decyzje z ostatnich lat – w tym w wybór trenera. Włoch, który dołączył do Spurs w 2022 roku z rekomendacji Fabio Paraticiego, dziś przyznaje: postawienie na Ange Postecoglou było ryzykiem, które – jego zdaniem – nie do końca się opłaciło.
„Chodziło o zabawę, nie wyniki”
– Najpierw był Conte, który wyciskał maksimum z zespołu – mówi Gabbanini w rozmowie z FirenzeViola. – Ale potem właściciele zdecydowali się na trenera, który miał sprawić, że zespół będzie grał ładnie i dawał kibicom radość. I wybraliśmy Postecoglou. Ale w Premier League był debiutantem.
Włoski ekspert zaznacza, że był częścią procesu decyzyjnego, który doprowadził do zatrudnienia Australijczyka. Ale z jego perspektywy był to ruch bardziej pod publiczkę niż pod sportową efektywność.
Finał jako „niedokończona podróż”
Co ciekawe, Gabbanini mimo odejścia z klubu na początku sezonu 2023/24, przez jakiś czas dalej doradzał Spurs jako konsultant, pomagając w identyfikacji zawodników niedoszacowanych na rynku transferowym. Dziś, już całkowicie poza strukturami klubu, patrzy na zbliżający się finał Ligi Europy jako na symboliczny koniec etapu, który sam współtworzył.
– Ten finał to jak domknięcie niedokończonej podróży – mówi. – To wszystko zaczęło się dwa lata temu, kiedy odchodziłem z klubu, ale wtedy właśnie wybraliśmy trenera i budowaliśmy zespół z myślą o nim.
Głos z cienia
Gabbanini rzadko wypowiadał się publicznie za czasów pracy w Londynie. Teraz, gdy nie jest już związany z Tottenhamem, pozwolił sobie na otwartą krytykę – nie tylko wobec wyboru trenera, ale też polityki transferowej, której efekty widoczne były przez cały obecny sezon: świetne momenty przeplatane brakami jakości i doświadczenia w kluczowych fragmentach rozgrywek.
Wywiad Włocha wpisuje się w szerszy kontekst dyskusji wokół przyszłości projektu Postecoglou. Finał Ligi Europy może być dla Australijczyka okazją do symbolicznej odpowiedzi. Bo choć Gabbanini dostrzega w nim „ładną grę”, to wciąż podważa jego zdolność do wygrywania na najwyższym poziomie.
0 komentarzy ODŚWIEŻ