Po raz kolejny nie daliśmy sobie rady z grającą rezerwami drużyną. Tym razem zespołem lepszym od Tottenhamu okazał się szkocki Celtic. Nastawieni na grę z kontry gracze z Glasgow z zimną krwią wykorzystali dwie, najgroźniejsze sytuacje jakie w trakcie 90 minut udało im się stworzyć, pokonując drużynę Spurs, a przy tym zwyciężając w całym Wembley Cup. Pocieszeniem dla nas może być fakt, że dwa dni wcześniej mistrz Azji, Al-Ahly, przegrał z ekipą Tony'ego Mowbray'a aż 5:0.
Pięć zmian w składzie Tottenhamu na mecz przeciwko Celticowi zaproponował manager "Kogutów", Harry Redknapp. Do podstawowej jedenastki wskoczyli między innymi: Darren Bent czy Robbie Keane, natomiast na ławce rezerwowych pojawił się Roman Pavlyuchenko. W dniu dzisiejszym po raz kolejny zupełnie inaczej wyglądała dwójka stoperów, którymi dzisiaj byli Francuzi: Pascal Chimbonda, a także Dorian Dervite. Celtic natomiast praktycznie całkowicie przemeblował swój skład, a szansę gry dostał między innymi nowosprowadzony do zespołu "The Bhoys", Łukasz Załuska. Po raz pierwszy mogliśmy również przyjrzeć się trzeciemu kompletowi strojów Spurs, który (moim skromnym zdaniem) aż tak źle się nie prezentował.
Już w 9 minucie straciliśmy pierwszą bramkę. Piękną centrą z prawej strony popisał się Paul Caddis a niepilnowanemu w polu karnym Chrisowi Killenowi nie pozostało nic innego jak głową skierować futbolówkę do bramki, nie dając tym samym Gomesowi żadnej szansy na skuteczną interwencję. Szkoci od początku nastawieni na grę z kontry wykorzystali już swoją pierwszą, tak groźną sytuację. Tottenham odpowiedzieć mógł w 13 minucie, kiedy to sytuacji sam na sam z Łukaszem Załuską po prostopadłym podaniu Robbiego Keane'a nie wykorzystał (nie będzie to dla kibiców Spurs żadne zaskoczenie) Darren Bent.
W 20 minucie przed kolejną szansą stanął Bent. Tym razem nasz napastnik po dośrodkowaniu Wilsona Palaciosa z lewej strony próbował głową pokonać Załuskę, jednak i tym razem z tej konfrontacji polski bramkarz wyszedł obronną ręką.
W 27 minucie, gdyby nie Pascal Chimbonda przegrywać powinniśmy już różnicą dwóch trafień. Kolejny raz Alan Hutton pozwolił dośrodkować Foxowi, który znakomitym podaniem obsłużył Kokiego Mizuno. Japończyk znajdował się niepilnowany kilka metrów przed Gomesem, i gdy już się wydawało, że zawodnik "The Bhoys" spokojnie pokona brazylijskiego bramkarza "Kogutów" wspaniałym powrotem popisał się Chimbonda, wybijając piłkę na rzut rożny.
Cztery minuty później otrzymaliśmy rzut wolny na wysokości pola karnego po faulu Flooda na Assou-Ekotto. Groźne uderzenie Huddlestone'a, zostało wybite przed siebie przez Załuskę, jednak w obrębie piłki nie było żadnego z graczy Tottenhamu, który mógłby dobić futbolówkę, więc zawodnicy Celticu czym prędzej wyjaśnili sytuację, oddalając niebezpieczeństwo od swojej bramki.
W 40 minucie na 2:0 podwyższył Grek, Georgios Samaras. Napastnik Celticu przebiegł spokojnie 30 metrów w towarzystwie nieprzeszkadzających mu: Dervite'a i Assou-Ekotto, by będąc już w polu karnym strzałem w długi róg pokonać Gomesa. Sytuacja ta dobitnie udowodniła, że nasi zawodnicy są zwyczajnie wolniejsi od graczy z Glasgow. Graliśmy niedokładnie, nie stwarzaliśmy sobie groźnych sytuacji podbramkowych, a przede wszystkim byliśmy ewidentnie słabsi od 42-krotnego mistrza Szkocji. Harry Redknapp miał o czym myśleć...
Tuż przed przerwą trzecią bramkę dla Celtów strzelić mógł Killen, lecz jego uderzenie minimalnie chybiło celu.
Po przerwie w obu zespołach doszło do kilku roszad. W Celticu za Foxa i Loovensa na placu gry pojawili się Caldwell i Conroy, natomiast w naszej drużynie miejsce Gomesa, Huttona, Dervite'a, Assou-Ekotto, Lennona, Palaciosa, Benta i Keane'a zajęli Cudicini, Naughton, Corluka, Modric, Livermore, Rose, Defoe i Pavyluchenko, a na lewą stronę obrony przesunięty został O'Hara.
W 47 minucie znakomitym rajdem popisał się młody McCourt, lecz po ograniu kilku zawodników Tottenhamu widocznie opuściła go już część sił, bo jego uderzeniu ewidetntnie brakowało celności.
W 53 minucie powinniśmy strzelić pierwszą bramkę. Rose zagrał znakomitą piłkę do O'Hary, który natychmiast uderzył na bramkę. Futbolówkę przed siebie wybił Załuska. Pierwszy był przy niej Modric, lecz jego strzał z linii bramkowej wybił Darren O'Dea. Po chwili szansę na strzelenie gola otrzymał Jack Livermore, jednak i tym razem polski bramkarz zatrzymał ataki Spurs. Zmiany zaproponowane przez Harry'ego Redknappa wniosły sporo ożywienia do gry "Kogutów". Szczególnie widoczny był Pavlyuchenko, który w trakcie pierwszych kilkunastu minut pobytu na boisku stworzył więcej zagrożenia pod bramką "The Bhoys" niż Bent i Keane razem wzięci. Kawał dobrej roboty odwalał także młody Livermore i niezwykle widoczny Modric, który rozruszał naszą grę ofensywną. Tottenham w drugiej połowie prezentował zdecydowanie lepszą formę niż w pierwszej, lecz mimo to piłka w dalszym ciągu nie chciała wpaść do bramki Celtów.
W 77 minucie ładnym rajdem lewą stroną popisał się wprowadzony chwilę wcześniej John Bostock. Młody pomocnik Spurs zagrał niezłą piłkę w pole karne, lecz będącemu w nim Jermainowi Defoe zabrakło dosłownie centymetrów by umieścić futbolówkę w siatce bramki Załuski.
Tottenhamowi już do końca spotkania nie udało się zagrozić bramce Celticu. Kilka minut dobrej gry nie wystarczyło by choć raz pokonać Łukasza Załuskę. Znowu byliśmy gorsi na tle grającej rezerwami mocnej drużyny. Trzeba mieć nadzieję, że Harry Redknapp ułoży wszystkie te części w jedną, spójną całość, bo, co dobitnie pokazały mecze przeciwko Barcelonie i "The Bhoys", z naszą formą nie jest jeszcze najlepiej.
Składy:
Tottenham: Gomes,- Hutton, Chimbonda, Dervite, Assou-Ekotto,- Lennon, Hudlestone, Palacios, O'Hara,- Bent, Keane
Ławka rezerwowych: Cudicini, Corluka, Bostock, Livermore, Modric, Rose, Defoe, Obika, Pavlyuchenko, Naughton
Celtic: Załuska,- Caddis, Fox, O'Dea, Loovens,- Crosas, Flood, Mizuno, McCourt,- Killen, Samaras
Ławka rezerwowych: Boruc, Hinkel, Naylor, Caldwell, N'Guemo, McDonald, Fortune, McGinn, Donati, McGeady, Ferry, Conroy, McGowan
Sędzia: Alan Wiley
Gole:
0:1 - Killen 9'
0:2 - Samaras 40'
77 komentarzy ODŚWIEŻ