Brennan Johnson to jeden z tych, którzy w Tottenhamie błyskawicznie odnaleźli się w nowym otoczeniu. Walijski skrzydłowy nie ukrywa, że droga do finału Ligi Europy była pełna wzlotów i upadków, ale dziś liczy się tylko jedno – przygotować się na najważniejszy mecz sezonu. I wygrać.
„Trochę jak rollercoaster”
– To był prawdziwy rollercoaster. Były momenty euforii, ale też rozczarowania. Brakowało nam czasami konsekwencji – przyznał Johnson podczas medialnego dnia Spurs.
– Ale gdyby ktoś przed sezonem zaproponował, że zagramy w finale Ligi Europy, nikt by się nie wahał. Każdy byłby podekscytowany. I właśnie to teraz czujemy.
Wygrać – to cel numer jeden
Dla Johnsona finał to nie tylko prestiżowy mecz. To możliwość zapisania się w historii.
– Dla mnie najważniejsze jest wygrywanie. Chcę pomagać drużynie odnosić sukcesy, bo wiem, że ten zespół ma taki potencjał. W zeszłym sezonie mieliśmy więcej stabilności, dlatego skończyliśmy wyżej w lidze – mówił.
Teraz kluczowe będą ostatnie dni przygotowań. – Wszystko leży w naszych rękach. Musimy zrobić wszystko, żeby być gotowi. Tu już nie chodzi o formę z sezonu – liczy się to, jak zagramy w tym jednym, konkretnym meczu.
Marzenie na wyciągnięcie ręki
– Zdobycie europejskiego trofeum? To byłby spełniony sen – nie kryje 22-latek.
– Przeżyłem już kilka fajnych momentów w karierze, ale to? To byłoby coś zupełnie innego. Myślę, że większość chłopaków czuje dokładnie to samo.
Ale Johnson podkreśla, że emocje trzeba odłożyć na bok – przynajmniej na razie. – To wyjątkowy mecz, jasne. Ale teraz liczy się jedno – przygotować się mentalnie i fizycznie na to, co nas czeka. Bo kiedy wyjdziesz na murawę, wszystko zależy już tylko od ciebie.
0 komentarzy ODŚWIEŻ