Heung-Min Son nie powiedział „tak”. Nie powiedział też „nie”. Ale coś w jego słowach sugeruje, że nadchodzą ciekawe tygodnie. Kapitan Tottenhamu, który właśnie wrócił do gry w kadrze Korei Południowej, przyznał, że jego przyszłość w klubie nie jest przesądzona.
— Został mi jeszcze rok kontraktu. Na razie nie chcę nic mówić. Po prostu zobaczymy, co się wydarzy — rzucił po zwycięstwie 4:0 nad Kuwejtem. Krótko, bez konkretów. Ale jedno było pewne: temat nie zniknie.
W tle – zainteresowanie z Arabii Saudyjskiej. Sky Sports podaje, że jeśli pojawi się odpowiednia oferta, klub nie będzie robił problemów. Tylko że decyzja ma należeć do Sona. I właśnie to każe się zastanowić, czy ten sezon był jego ostatnim w barwach Spurs.
Choć na mundialowy eliminacyjny mecz wyszedł z ławki (wciąż walczy z urazem stopy), to znów był uśmiechnięty. I znów mówił jak lider.
— Może nie byłem w swojej najlepszej formie, wiem. Ale dla mnie to był wyjątkowy sezon. Wygraliśmy Ligę Europy. A futbol to gra dla zwycięzców — zaznaczył.
Son przeszedł sporo. Zastąpił Harry’ego Kane’a jako kapitan, nosił na plecach odpowiedzialność za wyniki i atmosferę. Bywało różnie – i pod względem formy, i zdrowia. Ale puchar zdobyty z Tottenhamem sprawił, że sezon 2024/25 może wspominać z dumą.
I teraz pytanie: co dalej? Nowy kontrakt? Nowe wyzwanie w Arabii? A może jeszcze jeden sezon na pełnych obrotach w Premier League?
Na razie Son niczego nie zdradza. Ale jedno powiedział jasno:
— Gdziekolwiek będę, zawsze dam z siebie wszystko.
I trudno mu nie wierzyć.
0 komentarzy ODŚWIEŻ