Gareth Bale wyrósł na gwiazdę nie tylko Tottenhamu, nie tylko Premier League, ale prawdopodobnie na jednego z najlepszych piłkarzy na świecie. Oferty za Walijczyka podczas letniego okienka transferowego będą nam zapychać fax co godzinę. Na jaką podwyżkę zasłużył Bale w związku ze swoją fantastyczną formą? Czy powinna być ona uzależniona od końcowego miejsca na koniec rozgrywek?
Żelazne granice płac
Wielokrotnie broniłem naszych działaczy, którzy nie zgadzali się na płacenie nowym zawodnikom olbrzymich tygodniówek. Nieraz musieliśmy się obchodzić smakiem, ponieważ wielu piłkarzy nie godziło się na maksymalne zarobki w granicach 80 tysięcy funtów tygodniowo. Cała rzesza kibiców była przekonana, że wielką drużynę można zbudować jedynie płacąc wybitnym piłkarzom porównywalne pieniądze jak Chelsea czy Manchester United.
Coś takiego jednak nie miało miejsca. Byliśmy zainteresowani świetnym piłkarzem: zażądał 120 tysięcy tygodniowo - Tottenham mu podziękował. Jeżeli przychodzisz do naszego klubu nie będziesz zarabiał więcej niż "tyle i tyle". Najlepsi zarabiają określone stawki i nie było dyskusji. Do tych stawek dostosował się Adebayor, dostosował się Van der Vaart, Parker, Lloris, Gallas - można tych piłkarzy wymieniać i wymieniać. Wielu piłkarzy, którym głównie przed oczami świeciły pieniądze, których nie byliby w stanie nawet kontrolować, gdy będą im spływać na konto w banku, nie zdecydowali się przeprowadzić na White Hart Lane. W Tottenhamie przekaz był jasny - u nas gra się w piłkę i zarabia duże pieniądze. Duże, ale w granicach NASZEGO rozsądku.
Bale zasługuje na więcej
Sytuacja z Garethem Bale'm jest jednak zupełnie inna. Trafił do nas sześć lat temu i z każdym sezonem robił coraz większe postępy, które rzecz jasna były honorowane coraz większymi zarobkami. Pomógł wprowadzić nasz klub do Ligi Mistrzów. W tych rozgrywkach również pokazał światu swój talent. Dziś wymienia się jego nazwisko bez skrępowania obok takich tuzów jak Leo Messi czy Cristiano Ronaldo. Takiego piłkarza u nas nigdy nie było i długo taki piłkarz do nas już nie trafi. Jednak to u nas rozbłysł, to w naszej koszulce rozsławił swoje nazwisko, a przy okazji klub. Dlatego jeżeli Walijczyk zaśpiewa 150 tysięcy funtów tygodniowo, nasze żelazne zasady powinny zostać złamane. Dlaczego?
Ponieważ będzie to sygnał dla reszty zawodników: jeżeli będziecie grać tak jak Gareth, mieć taki wpływ na drużynę jak Gareth, będziemy od was tak uzależnieni jak od Garetha - wówczas czeka was podobna podwyżka. Dziś cały Tottenham gra pod Bale'a i trudno byłoby doszukiwać się niesprawiedliwości w tym, że zarabiałby dwa razy więcej od pozostałych kolegów z drużyny. Zapracował sobie na to w tym klubie i absolutnie mamy obowiązek płacić mu tyle, ile sobie zażąda.
Podwyżka dla Garetha: konieczność i sprawiedliwość
Jest to inna sytuacja niż przy dajmy na to Adebayorze: bardzo dobry piłkarz, jednak takich jak on na świecie jest wielu. Raz błyszczy formą, raz zawodzi na całej linii. Dlaczego miałby trafić na White Hart Lane i zarabiać 150 tysięcy funtów tygodniowo? To są stawki normalne dla klubów, które z pieniędzmi się nie liczą. My się z nimi liczymy i każdy zarabia tyle, ile powinien. Jednak jeżeli w tym klubie rozbłysła taka gwiazda ja Gareth Bale, to nie można jej nie docenić. Oczywiście można się spodziewać, że nasz system płac będzie powoli się przeistaczać. Jeżeli Bale zostanie w naszym klubie i dostanie olbrzymią podwyżkę, a klub będzie regularnie grał w Lidze Mistrzów, wówczas naturalną koleją rzeczy jest fakt, że piłkarze będą chcieli zarabiać więcej. Tottenham mimo to pokazał, że bez płacenia olbrzymich tygodniówek można zbudować silną drużynę, która w tabeli traci niewiele do Manchesteru City i wyprzedza Chelsea oraz Arsenal. Owszem, ograniczało to nas na rynku transferowym, jednak przynajmniej byliśmy pewni, że ci piłkarze, którzy do nas trafiali i zrzekali się niewyobrażalnej pensji, grali dla nas z przekonaniem a nie tylko i wyłącznie dla olbrzymich cotygodniowych wypłat.
Na szczęście Bale stawia władze klubu przed dylematem, co dalej z pensjami w tym klubie. Czy jeśli damy Walijczykowi więcej, to nagle wszyscy zapragną podwyżek? Nie, ponieważ muszą sobie zdawać sprawę, że to grze Bale'a zawdzięczać będą przyszłe sukcesy tego klubu. Będą wiedzieli, że nie dostał podwyżki za nazwisko, czy ładne oczy. Inaczej sprawy wyglądałyby, gdyby taką tygodniówkę dostał Adebayor, a grałby tak, jak gra obecnie. Wówczas wielu piłkarzy mogłoby sobie pomyśleć (i zresztą całkiem słusznie), że jeśli ktoś taki zarabia 150 tysięcy, to dlaczego ja zarabiam tylko połowę, chociaż wnoszę do tej drużyny dużo więcej? Szybko zrodziłoby to w piłkarzach poczucie niesprawiedliwości. Podwyżka dla Bale'a mogłaby im jedynie udowodnić, że jeżeli wzniosą ten klub na absolutne wyżyny, będąc głównym architektem tego sukcesu - wówczas nie ominie ich nagroda.
Wniosek zatem jest prosty - Walijczyk powinien dostać tyle, ile zażąda. Nawet jeżeli miałoby to oznaczać redukcję składu o dwóch innych zawodników. A co z pensjami dla nowych piłkarzy? Pewnie zostanie po staremu. No chyba że zgłosimy się latem po Rooney'a. Możemy być jednak przekonani, że z powodu Bale'a dużo w Tottenhamie się zmieni w najbliższych miesiącach, a może nawet i latach. Wszystko będzie zależało od tego, jak długo Bale postanowi grać w barwach Kogutów i jak będzie wyglądała wówczas ligowa pozycja "Spurs".
16 komentarzy ODŚWIEŻ