Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Tottenham 1:0 West Brom

2 maja 2009, 18:11, Szymon Świerniak
Czego brakuje Tottenhamowi? Tottenhamowi, szczególnie ostatnio w zwycięskich meczach zdecydowanie brakuje postawienia kropki nad "i". Drużyna Harry'ego Redknappa jeśli już wygrywa, to minimalnie, 1:0, a kibice Spurs do ostatnich minut muszą drżeć o wynik. Nie inaczej było dzisiejszego, słonecznego popołudnia. Mimo licznych okazji, "Kogutom" nie udało się po raz drugi pokonać bramkarza West Brom, jednak mimo to dowieźli korzystny wynik do końca spotkania. Tottenham ma w dalszym ciągu szansę na grę w przyszłorocznych europejskich pucharach.

Pierwszą groźną sytuację stworzyliśmy sobie w szóstej minucie gry. Przed polem karnym faulowany był Luka Modric, a do uderzenia z rzutu wolnego podszedł Roman Pavlyuchenko. Niestety jego mocny strzał po ziemi był strasznie niecelny i bramkarz gości spokojnie odprowadził futbolówkę wzrokiem. Szkoda to wielka, że w dalszym ciągu nie możemy znaleźć człowieka, który potrafiłby właśnie takie sytuacje wykorzystywać. Ostatnim był chyba Christian Ziege, który, z powodu kontuzji, już od dobrych kilku lat nie gra zawodowo w piłkę.

W 17 minucie znowu zamieszało się w polu karnym gości, jednak strzał Vedrana Corluki został zablokowany przez jednego z obrońców West Bromwich.

W 22 minucie groźnie było tym razem pod naszą bramką. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niezłym strzałem głową popisał się Jonas Olsson, jednak zwycięsko z tego pojedynku wyszedł nasz bramkarz- Heurelho Gomes. Chwilę później niezłą okazję stworzył sobie Jenas, jednak jego strzał obronił Carson, a dobitka Lennona była niecelna.

W 39 minucie byliśmy bardzo blisko wyjścia na prowadzenie. Aaron Lennon odnalazł podaniem będącego w polu karnym Romana Pavlyuchenkę, jednak strzał Rosjanina został zablokowany przez Jonasa Olssona.

Trzy minuty później mogliśmy się już jednak cieszyć z gola. Corluka wypatrzył stojącego 23 metry od bramki Jermaine'a Jenasa, a ten dobrym strzałem pokonał Scotta Carsona. Do przerwy prowadziliśmy więc 1:0, grając niezły futbol. West Bromwich rzadko zagrażało naszej bramce, jednak ich sytuacje były na tyle groźne, że nie mogliśmy być pewni zwycięstwa już po pierwszej połowie.

W 50 minucie swoją najlepszą sytuację jak do tej pory miało West Brom. Naszym obrońcom łatwo urwał się Fortune, jednak jego strzał trafił w słupek. Na szczęście w polu karnym Tottenhamu nie czyhał żaden zawodnik rywala, który mógłby dobić futbolówkę. Tym zagraniem, ekipa Tony'ego Mowbray'a pokazała, że broni składać nie zamierza.

W 55 minucie zupełnie nieatakowany przez obrońców gości Aaron Lennon popisał się kilkudziesięciometrowym rajdem, lecz jego strzał z łatwością obronił Carson.

W 57 minucie znów znakomicie zachował się Lennon. W okolicach pola karnego faulowany był Pavlyuchenko, jednak widząc, że Tottenham kontynuuje grę, sędzia Rob Styles zastosował przywilej korzyści. Do piłki doskoczył Lennon, który wymanewrował obrońcę West Brom i zagrał płaską piłkę wszerz pola karnego. Niestety żaden z naszych zawodników nie dotknął futbolówki, a wystarczyło ją delikatnie musnąć, by po raz drugi pokonać Carsona.

W 61 minucie niezłą szansę miał Assou-Ekotto, który nigdy jeszcze nie strzelił dla nas bramki. Wszystko zaczęło się jednak od starcia Corluki z Greeningiem, po którym ten drugi nie podnosił się z murawy. Tottenham nie wybił jednak piłki poza boisko, lecz kontynuował grę. Futbolówka dość szybko została dośrodkowana przez, co nie powinno nikogo dziwić, Lennona w pole karne. Piłka, po wybiciu przez obrońcę trafiła pod nogi Kameruńczyka, którego strzał został jednak zablokowany.

W 68 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego szansę dostał niepilnowany (!) przez naszych obrońców Martis, jednak uderzył niecelnie. W odpowiedzi szybki kontraatak Tottenhamu groźnym strzałem zakończył... Gianni Zuiverloon, który przeniósł jednak futbolówkę nad poprzeczką.

Dwie minuty później okazało się, że warto było wprowadzić na boiska Jermaina Defoe, który stojąc na linii bramkowej zatrzymał kolejne uderzenie Martisa. West Bromwich powoli zaczynało sobie jednak coraz groźniej poczynać na White Hart Lane i gdyby nie odrobina szczęścia, które podobno sprzyja lepszym, mogliśmy już stracić prowadzenie. Dla gości spotkanie z nami było meczem o byt w przyszłorocznych rozgrywkach Premier League. Nie dziwić może więc ich aktywność pod naszym polem karnym, jednak z pewnością zastanawiający jest fakt dopuszczania do groźnych sytuacji przez graczy Spurs.

W 81 minucie znakomitą interwencją popisał się Gomes. West Brom przycisnęło jeszcze mocniej, praktycznie zamykając naszą jedenastkę we własnym polu karnym. Ostatecznie na strzał po dość długiej wymianie podań zdecydował się Robert Koren, który w znakomitym stylu obronił Brazylijski bramkarz "Kogutów".

Chwilę później znakomitą kontrę wyprowadzili gospodarze. Wspaniałym podaniem na wolne pole popisał się Robbie Keane. Do piłki doskoczył Jermain Defoe, który nie miał żadnych problemów z pokonaniem Scotta Carsona. Niestety, sędzia boczny z niewiadomych przyczyn podniósł do góry chorągiewkę, symbolizując pozycję spaloną naszego zawodnika. Jak pokazały liczne powtórki arbiter nie miał zupełnie racji, a my powinniśmy prowadzić już różnicą dwóch trafień.

W 90 minucie znowu mogliśmy złapać się za głowy. Tottenham po raz kolejny przeprowadził znakomity kontraatak, jednak tym razem strzał Lennona trafił w słupek. Po następnych 40 sekundach niezłą sytuację stworzył sobie Jenas, lecz tym razem dobrze zachował się stojący w bramcę West Brom Carson, który wybił piłkę na róg.

W 93 minucie ostatni rzut rożny egzekwowała drużyna gości, a pod naszą bramkę popędził nawet bramkarz West Brom, jednak na nic się to zdało. Drużyna z The Hawthorns przegrała na White Hart Lane i znacząco ograniczyła swoje szanse na utrzymanie się w lidze. Tottenham nie grał olśniewających zawodów, jednak wygrał, a gdyby nasi zawodnicy zachowali więcej zimnej krwi z pewnością wynik byłby większy niż końcowe 1:0.

Składy:

Tottenham:
Gomes, - Corluka, Assou-Ekotto, King, Woodgate,- Lennon, Palacios, Jenas, Modric,- Pavlyuchenko (65' Defoe), Keane

West Bromwich:
Carson,- Zuiverloon, Martis, Olsson, Robinson (59' Simpson),- Valero (77' Teixeira), Mulumbu (68' Menseguez), Greening, Koren,- Brunt, Fortune

Żółte kartki:
Tottenham: 76' Palacios,

Sędzia: Rob Styles

Bramki:
1:0 - 42' Jenas

Garść statystyk:

Posiadanie piłki:
52% - 48%
Faule:
5 - 8
Strzały na bramkę:
9-7
Strzały obok bramki:
7-3
Rzuty rożne:
9-7
Źródło: własne

23 komentarzy ODŚWIEŻ

olivier
2 maja 2009, 18:35
Liczba komentarzy: 1361
ważne są 3 pkt. i za tydzień trzeba wygrać z Evertonem,jeżeli chcemy być w Europejskich pucharach!
0
varba
2 maja 2009, 18:25
Liczba komentarzy: 4468
Duże brawa należą się Gomesowi który bronił dziś wyśmienicie, myślę że to on zarobił dla nas punkty w dzisiejszym meczu. To prawda naszemu zespołowi brakuję determinacji do strzelenia drugiej bramki, było tyle okazji, można było to zakończyć. Jenas ładny strzał ale kosztował Palaciosa żółtą kartkę, nie wiem czemu, ale to nie pierwszy raz jak bawi się piłką w ten sposób i ją traci, Harry powinien zwrócić mu na to uwagę. Aha nie mogę pominąć Lennona który grał dziś wyśmienite spotkanie i te jego podanie do Corluki w drugiej połowie było genialne!
0
Amper
2 maja 2009, 18:17
Liczba komentarzy: 55
Z góry przepraszam, że tak mało o pierwszej połowie, ale (tak jak wszyscy) miałem problemy ze znalezieniem odpowiedniej transmisji ;)
0
<  1  2  

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2025/2026?
1 33.33%
2-3 0%
4-6 0%
7-10 0%
11-20 66.67%
3 oddane głosy
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 9 Zarejestrowanych użytkowników: 5255 Ostatnio zarejestrowany: maciek_1984

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się