Tottenham ma chrapkę na Johnny’ego Cardoso, ale sprawa wcale nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Choć klub z północnego Londynu ma możliwość wykupienia pomocnika Realu Betis za 21 milionów funtów już tego lata, ostateczne słowo należy do samego zawodnika – a ten wcale nie musi pakować walizek do Londynu.

Klauzula, która niczego nie gwarantuje

Spurs już od kilku tygodni planują aktywację klauzuli wykupu, a w angielskich mediach panowało przekonanie, że to tylko formalność. Cardoso miał być kolejnym elementem w układance Ange Postecoglou, graczem o profilu idealnie pasującym do intensywnego stylu gry Tottenhamu.

Ale jak donosi El Desmarque, sytuacja jest bardziej złożona. Choć klauzula obowiązuje w czerwcu, nawet jeśli Tottenham ją aktywuje, to decyzja nadal będzie należeć do piłkarza. A ten nie zamierza się spieszyć.

Atletico, Manchester United i... rok dłużej w Betisie?

Cardoso ma za sobą bardzo udany sezon. 23-latek wyrósł na jednego z najbardziej solidnych pomocników La Liga, co sprawiło, że wokół niego zaczęły krążyć większe rekiny. Według hiszpańskich źródeł zarówno Atletico Madryt, jak i Manchester United mogą w najbliższych tygodniach złożyć swoje oferty.

Dodatkowo pojawia się opcja, że Amerykanin po prostu... zostanie w Betisie na jeszcze jeden sezon. Klub z Sewilli bardzo ceni jego rozwój, a sam piłkarz nie zamyka się na kontynuację gry na Estadio Benito Villamarín.

Tottenham musi przekonać samego zawodnika

Z punktu widzenia Spurs to potencjalnie frustrująca sytuacja. Mają wszystko – analizę, zgodę na kwotę, plan wkomponowania zawodnika – ale nie mają najważniejszego: zielonego światła od samego Cardoso. A ten, jak pisze El Desmarque, ma mieć „ostatnie słowo” w całej operacji.

Czas działa na niekorzyść Tottenhamu. Czerwiec zbliża się szybko, a konkurencja nie śpi. Jeśli Spurs rzeczywiście chcą mieć Cardoso w składzie na przyszły sezon, będą musieli nie tylko aktywować klauzulę, ale przede wszystkim przekonać zawodnika, że N17 to jego najlepszy kierunek rozwoju.

Na razie – szachy.