Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Portsmouth 1:2 Tottenham + VIDEO

26 października 2009, 13:10, Szymon Świerniak
To było chyba jedno z najbardziej emocjonujących spotkań Tottenhamu w tym sezonie. Do przerwy pewne prowadzenie dwiema bramkami za bardzo wyluzowało graczy Spurs, którzy po przerwie zupełnie nie przypominali tych z pierwszej połowy. Portsmouth grając jeszcze z przewagą jednego zawodnika, po tym jak plac gry opuścił Defoe nie udało się już doprowadzić do wyrównania. Tottenham spotkanie wygrał, choć mało kogo zdziwiłaby chyba porażka w dzisiejszym meczu. A szczególnie już tych, którzy oglądali tylko drugą połowę.

Spotkanie przeciwko Portsmouth można określić mianem meczu powrotów. Na Fratton Park już w barwach Tottenhamu wrócili zawodnicy, którzy jeszcze nie tak dawno stanowili o sile "The Pompeys", czyli: Jermain Defoe, Niko Kranjcar i Peter Crouch. Z drugiej jednak strony i w szeregach gospodarzy dało się znaleźć zawodników z "kogucią" przeszłością. W koszulce Tottenhamu jeszcze nie tak dawno biegali przecież Youness Kaboul i Kevin-Prince Boateng, a dodatkowo przecież barw Portsmouth broni także Jamie O'Hara, który dzisiaj nie wybiegł na boisko. Najwięcej emocji wzbudzał jednak powrót na ławkę trenerską Harry'ego Redknappa. O managerze Tottenhamu w ostatnim czasie mówiło się sporo, w kontekście jego powrotu do "The Pompeys". Redknapp wszystkie te plotki dementował, co nie zmienia faktu, że to właśnie z nim w roli trenera, Portsmouth odnosiło największe sukcesy. Teraz, już jako manager Tottenhamu, Harry marzy o zawojowaniu Premier League z ekipą "Kogutów".

Już w 9 minucie dogodną okazję do pokonania Davida Jamesa zaprzepaścił Jermain Defoe. Wspaniałym, prostopadłym podaniem na wolne pole popisał się Tom Huddlestone, jednak strzelający w krótki róg bramki Portsmouth napastnik gości, trafił jedynie w słupek. Odpowiedź gospodarzy była bardzo szybka, a pudło Aruny Dindane spektakularne. Z pewnością będzie to jedna z tych sytuacji, które powinny kandydować do miana pudła całego sezonu. Wszystko zaczęło się od błędu Vedrana Corluki na prawej stronie, który dał się łatwo ograć Smithowi. Anglik popędził z piłką w stronę pola karnego, wrzucił futbolówkę do niepilnowanego Dindane, a reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej będąc 5 metrów przed bramką Gomesa, tylko sobie znanym sposobem, w stylu kopacza z rugby, przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. To, jakim cudem Arunie udało się nie trafić do bramki, zostanie pytaniem, na które długo nikt nie znajdzie odpowiedzi.

W 24 minucie nieziemską interwencją po uderzeniu Kaboula z rzutu wolnego popisał się Gomes, intuicyjnie przerzucając futbolówkę nad poprzeczką ratując Tottenham przed utratą bramki. Gwoli ścisłości stały fragment gry został praktycznie sprokurowany przez złe wybicie piłki przez Gomesa, która trafiła pod nogi Boatenga, a ten sprytnie wymusił faul 25 metrów przed bramką Spurs.

W 29 minucie za sprawą Ledleya Kinga, Tottenham wyszedł na prowadzenie. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Niko Kranjcar, David James niczym oszołomiony pobiegał trochę we własnym polu karnym, a do futbolówki najwyżej wyskoczył King właśnie, uderzeniem głową kierując piłkę do praktycznie pustej bramki, radując tym samym kibiców "Kogutów", którzy jak zwykle bardzo głośno dopingowali swoją drużynę.

Pod koniec pierwszej połowy wyraźną przewagę zyskali zawodnicy Spurs, jednak dopiero w 45 minucie po raz drugi udało im się pokonać Jamesa. Szybko wykonany rzut wolny między Corluką a Jenasem, piłka trafiła pod nogi Huddlestone'a, który oddał ją z powrotem do JJ'a, a ten znalazł w polu karnym Jermaina Defoe, któremu nie pozostało już nic innego, jak czubkiem buta skierować futbolówkę do siatki.

Po przerwie zdecydowanie groźniejszą drużyną było Portsmouth, które zepchnęło Tottenham do defensywy, lecz nie potrafiło tak naprawdę uderzyć na bramkę Spurs. Do czasu... W 57 minucie ładnym lobem popisał się Tommy Smith, lecz jeszcze lepsza interwencja była udziałem Gomesa, który po raz kolejny uratował "Koguty" przed utratą bramki. Chwilę później Aruna Dindane udowodnił, że nie jest napastnikiem, który strzela bramki na zawołanie, marnując kolejną, 300-procentową sytuację. Stare porzekadło mówi jednak, że co się odwlecze to nie uciecze. I faktycznie, przewaga i dobra gra Portsmouth w końcu dała efekt w postaci bramki dla gospodarzy, a jej autorem został... niechciany w Tottenhamie Kevin-Prince Boateng, który mocnym strzałem z powietrza w krótki róg nie dał najmniejszych szans Gomesowi na skuteczną interwencję. Jakby tego było mało dosłownie kilkadziesiąt sekund później czerwoną kartką ukarany został Jermain Defoe, który głupio, bezmyślnie, idiotycznie (w takim wypadku można piętnować zachowanie zawodnika i nazywać rzeczy po imieniu) sfaulował zawodnika Portsmouth, po chamsku następując na jego nogę. Dwubramkowa przewaga i boiskowa sielanka dość szybko się skończyła, a Tottenham przez prawie pół godziny musiał radzić sobie bez jednego zawodnika. Tak właśnie w telegraficznym skrócie wygląda droga z piłkarskiego nieba do samego, futbolowego piekła.

W 68 minucie do wyrównania mógł doprowadzić Yebda, lecz jego mocne i precyzyjne uderzenie we wspaniałym stylu obronił Gomes udowadniając, że na linii jest niemal nie do pokonania.

W 83 minucie kolejną znakomitą sytuację stworzyło sobie Portsmouth, lecz tym razem dosłownie centymetrów szczęścia zabrakło gospodarzom, by zdobyć bramkę wyrównującą. Futbolówkę na pole karne dośrodkował Belhadj, najwyżej wyskoczył do niej Piquionne, jednak sam chyba dobrze nie wiedział czy strzelać, czy lepiej dograć jeszcze do lepiej ustawionego partnera i ze znakomitej sytuacji wyszło zero, czyli nic.

W doliczonym czasie gry wymarzoną wręcz sytuację do pokonania Jamesa miał Lennon, lecz nasz skrzydłowy nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Szkoda, bo w tym momencie emocje już by się skończyły, a tak trwały przez całe 5 minut, które Dowd do drugiej połowy dodał.

W 94 minucie po raz kolejny do kontry ruszył Aaron Lennon, lecz został podcięty przez Micheala Browna. Piłkarz Portsmouth chwilę wcześniej został już ukarany żółtym kartonikiem przez sędziego, więc w tym momencie Philowi Dowdowi nie pozostało nic innego, jak wyrzucić Browna z boiska. Na całe szczęście dla Tottenhamu, chwilę później arbiter mecz zakończył, i mimo fatalnej postawy w drugiej połowie, Spurs z Fratton Park wywozi 3 punkty. Punkty, swoją drogą, jak najbardziej niezasłużone...

Składy:

Tottenham: Gomes,- Corluka, Bassong, King, Assou-Ekotto,- Lennon, Huddlestone (86' Dawson), Jenas, Kranjcar (66' Palacios),- Keane (56' Crouch), Defoe

Ławka rezerwowych: Cudicini, Dawson, Hutton, Bentley, Palacios, Crouch, Pavlyuchenko

Portsmouth: James,- Finnan (90' Utaka), Kaboul, Wilson, Ben-Haim,- Yebda, Mokoena (78' Belhadj), Boateng, Brown,- Smith (64' Piquionne), Dindane

Ławka rezerwowych: Ashdown, Mullins, Piquionne, Williamson, Utaka, Webber, Belhadj

Żółte kartki:

Tottenham: Jenas 24', Palacios 89', Assou-Ekotto 90'
Portsmouth: Mokoena 50', Yebda 72', Brown 91', 94',

Czerwone kartki:

Tottenham: Defoe 60'
Portsmouth: Brown 94',

Sędzia: Phil Dowd

Widzów: 20.821

Bramki:

0:1 - King 29'
0:2 - Defoe 45'
1:2 - Boateng 58'

Statystyki:

Posiadanie piłki:
Portsmouth 46%:54% Tottenham

Strzały na bramkę:
Portsmouth 13:4 Tottenham

Strzały obok bramki:
Portsmouth 10:5 Tottenham

Faule:
Portsmouth 14:11 Tottenham



Źródło: własne

36 komentarzy ODŚWIEŻ

Barometr
21 października 2009, 23:56
Liczba komentarzy: 5046
W grę wchodzi Warszawa to wiem, bo to jednak centrum - więc czy znad morza, czy z gór - wszyscy mają jednakową drogę. Nie zmieniajmy tradycji poza tym :) Mi chodziło jednak - czy się odbędzie i kto wpadnie, a nie gdzie.
0
gaizka
21 października 2009, 10:47
Liczba komentarzy: 1248
Emocjonujący mecz i 3 pkt. Warto zauważyć że w tej kolejce byliśmy jedyną drużyną która zwyciężyła na wyjeździe !!
0
Marcin
20 października 2009, 17:20
Liczba komentarzy: 1784
Chyba w Warszawie zazwyczaj były zjazdy. Chociaż ja bym optował za Krakowem. Nie od dziś wiadomo o ile ładniejsze to miasto :D A najlepiej to chyba będzie założyć temat na forumie.
0
Barometr
20 października 2009, 12:18
Liczba komentarzy: 5046
Meczu nie widziałem i może dobrze, bo bym zawału dostał. Cieszą bardzo 3 punkty, które z takimi przeciwnikami musimy zdobywać, jeśli chcemy być w czubie tabeli. Martwi Defoe, bo z tego co słyszałem w Sport+Extra to on nie zagra z Arsenalem. I dla mnie nie jest ważne, czy został sprowokowany czy nie - w perspektywie najbardziej oczekiwany mecz sezonu i nasz najlepszy snajper nie zagra z powodu głupiej czerwonej kartki. Wrrrr.... Liczę jednak na to, że inni dostaną szansę i jakoś to będzie. Swoją drogą - jak z planami zjazdu na Arsenal spursmaniaków?
0
Pistons
18 października 2009, 21:32
Liczba komentarzy: 240
Zeby nie było watpliwosci Pawle (administratorze): Marek mówił o grze w drugiej połowie...i ja też odnisłem siędo gry w drugiej połowie. A w niej graliśmy słabiej 11 na 11 niz po czerwieni Defoe...
0
woitek
18 października 2009, 17:21
Liczba komentarzy: 280
Niestety Defoe moze nie zagrac z ars... gdyz za takie zachowanie moze zostac odsuniety na trzy mecze.
0
spurs3
18 października 2009, 16:55
Liczba komentarzy: 632
noo tylko własnie boję się Paweł, że Defoe dostanie 3 mecze pauzy(oby nie !) i będzie lipa, bo może wróci wygłodzony, ale na Lane przeciwko Sunderlandowi...
0
spurs3
18 października 2009, 16:38
Liczba komentarzy: 632
Z cudicinim bysmy nie mieli 3 punktow, Gomes 2 zwlaszcza paradami, kiedy nie mial prawa obronic pilki udowdonil ze jest nr1. pewnie wpusci nam jeszcze pare farfocli, ale klka razy wiecej wyjmie nam pilek. za tydzien ciezki mecz ze Stoke ale wreszcie na Lane i dalej powinnismy byc w III. odnosnie defoe zagotowal sie, spalil psychicznie, nie tacy jak on sie zagotowywali przeciwko bylym "kolegom", moze nalezalo go zmienic w przerwie na wszelki wypadek.... teraz odpocznie i pewnie wroci wyglodzony na emrates , wiec nie ma tego zlego...
0
Anel
18 października 2009, 11:43
Liczba komentarzy: 266
że ja zawsze staram się bronić menedżerów to w sprawie Keane-Crouch również spróbuję. Otóż zdaje się, że w tym sezonie gdy Crouch wchodził z ławki to nie zawodził. Keane natomiast jest bez formy i nawet wpuszczenie go z ławki wiele nie da. Jednak Keane to jest taki typ zawodnika "upierdliwej muchy z wieloma rękami". Owszem gdy jest przy piłce to tak naprawdę zero zagrożenia. Jednak w grze bez niej należy do jednych z lepszych nie tylko w naszej drużynie. Latanie za nim do najprzyjemniejszych zadań nie należy. Dlatego po godzinie takiego biegania wchodzi Crouch i ma łatwiej. Może naciągana ta teoria ale jedyna logiczna która przyszła mi do głowy. Bo nigdy nie uwierzę w Keane'a wielkiego mobilizatora drużyny.
0
Anel
18 października 2009, 10:13
Liczba komentarzy: 266
Wg mnie najsłabszy u nas był najwyższy....
0
radeon
18 października 2009, 09:55
Liczba komentarzy: 589
martwi kilka rzeczy, upor harrego przy wystawianiu Keana do skladu podczas gdy w kolejnym meczu ten przechodzi obok gry, marna postawa w srodku pola gdzie paradoksalnie brakowalo nam takiego zawodnika jak boateng silny fizycznie zastawi pilke, nie straci, pomoze w obronie. Box to box midfielder jak to mawiaja anglicy. boczni obroncy sobie nieradzili, corluka blad za bledem, Ekotto sie tez nie pozbieral po meczu z boltonem. na plus crouch naprawde walczyl ladnie, sprawiał masę kłopotu def portsmouth. niesamowicie nie podoba mi sie to jak harry (nie)rotuje składem. Po co szeroka kadra kiedy gra góra 14 zawodników? nie mialbym pretensji gdybysmy grali jakos super fajnie, ale przeciez widac ze sie nie klei i w takich wypadkach wlasnie warto wpuścić troche świeżej krwi do drużyny. grrrrrr
0
varba
18 października 2009, 01:18
Liczba komentarzy: 4468
No mecz do cudownych nie należał, Gomes man of the match!!! trochę zawalił z tym wybiciem ale potem już wszystko było cacy. Cechą dobrej drużyny jest to że wykorzystuję swoje okazje i my wykorzystaliśmy dwie, w Portsmouth nie zauważyłem wielkiej różnicy, grali jak zawsze dużo szans których nie potrafili wykorzystać, podobnie było z Man City i Evertonem, obronę maja z kreskówki i za to płacą wysoką cenę. Kaboul to dobry piłkarz w ofensywie ale u nas defensywnie nie radził sobie na lewej a u nich gra na środku.
0
tuczi
17 października 2009, 21:44
Liczba komentarzy: 2242
Z powodu zdobycia kolejnych 3 punktów... jestem na tak ;). A resztę pominę milczeniem...
0
Master
17 października 2009, 21:16
Liczba komentarzy: 22
noi kolejne 3 pkt;]
0
yid76
17 października 2009, 20:29
Liczba komentarzy: 179
Co tu dużo mówic,gbyby nie Dindane i ostatnie dzieło E.Tolle'a to chyba miałbym zawał:)Ale 3 pkt są i teraz tylko to sie liczy.A Defoe po odebraniu Pleyer of the Month zaczyna swoje.
0
Skaju
17 października 2009, 20:22
Liczba komentarzy: 478
hmmm kolejny mecz który śledziłem tylko na livescorze (za słaby net na stream) i kolejny wygrany :) jak bym oglądał to byśmy przegrali ;P Paweł się odczarował, ja nie ;/
0
Marcin108
17 października 2009, 20:22
Liczba komentarzy: 412
Gdy usłyszałem gwizdek kończący pierwszą połowę pomyślałem: "źle że strzeliliśmy drugą bramkę, bo to spowoduje rozluźnienie w naszej ekipie" i miałem rację. Od początku drugiej połowy ataki Pompeys były coraz groźniejsze. Mam nadzieję że Gomes zostanie doceniony po tym spotkaniu przez wszystkich którzy, w niego nie wierzą. Tylko dzięki niemu nie przegraliśmy tego meczu. No i dzięki Dindane :) Wiem wiem. Nasza gra nie była wspaniała ale wiedziałem że tak będzie :D myślę że możemy być zadowoleni pomimo słabej gry. 3 punkty jadą do płn. Londynu. A ja już powoli wypatruję naszej wspaniałej formy na mecz z Arsenalem :)
0
Marcin
17 października 2009, 20:11
Liczba komentarzy: 1784
Szczerze mówiąc to spodziewałem sie takiego meczu więc nie ma co narzekać. Fantastyczny Gomes, może i prowokuje czasem spięcia, ale jeśli wychodzi z nich obronną ręką to ja nie widzę problemu. Plus do tego wyciągnął dziś dwie piłki z gatunku tych... no powiedzmy że zajebiście trudnych. Dziwna sytuacja jest ze środkiem pola. Jeśli chodzi o grę do przodu, to JJ wyglądał dzis nawet nieźle, Tom też błysnął kilkoma podaniami. Jeśli chodzi o obronę - pożal się Panie Boże! Muszę powiedzieć, że kiedyś wierzyłem w talent Toma, ale teraz już jestem zupełnie przekonany, że jest to gość do odstrzału przy pierwszej sposobności. Kilka (słownie: kilka) fajnych podań w meczu w żaden sposób nie rekompensuje tej jego ospałości, braku szybkości i zwrotności, a co za tym wszystkim idzie - BRAKU ZAANGAŻOWANIA. Szkoda sytuacji Lennonka w końcówce, mógł wyjaśnić co i jak, ale w sumie charakteru killera to on nigdy nie miał i raczej mieć nie będzie. JD udowodnił, przy całej mojej sympatii do niego, że jest bezmózgiem pierwszej wody, myslę że FA dorzuci mu jeszcze meczyk czy dwa pauzy do regulaminowego jednego. Także w następnym spotkaniu na 100% zagramy w ataku parą Keane-Crouch. W sumie Iralanczyk za wiele w parze z wieżowcem sobie nie pograł, może to go odbuduje? A, jeszcze o kartce. W sumie to... dobrze, że ją JD dostał. Te 15 minut drugiej połowy było najgorszych w całym meczu w naszym wykonaniu, a grając w 10 chłopaki jako tako się ogarnęli. A co do Boatenga - mi się podobał. Nie wiem czego się spodziewali ci, co go jeszcze nie widzieli a czytali, że gra dobrze. Że w rezerwach Tottenhamu męczył się nowy Andreas Moeller, że znajdę jakieś niemieckie porównanie? Naprawdę solidny zawodnik, nie wiem czy nie wolałbym jego niż np. JJ'a, o Tomie nie wspominając. Choć oczywiście uważam, że jak po sezonie go odkupimy za powiedzmy 7-8 mln funtów to po raz kolejny udowodnimy, jak ciężcy debile rządzą tym klubem.
0
Marcin
17 października 2009, 19:40
Liczba komentarzy: 1784
Jak sie zasługuje na zwyciestwo? To proste-robiąc to co jest potrzebne aby zgdonie z regułami danej gry odnieść zwycięstwo. W wypadku piłki kopanej strzelając więcej goli niż rywal. I co, nie strzelilismy więcej? No właśnie. Czyli jednak trzy punkty zasłużone, należały się nam. I jeszcze takie ogólniejsze spostrzeżenia. Ten Dindane to jest fenomen na skalę światową-ogólnie świetny ale psuje takie meczbole, że pała mała. Boateng nie zachwycił ale i tak dużo lepiej niż u nas wypadł. Czy błędem było oddanie go? Chyba nie, bo nawet po niby dobrym występie odstawał od naszych. Ale jaki był zmotywowany! Po bramce taki gangsta jak z teledysków Aggro Berlin. Ciekawa sprawa z Ćorluką-współpraca z Aaronem wychodzi mu świetnie, w defensywie też w porządku ale ma momenty przyprawiające o zawał. A Gomes był fenomenalny.
0
aapa
17 października 2009, 18:58
Liczba komentarzy: 2742
A Corluką, to w miarę w ciemno można powiedzieć, że w następnym meczu będzie najlepszy na boisku.
0
1  2    >

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2024/2025?
1 50%
2-3 0%
4-6 0%
7-10 0%
11-20 50%
2 oddane głosy
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 31 Zarejestrowanych użytkowników: 5254 Ostatnio zarejestrowany: trafostacja

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się