W top4 dla Tottenhamu wierzyłem jeszcze do meczu z WBA i Sunderlandu z Evertonem. Wierzyłem, że Everton straci punkty. Wierzyłem też, że fatalna forma Arsenalu utrzyma się do końca sezonu. Teraz pozostały tylko szanse matematyczne i choć nadzieja umiera ostatnia - powoli akceptuję rzeczywistość.
Jak widać po meczu z WBA nasze 5-1 z Sunderlandem było jedynie przypadkiem, a normą jest tracenie bramki w pierwszych pięciu minutach i potem odrabianie strat. Raz się uda, raz nie. W ostatni weekend się nie udało, bo remis możemy traktować tylko w kategoriach porażki.
Ten sezon - chyba jeden z najgorszych w historii "Kogutów" w ostatnich latach - pokazał trzy rzeczy: 1. strata GB11 była nie do zastąpienia, 2. prezes Daniel Levy stracił głowę, 3. piłkarze przestali w pewnym momencie wierzyć w sukces, a co za tym idzie - znacznie obniżyli loty.
Przy absencji/kontuzjach Erika Lameli, którego tak naprawdę w akcji na White Hart Lane nikt nie widział - nadzieja na eksplozję nowej gwiazdy na skrzydle właściwie przepadła od razu. Do tego transfer Roberto Soldado z Valencii okazał się niezrozumiałym niewypałem. Niezrozumiałym, bo przecież Hiszpan nagle nie zapomniał jak się gra w piłkę - w końcu był czołowym snajperem Primera Division przez lata - tuż za ludźmi z kompletnie innej planety - Cristiano Ronaldo i Lionelem Messim. Na pewno był lepszy lub zbliżony poziomem do Alvaro Negredo, który przecież w Manchesterze City gra całkiem nieźle. Stąd wniosek - albo nie potrafimy wykorzystać naszego napastnika (ustawienie, brak wsparcia w linii pomocy, etc.), albo presja i zmiana stylu gry jest zbyt wielka i potrzebuje on czasu, albo podmienili go kosmici, zupełnie jak zrobili to w przypadku Fernando Torresa, gdy znalazł się w Chelsea Londyn. Poza Christianem Eriksenem - żaden z nowych piłkarzy nie okazał się poważnym wzmocnieniem, a co najwyżej gra na tym poziomie, co w zeszłym roku zawodnicy, których oddaliśmy bez specjalnego żalu.
Najgorsze jednak jest to, że w porównaniu z poprzednimi latami znacznie obniżyli formę inni nasi piłkarze - Aaron Lennon, Jan Vertonghen, Sandro, Mousa Dembele, Gylfi Sigurdsson, czy Kyle Walker. Wydaje się, że tu jest pies pogrzebany.
Jeśli dodamy do tego bezsensowną zmianę Andre Villasa-Boasa na kompletnego żółtodzioba - efekt jest taki, jak się można było spodziewać. Jestem przekonany, że w momencie jak Daniel Levy dał się ponieść emocjom i z dnia na dzień zwolnił Portugalczyka - wielu piłkarzy po prostu się poddało. Zobaczyli, że to nie od nich będą wyciągane konsekwencje - tylko zawsze wina spadnie na trenera. A przecież jak spojrzymy na obniżkę formy, co poniektórych - to im się należy największa krytyka i karne przeniesienie do rezerw. Jakby Daniel Levy miał jaja - zostawiłby AVB, dał mu 50 mln funtów na styczniowe okno i wychrzaniłby pseudogwiazdy, którym ewidentnie nie chce się już grać (Walker to chyba najlepszy przykład). Do tego warto byłoby sprowadzić jeszcze jakiś fachowców do sztabu medycznego (kto widział tyle kontuzji w innych klubach Premier League?!) i sezon mógłby się potoczyć inaczej. W końcu po kompromitacji z Liverpoolem - top4 wciąż było na wyciągnięcie ręki.
Owszem - byłaby to kolejna rewolucja kadrowa, ale przynajmniej stabilność na ławce trenerskiej, a tego nie mieliśmy od dawna. Może ten plan nie wypaliłby krótkoterminowo i Liga Mistrzów znów by nas ominęła, ale przynajmniej byłby jasny sygnał dla piłkarzy - albo zapieprzacie dla klubu, albo won! Przecież spotkań w tegorocznych rozgrywkach, w których widać, że im się nie chce grać było tyle, co w ostatnich 10 latach razem wziętych. Za Sherwooda biała flaga jest wywieszana przed meczem, w trakcie panika, a potem jest dalsze poniżanie się na pomeczowych konferencjach prasowych. To się w głowie nie mieści!!! Nasze motto - Audere est facere możemy sobie wsadzić w cztery litery przy naszym stylu gry. Zresztą o jakim stylu my tu mówimy? Ja nawet nie mam pojęcia, jaka "11" wyjdzie na mecz! To jak Ci ludzie mają się zgrać? Poza Hugo Llorisem nie ma chyba ani jednego pewniaka w składzie (do niedawna był jeszcze Bentaleb). Po prostu - żal i zgrzytanie zębów.
Ten sezon jest stracony poprzez durne decyzje zarządu i brak czasu na aklimatyzację/zgranie dla pewnych piłkarzy. Jestem przekonany, że zarówno Capoue, Chiriches, Lamela, Chadli, Soldado, czy Paulinho w końcu się sprawdzą. Capoue grał dobrze do czasu kontuzji, Chiriches wyrównał w dół poziomem do reszty defensywy, ale początek też miał niezły, Chadli miał kilka świetnych spotkań, Lameli nikt na dobre nie dał szans, a Soldado jest jednym z najlepszych snajperów w Europie i na pewno się w końcu przełamie. Przynajmniej Eriksen wypalił tak jak się każdy spodziewał - to jest drugi Rafael Van der Vaart. Teraz jest kwestia pozostawienia stanu posiadania, dokompletowania 2-3 piłkarzy i znalezienia trenera na lata, który wydobędzie z naszych zawodników potencjał, który w nich z pewnością drzemie! Nikt NAGLE nie zapomina, jak się gra w piłkę! Problem jest w głowie/systemie/ustawieniu/roli na boisku/odpowiedniej motywacji, bo umiejętności nie można im odmówić po zaledwie kilkunastu spotkaniach! Jedynym problem jest może przeładowanie formacji pomocy, przy widocznych brakach w defensywie (na bokach) i ataku.
Jestem przekonany, że gdyby wzmocniono odpowiednio cały skład, a nie tylko pomoc, a także dano czas nowym piłkarzom przy stabilności na pozycji szkoleniowca i lepszej opiece medycznej/psychologicznej - ten sezon nie byłby aż tak straszny w naszym wykonaniu. Niestety winę za te błędy ponosi tu tylko i wyłącznie zarząd Tottenhamu. A największą prezes - Daniel Levy. Nie żaden AVB, czy Tim Sherwood, wbrew temu co piszą dwie ścierające się frakcje na Spursmanii. Gdyby Daniel Levy zajmował się tym co robi najlepiej, czyli negocjacjami transferowymi oraz wreszcie kwestią nowego stadionu, o którym słyszymy od lat - może sytuacja byłaby inna. Mam nadzieję, że po tym sezonie - to właśnie on najbardziej wyciągnie wnioski i pozwoli budować drużynę trenerowi, który będzie mógł spokojnie pracować, sprowadzać piłkarzy, którzy są mu rzeczywiście potrzebni i który odpowiednio zmotywuje naszych graczy, by w pełni wykorzystać ich prawdziwy potencjał.
Audere est facere - trzymajmy się tej sentencji w przyszłym sezonie, a będzie dobrze. Wierzę w to z całego serca. Aż do braku matematycznych szans na cokolwiek.
41 komentarzy ODŚWIEŻ