Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Aston Villa 1:1 Tottenham

1 grudnia 2009, 23:01, Szymon Świerniak
Tylko remis, i aż remis. Tak najkrócej można opisać spotkanie na Villa Park. Do 77 minuty Tottenham będąc drużyną trzykrotnie lepszą od gospodarzy przegrywał po fatalnym błędzie w obronie. Wtedy jednak gola dla Spurs strzelił Michael Dawson, doprowadzając do wyrównania. "Koguty" mimo, iż do końca spotkania próbowały wywalczyć trzy punkty, z trudnego wyjazdu wracają z tylko lub aż z jednym oczkiem. Wszystko przez Brada Friedela, który przez bardzo długi czas samotnie zatrzymywał huraganowe ataki Tottenhamu.



Spurs opromienieni pogromem jakiego dokonali w zeszły weekend z wielką radością, i niesamowitą wiarą we własne umiejętności, wybierali się do Birmingham, by zmierzyć się z Aston Villą. Harry Redknapp dokonał tylko i wyłącznie kosmetycznych, wymuszonych zmian w składzie swojej drużyny. Narzekającego na uraz Jonathana Woodgate'a zastąpił Sebastien Bassong, którego partnerem na środku defensywy miał być Michael Dawson, który zresztą jako kapitan wyprowadzał dziś swoją drużynę na boisko. Oprócz tego szansę występu od pierwszej minuty dostali jeszcze między innymi: Peter Crouch, Niko Kranjcar czy Aaron Lennon. Swoje problemy miał również manager gospodarzy, lecz i jemu udało się wystawić w miarę możliwości najsilniejszą jedenastkę, z gwiazdami reprezentacji Anglii: Agbonlahorem i Asheleyem Youngiem na czele.



Tottenham zaatakował już od pierwszych minut spotkania, chcąc pokazać, iż Aston Villi nie trzeba się obawiać. Sygnałem utwierdzającym kibiców Spurs w przekonaniu, że "Koguty" są w dobrej formie, był strzał Niko Kranjcara z 4 minuty, który instynktownie na rzut rożny sparował bramkarz gospodarzy, Amerykanin Brad Friedel. Niestety, kilka minut później stare grzechy zatytułowane "jak nie należy się zachowywać przy stałych fragmentach gry", znowu dały o sobie znać.



James Milner wykonywał rzut rożny (trzeci w przeciągu pierwszych dziesięciu minut). Do dośrodkowanej na krótki słupek piłki doskoczył Carlos Cuellar, lecz uderzenie piłkarza AV na spółkę obronili Gomes z Assou-Ekotto. Tak odbita futbolówka trafiła pod nogi Agbonlahora, który przepychając (!) Dawsona, Huddlestone'a i Assou-Ekotto, sobie tylko znanym sposobem wyprowadził ekipę gospodarzy na prowadzenie, ośmieszając przy tym obronę "Kogutów" Ta sytuacja ewidentnie wybiła drużynę Tottenhamu z uderzenia. Piłkarze Harry'ego Redknappa po dobrych, szybkich pierwszych minutach gry, potrzebowali po stracie bramki kilku chwil, by otrząsnąć się z tak bolesnego uderzenia.



Pierwszą szansę po stracie bramki dostał Jermain Defoe. Najpierw jednak rzut wolny w okolicach 25 metra przed bramką wywalczył Niko Kranjcar. Na bezpośredni strzał zdecydował się Tom Huddlestone, lecz jego uderzenie ugrzęzło w murze. Piłka trafiła jednak pod nogi Defoe, który zmarnował sytuację sam na sam z Friedelem. Amerykanin po raz kolejny spisał się bardzo dobrze wybijając strzał piłkarza Spurs. Futbolówka nie ucieknęła jednak za daleko, gdyż po odbiciu od Friedela trafiła prosto pod nogi Michaela Dawsona i gdy wszystkim wydawało się, że gol dla Spurs jest niemal pewny, futbolówkę z linii bramkowej wybił środkowy obrońca Aston Villi, Carlos Cuellar. Pech, pech, i jeszcze raz pech... Między 27, a 29 minutą dwukrotnie groźnie było znowu pod bramką Friedela, lecz najpierw uderzenie Huddlestone'a, golkiper gospodarzy wybił na rzut rożny, a chwilę później futbolówka po strzale Jermaina Defoe minimalnie minęła poprzeczkę bramki AV.



W 42 minucie dwukrotnie próbował Niko Kranjcar. Najpierw jego uderzenie z wolnego z 25-27 metrów przed bramką (który to zresztą stały fragment gry sam Chorwat wywalczył) trafiło w mur, a dobitkę, po kilku kozłach i delikatnym rykoszecie bardzo pewnie wyłapał Friedel.



Tottenham w pierwszych trzech kwadransach był piłkarsko lepszą drużyną niż gospodarze, lecz nonszalancja wymieszana z głupotą i nieuwagą pod własną bramką, i spora dawka pecha po drugiej stronie boiska powodowały, że do szatni na przerwę w lepszych nastrojach schodziła ekipa Martina O'Neilla. Grę do przodu "Kogutom" w największym stopniu ciągnął Niko Kranjcar, który był w tym okresie chyba najlepszym zawodnikiem na boisku. Przebłyski dobrej gry ofensywnej mieli jeszcze Huddlestone i Defoe. Kompletnie niewidoczny był natomiast Aaron Lennon, co, przynajmniej dla mnie, było sporym zaskoczeniem. Kibicom Spurs nie pozostawało więc nic innego, jak liczyć, że ich pupile na drugie 45 minut wyjdą w równie dobrej formie, jak tydzień temu, kiedy to wpakowali aż 9 bramek ekipie Wigan, w tym 8 po zmianie stron.



W 49 minucie przed kolejną szansą stanął Niko Kranjcar, lecz podobnie jak w poprzednich przypadkach, i tym razem lepszy okazał się Brad Friedel, który powoli zaczynał stawać się koszmarem na jawie piłkarzy z White Hart Lane, broniąc każde uderzenie zawodników Spurs. Tottenham natomiast ewidentnie rozkręcał się z każdą kolejną minutą, spychając AV do defensywy, a chwilami zamykając ich nawet na własnej połowie boiska. Szkoda tylko, że za czas bycia przy piłce nie przyznają od razu bramek, bo w drugiej części gry Tottenham miałby ich już do 60 minuty co najmniej 3 lub 4. Aston Villa praktycznie nie istniała, a piłka niestety dalej do bramki nie chciała wpaść.



W 73 minucie w końcu udało się pokonać Friedela, a strzelcem gola został Defoe. Niestety, bramka nie została zaliczona, bo najpierw sędzia Dowd pokazał, że napastnik Spurs był na spalonym, a widząc, iż arbiter boczny nie popiera jego decyzji, zmienił ją na dotknięcie piłki ręką przez Defoe.



W 77 minucie wróciły wspomnienia ze zremisowanego 4-4 meczu przeciwko Aston Villi dwa lata temu w meczu odbywającym się w dniu 125-lecia Tottenhamu. Najpierw wielkie zamieszanie pod bramką AV i strzał Defoe zablokowany przez obrońców, później dośrodkowanie z lewej strony boiska, które jakimś cudem trafia pod nogi Dawsona, a ten niemal jak Youness Kaboul w doliczonym czasie gry kilka sezonów wcześniej, huknął jak z armaty, strącając pajęczynę z okienka bramki gospodarzy. Wtedy również bramka strzelona w podobnych warunkach dawała Spurs remis. Trud Tottenhamu, który przez praktycznie całą drugą połowę prowadził grę, w końcu został przez wszelakie bóstwa doceniony. Deszcz natomiast, niemal od samego początku towarzyszący piłkarzom padał coraz bardziej, jakby forma prezentowana przez gospodarzy niespecjalnie cieszyła panią pogodę w Birmingham. "Koguty" w przeciwieństwie do Aston Villi na jednym golu poprzestać nie chciały. Goście w dalszym ciągu atakowali bramkę Friedela, zwietrzając dobrą okazję do wywalczenia w dniu dzisiejszym pełnej puli. Dwie szanse miał więc i Defoe, lecz sobotniego popołudnia jego celownik nie był niestety ustawiony najlepiej.



Za dużo szczęścia w meczu przeciwko Wigan, za dużo pecha w dniu dzisiejszym. Tottenham powinien mecz na Villa Park wygrać z palcem w pewnym, niecenzuralnym miejscu. Niestety, na przeciwko stanął im Brad Friedel, który niemal w pojedynkę zapewniłby swojej drużynie zwycięstwo. Na całe szczęście Spurs są w takiej formie, że udało im się w końcówce doprowadzić do remisu. Punkt wywalczony przeciwko Aston Villa można brać za dobrą monetę, jednak gdyby w bramce gospodarzy stał ktoś inny...



Składy:



Tottenham: Gomes,- Corluka, Bassong, Dawson, Assou-Ekotto,- Lennon, Huddlestone, Palacios (66'Jenas), Kranjcar (78' Keane),- Crouch, Defoe



Ławka rezerwowych: Alnwick, Bale, Hutton, Bentley, Jenas, Rose, Keane



Aston Villa: Friedel,- Beye, Dunne, Cuellar, L.Young,- Milner, Petrov, Reo-Cocker (71' Sidwell), A.Young,- Carew (76' Heskey), Agbonlahor



Ławka rezerwowych: Guzan, Sidwell, Downing, Delph, Heskey, Gardner, Clark



Zółte kartki:



Tottenham: Huddlestone 83'



Sędzia: Phil Dowd



Bramki:



1:0 - Agbonlahor 10'

1:1 - Dawson 77



Widzów: 39,866
Źródło: własne

47 komentarzy ODŚWIEŻ

gaizka
30 listopada 2009, 11:25
Liczba komentarzy: 1248
Wspaniały mecz, nie pamiętam kiedy ostatnio tak graliśmy !! Nie pamiętam żebyśmy kogoś zamknęli na własnej połowie i to na 30 minut !! Aston Villa to jednak nie Wigan, wyciągnęli wnioski z naszej gry, pieczołowicie kryjąc Lennona (Luke Young, wypadł o 3 klasy lepiej od Edmana :)), choć ten i tak potrafił od czasu do czasu fajnie zagrać z Vedranem. Z naszych graczy jedynie irytowała mnie schematyczność BAE, czasami ma sporo miejsca, żeby wbiec, fajnie zagrać, a w jego oczach widać tylko: dośrodkowanie, dośrodkowanie ! Cieszy świetna postawa Niko, widać że gra na luzie, jego przyjęcie piłki - po prostu coś wspaniałego. Harry naprawdę miał niezły ból głowy wprowadzając zmiany, ja nie wiedziałbym kogo zastąpić, bo tego dnia całą nasza ekipa tworzyła wyborny monolit !!
0
Marek
30 listopada 2009, 11:08
Liczba komentarzy: 702
Dobra gra TAK, swietny Kranjcar TAK. itd itd A mnie najbardziej się podobało że po strzeleniu bramki szlismy na zwycięstwo, że nie zadawał nas remis. To jest włściwe podjescie. To jest takja przemiana mentalan jakiej nam trzeba. Jesli chcemy to osiągnąć to zawsze musimy dążyc do zwycięstwa nawet na tak trudnym terenie jak Villa Park. Tym razem się nie udało ale widac światełko w tunelu. No i chce pochwalić naszą młoda parę stoperów. Poza bramką- bardzo bardzo poprawny wystep. Już chyba nie musimy panikować gdy Woody i King są kontuzjowani. Niemniej w styczniu trzeba nam stopera. Nie mamy zmienników(znaczy mamy ale połamanych nieco) i Bassong jedzie na Puchar Afryki.
0
mosaj
30 listopada 2009, 02:40
Liczba komentarzy: 1220
Przed meczem remis wziąłbym w ciemno, teraz czuję niedosyt. Szkoda zmarnowanych szans, ale może we wtorek na Old Trafford będzie odwrotnie - będziemy mieć pół okazji i strzelimy dwie bramki, a nie jeden gol na "sto" okazji. Cóż, mam nadzieję że zaczniemy regularnie wygrywać 1-0, 2-1 niż raz na jakiś czas 5-1 czy 9-1, a później pechowo remisować czy przegrywać. Na szczęście póki co wszyscy grają pod nas i dalej jesteśmy w czwórce. Ale trzeba pamiętać, że takie zespoły jak Liverpool czy Arsenal zawsze w pewnym momencie łapią swoje tempo i wtedy lepiej byłoby mieć jakąś konkretniejszą przewagę.
0
mosaj
30 listopada 2009, 00:10
Liczba komentarzy: 1220
Dobre spotkanie w naszym wykonaniu, cieszy mnie fakt, że Niko rozegrał kolejny znakomity mecz i z dnia na dzień staje się coraz ważniejszym graczem w drużynie Harry'ego, ciekawe co nasz manager wymyśli, gdy do zdrowia wróci Luka ;) Lekki niedosyt, bo 3 pkt były jak najbardziej do zdobycia, no ale nie ma co narzekać, jesteśmy na 3 miejscu w lidze i należy się z tego cieszyć :)
0
tuczi
29 listopada 2009, 21:52
Liczba komentarzy: 2242
No tutaj zgodzę się z Tobą mój drogi Marcusie ;)
0
MARCUS
29 listopada 2009, 21:03
Liczba komentarzy: 2060
HH, mam podobnego banana:) Tuczi trochę przesadzasz z Mo'N warto pamiętać jaki beton mu się parę sezonów temu dostał, jak mu podpierd... (?Barry) lub czają się na pod.... Oczywiście nie ma się to w opozycji do drugiej części twojej wypowiedzi.
0
Harry Hotspur
29 listopada 2009, 19:11
Liczba komentarzy: 398
"WIELKI ARSENAL" poszedł spać......
0
Harry Hotspur
29 listopada 2009, 19:04
Liczba komentarzy: 398
nie to zebym dobrze zyczyl chelsea czy gratulowal im wygranej ale pojechali arsenal 3:0. szeroki usmiech na mojej twarzy :)
0
tuczi
29 listopada 2009, 18:35
Liczba komentarzy: 2242
Cerbin - czyli chciałbyś widzieć Modrica na ławie ? Hehehe bujną masz wyobraźnię... Co do O'Neilla to napisz mi proszę czym takim on Cię fascynuje w tej chwili, bo po świetnych sezonach w Szkocji teraz zauważam jedynie tendencję spadkową w jego wykonaniu. Kolejny maruder na Spursmanii... A ja po raz wtóry napiszę tak...... CUDZE CHWALICIE A SWEGO NIE ZNACIE - NIE MACIE POJĘCIA CO POSIADACIE !!!
0
Harry Hotspur
29 listopada 2009, 17:11
Liczba komentarzy: 398
ostatnio czytalem o planach wprowadzenia zagranicznych arbitrow do PL. Ponoc kilku z nich wyrazilo zainteresowanie sedziowaniem w Anglii, z tym hiszpanem co gwizdnal karnego analom w meczu z Celticiem na czele. wiekszosc managerow zespolow z PL wypowiedziala sie za. swiadczy to o tym ze rodzimi sedziowie nie sa na wyspach zbyt cenieni...
0
Harry Hotspur
29 listopada 2009, 17:07
Liczba komentarzy: 398
ja osobiscie nie mam nic przeciwko Dowd-owi. nie cierpie jednak Wileya, Howarda i Deana, towarzystwo przyjaciol Man Utd...
0
Sajmon
29 listopada 2009, 14:18
Liczba komentarzy: 836
Chciałbym poruszyć temat sędziego jeszcze. Jest dwóch takich arbitrów w PL, którzy skutecznie mi psują cały mecz jak ich tylko zobaczę. Myślę o Hołardzie (to temat na inny mecz z tym panem w roli głównej) i o Philu Dowdzie. Co prawda obyło się bez kontrowersji (przynajmniej my nie mamy na co narzekać), ale zauważyliście jak kibice Villi zrobili mu owacje jak w końcu zagwizdał faul dla AV w drugiej połowie? ;P
0
radeon
29 listopada 2009, 11:58
Liczba komentarzy: 589
Bardzo dobry mecz. Mnóstwo pozytywów zwłaszcza dla gry pomocy która kompletnie zdominowała w końcu mocną AV. Obrona też poza feralna bramką bdb grała. Kiedy i gdzie Dawson sie tak rozwinął? przecież jego jeszcze niedawno byle napastnik przesuwał i siłowo sobie ustawiał. Słabszy dzisiaj był Lennon ale AV swietnie go z gry wyłaczyla. Klasyczna taktyka Kill Lennon. Szkoda że Harry nie zmienił go pod koniec na Bentleya, warto byłoby spróbować jakoś zaskoczyć O'Niell'a
0
dominik yido
29 listopada 2009, 10:27
Liczba komentarzy: 1
szkoda .ze nie ma 3 punktow bo villa nie istniala w tym meczu ale pokazalismy jak sie gra w pilke .Niko znowu pokazal klase.
0
SZymon
29 listopada 2009, 09:07
Liczba komentarzy: 25
Bardzo dobry mecz, Kranjcar gra z meczu na mecz coraz lepiej. Ładnie rozgrywaliśmy piłkę utrzymując się przy niej bardzo długo. Dobrze, że w końcówce Heskey nie trafił bo już byłem pewny, że piłka wpadła do bramki.
0
adipetre
29 listopada 2009, 00:42
Liczba komentarzy: 1263
mnie dawson irytowal, oczywiscie do momentu zdobycia bramki, te jego dlugie, bezmyslne pilki ... zawiodl crouch, nie dosc ze jak on jest na boisku to nasza gra staje sie jakby bardziej prymitywna, to jeszcze nie umie wygrac glowki, i zarazem celnie do kolegi z zespolu dograc pilki, bardzo podobal mi sie krancjar, ogolnie swietny mecz zagralismy i bylismy zespolem znacznie lepszym od the villans, za tydzien na everton to powinno starczyc
0
Cerbin
29 listopada 2009, 00:11
Liczba komentarzy: 469
Alez ten Kranjcar ma technikę użytkową. Niby Harry może wstawić Modrica za Toma, ale czy wtedy nasza i tak kulejąca gra obronna nie była by zbyt osłabiona? P.S. Już od dawna trzymam kciuki, za to, żeby Martin O' Neill trafił na naszą ławkę. Dla mnie jest to jeden z najlepszych trenerów na świecie.
0
spurs3
28 listopada 2009, 23:58
Liczba komentarzy: 632
Nie pamietam meczu kiedy bramkarz Spurs na wyjezdzie !!! nie interweniował w II polowie przez 44 minuty$$ !!!
0
martinbm
28 listopada 2009, 23:24
Liczba komentarzy: 232
Tak bezradnej Aston Villi jeszcze nie widziałem. Oni chcą walczyć o TOP4 - żal... Tottenham świetnie, wreszcie mamy lewoskrzydłowego bo Kranjcar grał świetnie, jak wróci Luka za Toma, będziemy mieli jedną z lepszych środkowych linii w PL. Przed meczem taki wynik by mnie ucieszył, ale po naszej grze przynajmniej połowa wyniku z ubiegłego tygodnia i tak byłaby niskim wymiarem kary dla AV. Come on You Spurs!! Za tydzień jedziemy z Evertonem
0
varba
28 listopada 2009, 23:15
Liczba komentarzy: 4468
Szkoda bo można było wywieźć 3 punkty, Villa wepchała fuksiarskiego gola i potem liczyła na grę z kontry, w ogóle nie wyglądała jak drużyna która gra u siebie, widać było że są poukładani w obronie tylko to uchroniło im jeden punkt, Lennon nie pograł ale był podwajany cały czas podobnie Defoe, widać że Martin O'neill odrobił pracę domową. Szkoda że Luka nie mógł wejść w końcówce jak Niko był już zmęczony, robiąc nam grę przez większość meczu. Mam nadzieję że jutro wygra Chelsea i Everton!
0
1  2  3    >

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2025/2026?
1 33.33%
2-3 0%
4-6 0%
7-10 0%
11-20 66.67%
3 oddane głosy
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 16 Zarejestrowanych użytkowników: 5255 Ostatnio zarejestrowany: maciek_1984

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się