Czekali niemal dwie dekady – i w końcu się doczekali. Tottenham Hotspur pokonał Manchester United 1:0 w finale Ligi Europy w Bilbao i zdobył swoje pierwsze trofeum od 2008 roku. Bohaterem – choć trochę przypadkowym – został Brennan Johnson, który zamieszał pod bramką Diabłów na tyle skutecznie, że piłka, odbijając się od Luke’a Shawa, przekroczyła linię bramkową.
Nie był to mecz godny finału europejskich rozgrywek – raczej zderzenie dwóch ligowych rozbitków. Spurs i United kończyli sezon odpowiednio na 16. i 17. miejscu w Premier League, a styl gry obu ekip momentami był równie chaotyczny jak ich kampanie ligowe. Ale finały rządzą się swoimi prawami – i na San Mamés górą był zespół Ange’a Postecoglou.
Brzydka bramka, wielka radość
Decydujące trafienie padło jeszcze w pierwszej połowie. Pape Matar Sarr posłał dośrodkowanie z prawego skrzydła, a w polu karnym rozpoczął się mini-karambol. Brennan Johnson i Luke Shaw walczyli o pozycję, piłka odbiła się od ręki obrońcy United, a walijski skrzydłowy Spurs musnął ją w ostatnim momencie, zmieniając tor lotu na tyle, by zaskoczyć André Onanę. Futbolówka wtoczyła się do siatki, a sektor fanów Tottenhamu eksplodował z radości.
Postecoglou dotrzymał słowa, Tottenham wraca do Ligi Mistrzów
Na początku sezonu Ange Postecoglou żartował, że w drugim roku pracy zawsze zdobywa trofea. Teraz może mówić o sobie jako o człowieku słowa – Tottenham ma puchar i miejsce w Lidze Mistrzów, mimo fatalnego sezonu w Premier League.
Czy to wystarczy, by Australijczyk pozostał na stanowisku? To się okaże, ale na ten moment kibice Spurs nie zaprzątają sobie tym głowy. Po 17 latach frustracji, dziesiątkach zmarnowanych szans i wiecznym czekaniu – wreszcie mogą świętować.
0 komentarzy ODŚWIEŻ